ATP 250 Sztokholm: Rozstawieni tenisiści nie zawodzą, wymarzony skład półfinałów 

Za nami szalony dzień w Sztokholmie, gdzie rozegrane zostały ćwierćfinały gry singlowej. I powiedzieć, że były to mecze ciekawe, to tak jakby nic nie powiedzieć. Cała ósemka tenisistów zagwarantowała nam mnóstwo emocji i od godziny 12:00 przez ponad dwanaście godzin byliśmy świadkami tenisa na najwyższym światowym poziomie. Każde spotkanie kończyło się w trzech setach, a w trzech z nich wygrywał zawodnik, który przegrywał pierwszego seta. Jak zatem wyglądał ten piątkowy dzień w Sztokholmie? Zapraszam do podsumowania wydarzeń z kortów w stolicy Szwecji. 

Zacznę od sesji wieczornej, w której to pierwszym meczem był pojedynek turniejowej “dwójki” – Caspera Ruuda i pogromcy naszego Kamila Majchrzaka – Sebastiana Kordy. Wcześniej panowie mierzyli się ze sobą tylko raz. Było to pod koniec kwietnia podczas imprezy ATP Masters 1000 w Madrycie i wówczas lepszy okazał się Norweg. 

REKLAMA

Podobnie było dzisiaj, z tą tylko różnicą, że spotkanie miało znacznie ciekawszy przebieg. Amerykanin wygrał pierwszą partię po bardzo zaciętym tie-breaku, kończąc go efektownym winnerem, do którego Ruud nie miał szansy dojść. 

Jednak co bardziej intersujące, Korda przegrywał już w tym secie 0:3 i mimo wszystko zdołał odwrócić jego losy i zapisać go na swoje konto. Ale patrząc uczciwe na przebieg tego pojedynku, nie powiedziałbym, że Korda wzniósł się na jakiś niesamowity poziom, ale bardziej to Ruud po prostu spuścił z tonu. Nie zamierzam natomiast umniejszać Amerykanowi, ponieważ zaprezentował w kilku ważnych momentach naprawdę odważne zagrania i zapracował na wygraną w pierwszym secie. 

Dwie kolejne odsłony należały jednak do Norwega. Nie oddawał swojego serwisu, samemu przełamując rywala po razie w każdej partii. Ale ciekawe są tutaj okoliczności, w których to przełamanie w decydującym secie zostało zdobyte. W trzecim gemie Ruud popisał się chyba najbardziej efektownym uderzeniem w całym meczu i po kilkupiłkowej wymianie minął Amerykanina fantastycznym passing-shotem. 

I jak sam później przyznał: uważa, że było to zagranie kluczowe dla dalszych losów tego pojedynku. Może nie myślał tak dokładnie w tamtym momencie, ponieważ w tamtej chwili nawet tak tego nie odebrał, ale patrząc już na tą sytuację później – rzeczywiście był to gwóźdź do trumny dla Kordy. 

Reprezentant USA miał wtedy szansę na zakończenie swojego gema serwisowego, ale po tym spektakularnym zagraniu ze strony rywala, nie zdołał już utrzymać swojego podania. Sam nie miał od tego momentu już ani jednego break-pointa i po dwóch i pół godzinie gry musiał uznać wyższość wyżej notowanego kolegi. 

Shapovalov kontra kibice 

Na zakończenie dnia zaplanowany był pojedynek ostatniego już tenisisty gospodarzy – Eliasa Ymera z 23. w światowym rankingu: Denisem Shapovalovem. I można powiedzieć, że pierwszy set przebiegł w miarę spokojnie. Emocje zaczęły się natomiast w drugiej partii, kiedy to szwedzka publiczność zaczęła coraz to głośniej dopingować swojego ulubieńca. Kanadyjczyk prowadził już 2:0, miał przełamanie, które pozwalało mu zamknąć mecz, utrzymując jedynie własne gemy serwisowe. Wtedy jednak do akcji wkroczyły emocje i Shapovalov zaczął odpowiadać na buczenie i zaczepki ze strony kibiców. Prosił nawet arbitra głównego, aby ten zrobił porządek, ponieważ nie da się grać w takich warunkach. 

Widać było u niego narastającą frustrację zachowaniem publiczności, która to ani myślała przestać wspierać swojego reprezentanta. Kanadyjczyk często rzucał różne uwagi w stronę swojego boxu trenerskiego, przez co nie mógł w pełni skupić się na grze. Popełniał więcej błędów niż wcześniej, a do tego dwukrotnie serwując już na zwycięstwo w meczu, nie zdołał zakończyć go w dwóch setach. Doszło do tie-breaka, w którym lepszy okazał się Ymer i tym sposobem Szwed uciekł spod topora rozgrzanemu już do czerwoności rywalowi. 

W trzeciej partii jednak Shapovalov wrócił do gry na najwyższych obrotach i bez większych problemów poradził sobie z przeciwnikiem. Na uwagę zasługuje tutaj szczególnie piękny jednoręczny bekhend Kanadyjczyka, którym przez praktycznie całe spotkanie wyrządzał Ymerowi dużą krzywdę. 

REKLAMA

Momentami brakowało tylko koncentracji i skupienia w stu procentach na grze. Chociaż moim zdaniem 243. na światowych listach Szwed rozegrał naprawdę dobre spotkanie i powinien być z siebie zadowolony, ponieważ postawił dzisiaj trudne warunki tenisiście z czołowej trzydziestki rankingu ATP. 

Humbert z awansem 

W sesji dziennej natomiast grę rozpoczęli: Ugo Humbert oraz Lorenzo Sonego. I można powiedzieć, że pojedynek ten miał bardzo podobny przebieg do starcia Caspera Ruuda z Sebastianem Kordą. Dlaczego? Tak samo jak w przypadku tamtego spotkania, tak i tutaj: pierwszą partię po tie-breaku wygrał zawodnik niżej notowany. Ale w pojedynku francusko-włoskim wcześniej jeszcze Sonego obronił piłkę setową, którą Humbert miał przy wyniku 6:5. 

Zrobił to i chwilę później zapisał na swoje konto również tie-breaka, w którym w końcówce kompletnie odjechał francuskiemu rywalowi. I od tego właśnie momentu wszystko zmieniło się o 180 stopni. 

Sonego zdecydowanie obniżył poziom swojej gry i został kompletnie zdominowany na korcie przez Ugo Humberta. W dwóch kolejnych setach Włoch wygrał zaledwie trzy gemy, zaliczając po drodze tak zwanego “bajgla”. 

I tym właśnie sposobem “specjalista od turniejów halowych” (chociaż sam Francuz przyznał dzisiaj, że nie wie, czy powinno się go tak nazywać) awansował do najlepszej czwórki imprezy ATP 250 w Sztokholmie i już niedługo powalczy o miejsce w wielkim finale. 

Problemy zdrowotne i zwycięstwo Rune 

W drugim spotkaniu dziennej sesji zobaczyliśmy rozstawionego z “jedynką” Holgera Rune, który po trzysetowej walce pokonał walecznego Argentyńczyka – Tomasa Martina Etcheverry’ego. 

Duńczyk przez cały mecz był bardzo ofensywnie nastawiony i strzelał piłkami na lewo i prawo z zabójczą siłą. I trzeba przyznać, że robiło to wrażenie, ponieważ każdy punkt, który Rune zdobywał, był niesamowicie efektowny. Precyzja dzisiaj rzadko zawodziła Duńczyka i jeśli już decydował się na przyspieszenie gry, kończyło się to winnerem. 

Trochę oczywiście psuł, ale było to szczególnie w secie trzecim, gdzie wyraźnie miał problemy z nogą, a co za tym idzie z optymalnym poruszaniem się po korcie. Wtedy jednak zaczął stosować więcej drop-shotów i gry kombinacyjnej, aby nie musieć biegać, a zmusić do tego biegania rywala. W międzyczasie przyjął pomoc fizjoterapeuty i całe szczęście, zdołał dokończyć mecz. 

Wygrał po dwóch godzinach i trzydziestu dwóch minutach po raz 24. znalazł się w półfinale imprezy rangi ATP Tour. To właśnie on będzie jutro rywalem dla Ugo Humberta i to z nim powalczy o awans do finału. 

Także podsumowując, w półfinałach znalazło się czterech najwyżej rozstawionych tenisistów (Rune (1), Ruud (2), Shapovalov (3), Humbert (4)), którzy brali udział w turnieju. A to oznacza, że czekają nas jutro wielkie widowiska, najlepsze z możliwych. 

A ogólny plan gier singlowych półfinałów turnieju ATP 250 w Sztokholmie prezentuje się następująco: 

Nie przed 14:30 – Holger Rune – Ugo Humbert 

Nie przed 18:00 – Casper Ruud – Denis Shapovalov 

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    138,740FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ