Od zera do bohatera? Trenerskie zmartwychwstanie Jerzego Brzęczka

10 miesięcy temu Jerzy Brzęczek był łączony z pracą w Radomiaku Radom. Ostatecznie skończyło się jedynie na plotkach, jednak sympatycy Zielonych nie byli wówczas przesadnie zadowoleni z perspektywy zatrudnienia byłego selekcjonera. „Wuja” stał bardzo nisko na giełdzie rodzimych trenerów – najpierw przegoniono go z kadry narodowej, następnie zanotował degradację z Wisłą Kraków. Aż trudno uwierzyć, że ledwie cztery spotkania wystarczyły, by stać się ulubieńcem mediów, a osoby, które swego czasu żywiołowo go krytykowały, teraz komplementują jego pracę.

Nie mam pojęcia, skąd w głowie Cezarego Kuleszy wykiełkował pomysł z zatrudnieniem Brzęczka w roli selekcjonera kadry U-21. Prezes PZPN podszedł chyba do tematu na zasadzie: „i tak mnie krytykują, to jeden mniej oczywisty pomysł więcej niczego nie zmieni”. Wiary w powodzenie takiej koncepcji nie miał chociażby Zbigniew Boniek. Brzęczek nie pracował od października 2022 roku, gdy podziękowano mu za współpracę w Wiśle Kraków, której nie utrzymał w Ekstraklasie, a i po spadku częściej przegrywał, niż wygrywał. Inna kwestia, że klub z Reymonta do dzisiaj nie osiągnął celu powrotu do elity (co oczywiście może się zmienić po zakończeniu sezonu 2025/26). Brzęczek, podejmując pracę z Białą Gwiazdą, podjął niepotrzebne ryzyko i zamiast przywrócić swoją karierę na właściwe tory (co po pracy w kadrze narodowej jest piekielnie trudne – z polskich trenerów w XXI wieku jedynie Waldemar Fornalik zdołał sobie z tym poradzić), jedynie się pogrążył.

REKLAMA

Jerzy Brzęczek przejął kadrę młodzieżową 8 sierpnia, a niespełna miesiąc później miał do rozegrania dwa mecze o punkty. Tymczasem najpierw wypunktował Macedonię i Armenię, a ostatnio Czarnogórę oraz Szwecję. Cztery spotkania, piętnaście goli strzelonych i zero straconych – kosmiczny bilans, efektowna i efektywna gra kadry U-21. Jest czym się zachwycać.

Jerzy Brzęczek zbiera pochwały, które są jak najbardziej zasłużone

Spore grono kibiców i dziennikarzy zmienia swoje podejście do 54-letniego trenera. Nikt nie wspomina już o książce-laurce ani sekundach ciszy Roberta Lewandowskiego. Zamiast tego przytaczane są wyniki kwalifikacji Euro 2020, gdy biało-czerwoni zdobyli 25 na 30 możliwych punktów, często notując czyste konta. Słabe wyniki w Lidze Narodów i domniemane niezadowolenie gwiazd (czyt. Lewego) kosztowały Brzęczka pracę, ale żaden z jego następców nie okazał się fachowcem, który wniósł kadrę na wyższy poziom. Dziś większość sympatyków polskiej piłki zapewne przyzna, że zwolnienie tego szkoleniowca – mimo awansu na Mistrzostwa Europy – było błędem.

Żeby było śmieszniej, w tamtym okresie krytykowano Brzęczka za to, że nie chciał odważniej grać przeciwko Włochom czy Holendrom. Tymczasem obecnie godzimy się z faktem, że kadra narodowa nie jest skoncentrowana na prowadzeniu gry i wysokim posiadaniu piłki. Satysfakcję mogą mieć ci, którzy już wtedy przekonywali, że praca Jerzego Brzęczka była przesadnie krytykowana. Tu odsyłam do naszego tekstu z tamtego okresu:

Wiele osób zarzucało Brzęczkowi, że marnuje najbardziej utalentowane pokolenie polskich piłkarzy, ale przyjrzyjmy się faktom. Oprócz najlepszego napastnika świata i jednego z najlepszych bramkarzy nie mamy wcale tak wielu świetnie utalentowanych zawodników. Jest oczywiście Piotr Zieliński, jest Mateusz Klich, jest Jan Bednarek, ale w pierwszym składzie regularnie gra Arkadiusz Reca, piłkarz ostatniej drużyny Serie A, czy Kamil Grosicki, który raz wyszedł w pierwszym składzie w ligowym meczu przedostatniej drużyny Premier League. Jasne, mamy kadrę szeroką jak nigdy i selekcjoner ma spore pole manewru, ale na boisko wychodzi jedenastu najlepszych. A selekcjonując wśród nich, nie mamy podjazdu do większości drużyn z dywizji A Ligi Narodów. Dlatego wprowadzając kadrę na kolejny wielki turniej, Jerzy Brzęczek nie zmarnował tego pokolenia piłkarzy. Zmarnowałby je dopiero wtedy, gdyby jej na EURO nie wprowadził.

Od zera do bohatera?

Media uwielbiają „gnoić” ludzi, ale jeszcze bardziej kochają historie upadłych gwiazd, które przeżywają swoje odkupienie. Wajcha krytyki — często przesadzonej i nieuzasadnionej wobec Brzęczka — już przesuwa się w kierunku bezkrytycznych pochwał. Kibice również zrozumieli, że problemem kadry narodowej w okolicach 2020 roku nie był selekcjoner. Niezależnie od tego, kto zasiada na ławce, problemy cały czas istnieją.

Jerzy Brzęczek nie był tak złym trenerem, jak wydawało się 2–3 lata temu. Nie jest też tak świetnym fachowcem, jak mogłyby sugerować obecne rezultaty kadry młodzieżowej. Najważniejsze jednak, że znowu pracuje w zawodzie i podniósł się po trudnych momentach. Wiele wskazuje na to, że najlepsze wciąż może być dopiero przed nim.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    138,561FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ