Jak poinformował niemiecki „Bild”, Joshua Kimmich uzyskał pozytywny wynik testu na koronawirusa. Pomocnik opuści więc spotkania przeciwko Arminii, Borussii Dortmund oraz Barcelonie. Nie znamy jeszcze reakcji klubu z Bawarii, ale możemy śmiało zakładać, że działacze są solidnie wkurzeni postępowaniem swojego piłkarza.
Dla osób, które nie znają dość dziwnej telenoweli z Kimmichem, przypomnimy, że mowa o człowieku, który przez długi czas zachęcał do szczepień.
Jak się jednak okazało, sam uznał, że nie warto ryzykować udziału w „eksperymencie”. Joshua bronił się, twierdząc, że potrzebuje dokładnych informacji o ewentualnych konsekwencjach przyjęcia szczepionki. Większość składu nie miała wątpliwości i zgodziła się na zaszczepienie. Do tego grona dołączyli także Jamal Musiala oraz Serge Gnabry, którzy długo buntowali się razem z Kimmichem.
Prawdopodobnie kluczowa okazała się polityka Bayernu, który zdecydował, że nie będzie płacił pensji zawodnikom, którzy z własnej woli lądują na kwarantannie. Pozytywny wynik testu u Kimmicha oznacza, że piłkarz nie będzie dostępny w dwóch ważnych spotkaniach. Paradoksalnie, Joshua będzie już niedługo „chroniony”, bowiem jako ozdrowieniec zniesiona z niego zostanie presja konieczności zaszczepienia (w Niemczech spekulowano o zakazie gry dla osób niezaszczepionych, ale wyjątkiem są właśnie ozdrowieńcy). Wygląda więc na to, że telenowela zmierza do końca. Pytanie, czy przejście koronawirusa nie odbije się na formie zawodnika? Wielu innych piłkarzy narzekało, że mimo „wyleczenia” choroby, mieli później problemy chociażby natury kondycyjnej.
Wypada życzyć zawodnikowi Bayernu zdrowia
Podjął decyzję jaką podjął i teraz będzie musiał poradzić sobie z konsekwencjami, o ile strata kilkuset tysięcy będzie do przeżycia, o tyle ciężko przewidzieć, czy osoba nieszczepiona przejdzie koronawirusa łagodnie, czy też mocno odczuje jego skutki.