Za nami ostatnie zgrupowanie reprezentacji Polski w 2025 roku. Obecnie czeka nas dłuższa przerwa od meczów kadry, a w marcu przystąpi do baraży o awans na Mistrzostwa Świata. Czego dowiedzieliśmy się po spotkaniach z Holandią oraz Maltą? Pasujący nam styl gry, Zieludependencia, spadek akcji Nicoli Zalewskiego, piłkarze z drugiego szeregu oraz niechęć (?) Jana Urbana do młodzieży. Zapraszamy do lektury.
Za kadencji Jana Urbana potrafimy bronić, ale tylko w konkretny sposób
Listopadowe zgrupowanie dobrze oddało na jakim etapie jest reprezentacja Polski pod wodzą Jana Urbana. To zespół, który ma już wypracowany konkretny sposób gry, ale nie jest na tyle elastyczny, aby dostosować się do przeciwnika, gdy spotkanie nie pozwoli wykorzystywać im najgroźniejszych atutów. Mecz z Holandią był najlepszym występem reprezentacji Polski za kadencji obecnego szkoleniowca (a może nawet na przestrzeni kilku ostatnich lat), z kolei spotkanie z Maltą było zdecydowanie najgorsze spośród sześciu, w których drużynę prowadził Jan Urban. W piątkowy wieczór na Stadionie Narodowym byliśmy bardzo dobrze zorganizowani bez piłki, broniliśmy w niskim bloku i wyprowadzaliśmy kontrataki w szybkim tempie. Ponadto Holandia była pasywna w odbiorze, więc nie mieliśmy problemu z utrzymaniem się przy futbolówce. W rywalizacji z Maltą oczekiwania były zupełnie inne i nasza kadra temu nie sprostała. Nie potrafiliśmy zdominować przeciwnika poprzez posiadanie piłki, ataki pozycyjne oraz wysoki pressing.
Bardzo niepokojąco wyglądają statystyki defensywne reprezentacji Polski w ostatnim meczu. Dotychczas pod wodzą Jana Urbana w każdym meczu broniliśmy co najmniej przyzwoicie, natomiast przeciwko Malcie wyglądało to fatalnie. To był dla nas statystycznie (według serwisu Fotmob) najgorszy występ pod względem:
- Liczby straconych goli
- Współczynnika oczekiwanych bramek straconych
- Liczby big chances (dużych okazji) przeciwnika
- Liczby strzałów celnych przeciwnika
- Liczby strzałów z pola karnego przeciwnika (ex aequo)
Zespół Jana Urbana potrafi bronić nisko, gdy mogą nastawić się na zawężanie przestrzeni na własnej połowie, natomiast w wysokim pressingu jest sporo do poprawy. Nie mając w środku pola świetnych motorycznie piłkarzy, ani zwrotnych środkowych obrońców, którzy też dobrze potrafią wychodzić ze strefy ułożenie skutecznego wysokiego pressingu, nawet z takim przeciwnikiem jak Malta, nie jest proste.
Reprezentacja Polski jest uzależniona od Piotra Zielińskiego
Od początku kadencji Jana Urbana można było zauważyć, że chce on jak najlepiej wykorzystać atuty Piotra Zielińskiego i uczynić z niego centralną postać reprezentacji Polski, przez którą przechodzi każda akcja. Listopadowe zgrupowanie znów przypomniało kibicom o „Zieludependencii”. W meczu z Maltą pomocnik Interu zanotował najwięcej kontaktów z piłką, wykreował najwięcej szans i najczęściej zagrywał w tercję ataku z ogromną przewagą nad całą resztą (22 takie podania, za nim Kamiński i Kiwior po 6). Nasz pomysł na rozegranie, gdy rywal nie pressował opierał się na podaniu piłki do Zielińskiego, aby on w jakiś sposób napędził atak. Niemal tylko on starał się mijać drugą linię rywala podaniem oraz ściągać na siebie uwagę obrońców, aby dać kolegom więcej przestrzeni. Mecz skończył z golem i asystą, ale to co zrobił przy drugiej bramce było fenomenalne. Rajd z piłką przez środek i prostopadłe podanie. Z niczego wyprowadził Roberta Lewandowskiego na sam na sam.
W spotkaniu z Holandią również był jednym z najlepszych piłkarzy naszej reprezentacji. Cofał się bardzo głęboko po piłkę, brał na siebie odpowiedzialność za rozegranie i często zagrywał dalekie podania w boczne sektory do szeroko ustawionych wahadłowych. Przy obecnej charakterystyce naszej reprezentacji (brak pomocników, którzy dobrze rozgrywają, utrzymują piłkę pod pressingiem i potrafią zagrać w przód) taki zawodnik to game-changer dla tej drużyny. Na ten moment to najważniejszy piłkarz w układance Jana Urbana. To jego nieobecność zabolałaby kadrę najbardziej, ponieważ wielu elementów, które w fazie posiadania piłki daje Piotr Zieliński nie jest w stanie dać jakikolwiek inny układ drugiej linii.
Nicola Zalewski zaczyna tracić ugruntowaną pozycję w kadrze
Gdybyśmy jeszcze rok temu pomyśleli, że Nicola Zalewski – zakładając awans na Mistrzostwa Świata 2026 – może na turnieju pełnić funkcję zmiennika to powiedzielibyśmy, że jedyną realną opcją na taki scenariusz jest powrót 23-latka po kontuzji tuż przed mundialem i brak gotowości do gry w pełnym wymiarze czasowym. Wówczas był on najlepszym piłkarzem kadry Michała Probierza. Jedynym graczem, który potrafił tworzyć przewagę indywidualną poprzez drybling. Po listopadowym zgrupowaniu reprezentacji Polski już znacznie łatwiej wyobrazić sobie taki przebieg zdarzeń, bowiem Nicola Zalewski jest jednym z największych przegranych meczów z Holandią i z Maltą. Po starciu z Oranje był chyba jedynym zawodnikiem, przy którym wstrzymywano się z pochwałami, natomiast przeciwko Malcie zagrał tylko pierwszą połowę, schodząc z boiska jako pierwszy.
Dlaczego Nicola Zalewski nie może być już pewny podstawowego składu? Cofnijmy się do października. Wówczas piłkarz Atalanty nie przyjechał na zgrupowanie ze względu na uraz. W jego miejsce na lewe wahadło wskoczył Michał Skóraś, który dał radę w tej roli. W dwóch ostatnich spotkaniach Jan Urban zmieścił ich obu w wyjściowej jedenastce, przesuwając Zalewskiego wyżej, na lewą „10-tkę”. Wydaje się jednak, że lepiej czuł się on grając szeroko przy linii bocznej. Miejsce w przedniej formacji pojawiło się ze względu na zawieszenie Slisza na mecz z Holandią (przez co Szymański zagrał niżej) oraz kontuzję Szymańskiego na spotkanie z Maltą. Ponadto Zalewski otrzymując żółtą kartkę przeciwko Maltańczykom jest zawieszony na pierwszy mecz barażowy. Jeśli więc Skóraś utrzyma poziom, jaki prezentuje dotychczas w barwach narodowych także w barażach to biorąc pod uwagę niechęć Jana Urbana do majstrowania przy podstawowym składzie, ma on sporą szansę, aby na stałe wywalczyć sobie miejsce na lewym wahadle.
Piłkarze z drugiego szeregu nie zaniżają poziomu
W ostatnich latach w naszej kadrze trwała selekcja negatywna. Niemal każdy kto dostawał szansę, a były wobec niego obawy – kończył źle. O wielu piłkarzach napisano, że nie nadają się do kadry. Pod wodzą Urbana to się zmieniło. Teraz tego typu gracze nie zaniżają poziomu. Selekcjoner wymyślił sobie Przemysława Wiśniewskiego na środku obrony i ten radził sobie bardzo dobrze do meczu z Maltą, w którym wypadł już znacznie gorzej. Gdy kontuzjowany był Nicola Zalewski, na lewe wahadło wskoczył Michał Skóraś, zebrał pozytywne noty i na tym zgrupowaniu utrzymał miejsce w podstawowym składzie. Jednym z wygranych tego zgrupowania jest Tomasz Kędziora, który przeciwko Holandii zagrał jak profesor, a za mecz z Maltą można mieć do niego najmniej pretensji z 3-osobowego bloku defensywnego. Dobrze oceniony został także Jan Ziółkowski, który w starciu z Holandią wskoczył do składu za zawieszonego Wiśniewskiego.
Od czasów Adama Nawałki piłkarzy, którzy stawali się lepsi po założeniu biało-czerwonej koszulki mogliśmy liczyć na palcach. Jan Urban jest na dobrej drodze, aby to zmienić. Zawodnicy z drugiego szeregu są w stanie dostosować się do reszty drużyny. Wielu zawodników, co do których można było mieć wątpliwości czy pasują na poziom reprezentacyjny, przeszło pozytywną weryfikację. Oczywiście, był mecz z Maltą, w którym większość nie zdała egzaminu, ale tutaj słaba gra wynikała raczej z postawy całego zespołu, a nie dyspozycji poszczególnych jednostek.
Jan Urban ceni doświadczenie
– W sumie cieszmy się chwilą, bo grill czeka – powiedział Jan Urban na konferencji prasowej po zwycięstwie z Finlandią we wrześniu, które poprzedził remis z Holandią. Na trzech kolejnych zgrupowaniach selekcjoner tego „grilla” jeszcze nie doświadczył, natomiast pojawiają się już rzeczy, które zaczynają irytować kibiców. Z negatywną reakcją opinii publicznej spotkała się wypowiedź Urbana z konferencji prasowej po meczu z Maltą, w której ostudził nastroje wobec powoływania do seniorskiej kadry zawodników z młodzieżowej reprezentacji Jerzego Brzęczka. Wielu kibicom się to nie podoba, ponieważ chcieliby zobaczyć w zespole narodowym świeżą krew, natomiast Jan Urban ma do tego bardzo pragmatyczne podejście.
To nie tak, że w ogóle nie stawia na młodzież. Jan Ziółkowski oraz Filip Rózga są w wieku, który uprawnia ich do gry w kadrze U-21. Generalnie gdy jednak ma wybór pomiędzy młodym i niedoświadczonym zawodnikiem, a graczem, który trochę minut w seniorskiej kadrze już zagrał to stawia na tego drugiego. Do kadry wrócił Tomasz Kędziora. Na to zgrupowanie awaryjnie w miejsce Jana Bednarka został dowołany Bartosz Bereszyński. Jedynymi zawodnikami z Ekstraklasy, którzy zagrali w kadrze u Jana Urbana są 37-letni Kamil Grosicki, 33-letni Paweł Wszołek i 28-letni Bartosz Kapustka. Każdy z nich w przeszłości reprezentował już barwy narodowe. Selekcjoner wyszedł z założenia, że – jak sam któregoś razu powiedział – w ostatnim czasie było zbyt łatwo dostać się do reprezentacji, więc stawia głównie na sprawdzone nazwiska. Minimalizuje ryzyko związane z wprowadzaniem młodego piłkarza do seniorskiej kadry. Kibicom może się to nie podobać, ale wyniki bronią Jana Urbana.
