Ali Gholizadeh wraca i od razu czaruje

Wschodnia magia na pomoc Lechowi Poznań. Jednym z największych plusów niedzielnego meczu z Radomiakiem Radom była świetna boiskowa postawa, jaką zaprezentował Ali Gholizadeh. Dla Kolejorza to ważna rzecz, bo szczypta piłkarskiej wyobraźni Irańczyka zapewni mu wsparcie na ostatniej prostej rundy jesiennej.

Pauza Alego Gholizadeha trwała na tyle długo, że co poniektórzy mogli zapomieć o tym, jak ważny to piłkarz. Bardzo brakowało go na starcie sezonu, kiedy Kolejorz przegrywał w Superpucharze Polski z Legią Warszawa, a także zbierał oklep od Cracovii w 1. kolejce Ekstraklasy. W tym czasie dochodził do siebie po urazie, który doskwierał mu od końcówki poprzednich rozgrywek. 

REKLAMA

Wydawało się, że powrót 29-latka nastąpi stosunkowo szybko. Z Lechią Gdańsk zaliczył jeszcze anonimowy występ, ale w domowych rywalizacjach z Górnikiem Zabrze oraz Crveną Zvezdą Belgrad pokazywał swoją klasę. Okazało się jednak, że potrzebna będzie operacja, która wyłączyła go z gry na kolejne trzy miesiące. Początkowo poznaniacy radzili sobie bez niego, ale okres po październikowym zgrupowaniu pokazał, jakie istnieje zapotrzebowanie na powrót kontuzjowanych liderów.

Powrót w stylu perskiego księcia

Dlatego w Poznaniu z pewną ulgą przyjęto informację, że w meczu z Radomiakiem Radom Irańczyk będzie w stanie spędzić na boisku przynajmniej godzinę. Został umieszczony w wyjściowej jedenastce i wzbudził zachwyt niczym książę przybywający do swych poddanych. Z miejsca sprawił, że ofensywa Lecha przestała być uzależniona od tego, którą nogą danego dnia wstał Luis Palma. Właściwie w ciągu większej części pierwszej połowy Gholizadeh spisywał się lepiej od jakby przygaszonego Honduranina. Szukał gry na jeden kontakt, aby w ten sposób dynamizować akcje niebiesko-białych, pokazywał się do gry, kombinował nad rozłożeniem defensywy radomian.

Ważniejsze jest to, co piłkarz z kraju ze stolicą w Teheranie robił w drugiej połowie. Przy bramce na 2:0 Filip Jagiełło mógł wypuścić Mikaela Ishaka, bo Irańczyk przytomnie zgrał piłkę do pomocnika. Z kolei przy trzecim trafieniu zaliczył asystę drugiego stopnia, podając na wolne pole do Pablo Rodrigueza w sprytny sposób – posyłając futbolówkę między dwójką blisko ustawionych rywali. Natomiast majstersztykiem jest jego późniejsze zagranie piętą do Hiszpana, gdy Lech strzelił nieuznanego czwartego gola.

Nie dziwne więc, że podczas pomeczowej konferencji prasowej trener Niels Frederiksen nie szczędził Gholizadehowi pochwał, przyrównując go do Anioła. Faktycznie, jego powrót jest jak dar od niebios. Siła rażenia Lechitów wzrosła w kulminacyjnym momencie rundy jesiennej. Ważą się ich losy w Lidze Konferencji, trwa również walka o zajęcie jak najlepszej pozycji wyjściowej na rundę wiosenną Ekstraklasy, a i na Puchar Polski poznaniacy mają sporą chrapkę.

Last dance Alego?

W całej tej sytuacji z 29-letnim zawodnikiem jest pewna śmieszność. Właściwie cały, do tej pory 2,5 roczny, pobyt w stolicy Wielkopolski to sinusoida. Z jednej strony utęsknione wyczekiwanie za Irańczykiem zdrowym i w pełni sił – to w pierwszym roku pobytu oraz w trwającym sezonie. Z drugiej radość z jego gry i z punktów do tabeli ligowej, które gwarantował swoimi występami – tak to wyglądało w mistrzowskich rozgrywkach 2024/2025.

Przed Gholizadehem jeszcze nieco ponad pół roku czarowania w Poznaniu, bowiem jego kontrakt wygaśnie wraz z końcem czerwca 2026 roku. Nie wiadomo, czy pozostanie na kolejny sezon. Wszystko, co ważne, powiedziano podczas październikowego spotkania karnetowiczów z przedstawicielami Lecha. Tomasz Rząsa zadeklarował, że rozmowy z Irańczykiem zostaną uzależnione od tego, jak zaprezentuje się wiosną.

W takim razie niewykluczone, że przed reprezentantem Iranu ostatnie miesiące gry w niebiesko-białych barwach. Działacze Kolejorza będą musieli sobie zadać pytanie – czy warto odnowić umowę? Od razu na myśl przychodzi stwierdzenie, że warto. Tak inteligentnych, uzdolnionych, wyszkolonych piłkarzy nie ściąga się często, a już na pewno nie za grosze. Nie powinno się w taki łatwy sposób wypuszczać z rąk perełek pokroju Alego. 

Z tyłu głowy będzie jednak świadomość o ryzykowności tego ruchu. Przede wszystkim niepokoić może podatność 29-letniego Irańczyka na kontuzje. Lech w ostatnim czasie nie słynie z umiejętnego radzenia sobie z kontuzjami, a co dopiero z ich zapobieganiem. Sprawy nie ułatwia nieubłaganie lecący czas, bo skrzydłowy niedługo skończy 30 lat. Trzeba też spojrzeć na sprawę z perspektywy samego piłkarza. Latem kusiło go Persepolis. Niewykluczone, że po sezonie będzie chciał wrócić do własnej ojczyzny lub po prostu zmienić otoczenie. 

REKLAMA

Niezależnie od przyszłości, dla Dumy Wielkopolski ważniejsza jest teraźniejszość. A w niej Ali Gholizadeh to część jej zespołu, który zamierza wykorzystać talent swojego gracza. To będzie niezwykle ważne w nadchodzących tygodniach.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    142,142FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ