Transfer pod lupą: Eberechi Eze do Arsenalu

Wiele wskazywało na to, że Arsenal wszystkie ruchy transferowe do klubu, które planował wykonał już przed startem nowego sezonu Premier League i w ostatnich dniach okienka skupi się jedynie na ewentualnych sprzedażach. Niemniej jednak, kontuzja Kaia Havertza sprawiła, że Kanonierzy znowu weszli na rynek i błyskawicznie sprzątnęli sprzed nosa główny cel transferowy ich lokalnego rywala, Tottenhamu. Czy Eberechi Eze – za którego Arsenal zapłaci ponad 60 mln funtów łącznie z bonusami – to ten brakujący element w ofensywie Mikela Arteta, który powstrzymywał zespół przed zdobywaniem najważniejszych trofeów?

„10-tka” w miejsce „9-tki”

Na pierwszy rzut oka coś może się nie zgadzać. Skoro Arsenal stracił jednego z napastników to dlaczego w jego miejsce przychodzi ofensywny pomocnik, tudzież lewoskrzydłowy? Klub z Emirates Stadium nie chciał zastępować Kaia Havertza jeden do jednego, zawodnikiem o podobnej charakterystyce, a wyszedł z założenia, że poszuka zawodnika posiadającego umiejętności, których brakuje ofensywie zespołu jako całości. Jest to rozsądna decyzja, ponieważ graczy mogących zagrać na pozycji środkowego napastnika Mikelowi Artecie nie brakuje. Do zespołu tego lata dołączył Viktor Gyokeres, w drużynie ciągle jest także (aktualnie kontuzjowany) Gabriel Jesus. Ponadto Leandro Trossard na przestrzeni ostatnich dwóch lat oraz Mikel Merino w zeszłym sezonie pokazali, że stanowią alternatywę na pozycji nr 9. Arteta powinien sobie więc poradzić z obsadą tej pozycji, natomiast klub po doświadczeniach nabytych w ostatnich kilkunastu miesiącach zrozumiał, że posiadanie głębi kadrowej jest bardzo ważnym elementem, gdy chcesz walczyć o wszystkie najważniejsze trofea w kraju i Europie.

REKLAMA

Arsenal przed startem sezonu sprowadził aż sześciu nowych zawodników, jednak ciągle pozostawała jedna pozycja, której kibice domagali się wzmocnienia – lewe skrzydło. Do zespołu wprawdzie dołączył Noni Madueke i w meczu z Manchesterem United zagrał w tej roli zmieniając Gabriela Martinelliego, natomiast były piłkarz Chelsea zdecydowanie bardziej naturalnie czuje się na prawej stronie. Główną pozycją Eberechiego Eze jest z kolei ofensywny pomocnik, jednak w Crystal Palace u Oliviera Glasnera grał jako wąsko ustawiony lewoskrzydłowy (lub szeroko ustawiona „10-tka” – nazewnictwo już zależy od nas) w systemie 3-4-2-1. Reprezentant Anglii operował bliżej lewej strony, stąd też przekonanie, że Mikel Arteta docelowo widzi go na lewym skrzydle, czyli pozycji, która w obecnym Arsenalu najbardziej wymaga wzmocnienia. Niemniej jednak, zdaje się, że ważnym aspektem w zdecydowaniu się na ściągnięcie Eze była uniwersalność piłkarza, który odnajdzie się na różnych pozycjach w ofensywie.

Eberechi Eze to baller

Eberechi Eze to piłkarz, którego śmiało można określić mianem „baller”. Ma w sobie coś, co sprawia, że jest jednym z zawodników, dla którego włącza się mecze i podziwia jego akcje. – Dlaczego biegam z piłką? Dlaczego próbuję różnych zagrań? Czemu jestem kreatywny? Dlaczego robię rzeczy, o których inni gracze nawet by nie pomyśleli? Robię to dla ludzi, którzy mnie oglądają. To, co robisz dla ludzi na trybunach i jak sprawiasz, że wstają z miejsc – o to chodzi w piłce nożnej. Wydaje mi się, że piłka nożna zaczyna się nieco zmieniać i może nie ma tego już tak dużo, ale dopóki gram, to właśnie to chcę robić – mówił 27-latek w wywiadzie dla BBC Sport. W zespole Mikela Artety, któremu zarzuca się zbyt zachowawczy sposób gry ktoś taki jak Eberechi Eze wniesie do zespołu trochę ożywienia.

Były zawodnik Crystal Palace ma niemal wszystko, czego oczekuje się od ofensywnego zawodnika. Znakomitą kontrolę piłki, świetną technikę, zmysł do gry w tłoku i gry kombinacyjnej, skuteczny drybling, ponadprzeciętną szybkość z piłką przy nodze, wizję gry, umiejętność zagrywania trudnych do wykonania podań oraz bardzo dobre uderzenie z dystansu. W poprzednich sezonach, gdy Arsenal odpadał z walki o najważniejsze trofea i przychodził czas analizy dlaczego tak się stało, bardzo często wskazywano na brak „czynnika X” w ataku. Zawodnika, który będzie potrafił zrobić coś z niczego, stworzyć przewagę indywidualną. Media sugerowały nawet, że to ma być główny priorytet transferowy klubu na lato 2024 roku, ale wówczas Kanonierzy ofensywę wzmocnili tylko wypożyczeniem Raheema Sterlinga w ostatnim dniu okienka. Dopiero teraz sięgnęli po gracza z takimi predyspozycjami.

Eberechi Eze odciąży Bukayo Sakę

Nowy nabytek Arsenalu to typ zawodnika, który nie boi się brać na siebie odpowiedzialności i próbować w pojedynkę zrobić różnicę na korzyść swojego zespołu. Ma mentalność gracza, który lubi, gdy jest on centralną postacią ofensywy. W fazie ataku pozycyjnego często przytrzymuje dłużej piłkę przy nodze, aby ściągnąć na siebie uwagę obrońców i stworzyć kolegom przestrzeń do wykorzystania. W ten sposób Eberechi Eze odciąży Bukayo Sakę, który dotychczas bardzo często był jedyną nadzieją Arsenalu w momentach, gdy trzeba było przełamać głęboko broniących się przeciwników i od niego zależało niemal wszystko w ostatniej tercji boiska. 27-latek przychodzący z Crystal Palace będzie drugim zawodnikiem, który chce piłkę pod polem karnym rywala i potrafi zrobić z nią coś nieszablonowego.

Wyliczenia, które przytoczył w serwisie X użytkownik janekbukowiecki (tweet powyżej) pokazują, jak efektywnym piłkarzem w ofensywie jest Eberechi Eze. W punktacji kanadyjskiej oraz statystykach otrzymywanych podań progresywnych, kreacji oraz podaniach prostopadłych jest w ścisłej czołówce Europy. Różnica jest jednak taka, że cała reszta grała w topowych klubach, a Anglik funkcjonował w 12. zespole w ligowej tabeli, który miał czwarte najniższe średnie posiadanie piłki (42,8%). Nie było to więc komfortowe środowisko do eksponowania swoich umiejętności z futbolówką przy stopie. Dobrze obrazuje to również statystyka dryblingów zawodników Crystal Palace w poprzednim sezonie Premier League. Eberechi Eze miał 67 udanych takich zagrań, a drugi w klubowej klasyfikacji Daniel Munoz ponad trzy razy mniej (21).

Gra bez piłki

Określenie „baller”, które zastosowaliśmy, aby określić sposób gry nowego zawodnika Kanonierów z samej nazwy odnosi się do tego, co robi z piłką. To te działania odróżniają piłkarzy dobrych od graczy klasy światowej, natomiast to, co zawodnik robi, gdy nie ma futbolówki również jest ważne i trenerzy przywiązują do tego większą wagę niż może się wydawać kibicom. Eberechi Eze jest postrzegany jako zawodnik, który najbardziej lubi otrzymywać podania do nogi, natomiast nie jest statyczny. Jego poruszanie się bez piłki jest trochę niezauważonym aspektem przez obserwatorów Premier League. Eze nie tylko czeka w miejscu na podanie, ale dość często atakuje także wolną przestrzeń i wykonuje ruchy za plecy obrońców.

Portal Skillcorner sporządził analizę, w której zsumował biegi za linię obrony, które zakończyły się strzałami oraz podania do zawodników wybiegających za linię obrony, które zakończyły się uderzeniami w przeliczeniu na 30 minut posiadania piłki zespołu z 7 ostatnich sezonów Premier League. Eberechi Eze z rozgrywek 2024/25 uplasował się na 6. miejscu w tym zestawieniu.

27-latek nie powinien również stanowić problemu przy grze w defensywie. W końcu przychodzi z zespołu, który rzadko posiadał piłkę i w którym bardzo często musiał harować w przesuwaniu, doskakiwaniu, odcinaniu linii podania i próbach odbioru piłki. Jeśli w zespole, w którym był gwiazdą nie odpuszczał obowiązków w defensywie to w Arsenalu także powinien wywiązywać się z obowiązków defensywnych.

REKLAMA

Wykorzystać kontrataki

Arsenal na Eberechiego Eze nie patrzył wyłącznie przez pryzmat pozycji, na której gra, a także – a może nawet przede wszystkim – na jego atuty, które współgrały z brakami zespołu. Miał wzmocnić Kanonierów w elementach gry, w których nie są na poziomie adekwatnym do jednego z najlepszych zespołów na świecie.

W pierwszej kolejności trzeba wskazać na ataki szybkie. To obszar będący atutem wielu zespołów w Premier League, natomiast podopieczni Mikela Artety są o wiele mniej efektywni w takiej grze od ich konkurentów w walce o mistrzostwo Anglii. Hiszpański szkoleniowiec najwyraźniej stara się to zmienić, o czym świadczą zarówno wzmocnenia zespołu (Viktor Gyokeres, Noni Madueke, teraz Eberechi Eze), jak i występ przeciwko Manchesterowi United na Old Trafford na inaugurację sezonu. Szybkość ataków Kanonierów – mierzona przez średnie tempo z jakim piłka przemieszczała się w stronę bramki rywala – była druga najwyższa spośród wszystkich zespołów w Premier League w 1. kolejce (wyższy wskaźnik miało tylko… Crystal Palace z Eze w składzie).

Nowy nabytek Kanonierów wypromował się w Premier League grając w zespole bazującym właśnie na grze w ataku szybkim. Crystal Palace Olivera Glasnera rzadko posiadało piłkę i przeważnie bazowało na fazach przejściowych, a w nich motorem napędowym zespołu był Eberechi Eze. Anglik ma talent do zdobywania przestrzeni poprzez prowadzenie piłki dzięki szybkości, kontroli piłki oraz utrzymywaniu się przy futbolówce mimo kontaktu ze strony przeciwnika. Przy tym potrafi podnieść głowę, obserwować ruchy swoich kolegów i w odpowiednim momencie zagrać dobrze wyważone podanie na wolne pole lub samemu przygotować sobie piłkę do uderzenia na bramkę. Przy Gyokeresie, napastniku dysponującym dużą szybkością i uwielbiającym wybiegać na wolne pole oraz ścigać się z obrońcami, potencjał Kanonierów w atakach szybkich znacząco wzrasta.

Gra między liniami

Eberechi Eze to piłkarz, który najbardziej naturalnie czuje się, gdy jest ustawiony pomiędzy formacjami obrony, a pomocy przeciwnika. To strefa, z której w poprzednim sezonie zespół Mikela Artety nie korzystał wystarczająco często. Arsenal swoje ataki opierał głównie na skrzydłach, a bardzo rzadko wprowadzał piłkę do ostatniej tercji boiska przez sektor środkowy. Już przy analizie transferu Martina Zubimendiego zwracaliśmy uwagę, że liczby wskazują, iż w poprzednim sezonie Premier League Arsenal był zespołem, który najbardziej uzależnił progresję piłki od bocznych sektorów, ignorując półprzestrzenie oraz centralny pas boiska. Były piłkarz Realu Sociedad miał zagwarantować więcej podań mijających linię pomocy przeciwnika, natomiast Eberechi Eze z kolei ma umiejętności, aby wykorzystywać takie zagrania. Przyjęcie kierunkowe, kontrola piłki na małej przestrzeni, szybkie podejmowanie decyzji i kreowanie sytuacji to dla niego chleb powszedni.

W Crystal Palace pod wodzą Olivera Glasnera jego rola została odpowiednio dostosowana tak, aby z ofensywnego tercetu w postaci Eze, Sarra i Matety wycisnąć jak najwięcej. Anglik był zawodnikiem łączącym drugą linię z ofensywą. Grał niżej od Ismaily Sarra, który był nastawiony na atakowanie wolnej przestrzeni. Eze miał otrzymywać piłkę przed obrońcami przeciwnika, a Senegalczyk – za ich plecami. W poprzednim sezonie nowy gracz Arsenalu notował średnio 13 kontaktów z piłką więcej od Sarra (49,1 do 36,2), Miał wyższy procent kontaków w środkowej tercji boiska (46,8% do 37,8%), ale niższy w strefie ataku (42,2% do 47%) oraz polu karnym (6,7% do 12,4%). Ich role były inne. Eze odpowiadał bardziej za kreację i progresję piłki, a zadania Sarra były głównie ograniczone do fazy finalizacji ataku.

Poszukiwanie idealnej roli

Zestawiając ze sobą charakterystykę piłkarską Eberechiego Eze oraz ustawienie i sposób gry Arsenalu pojawiają się pewne znaki zapytania. W Crystal Palace grał on w roli idealnie sprofilowanej pod jego atuty, natomiast po przenosinach na Emirates Stadium Mikel Arteta będzie musiał trochę pomyśleć, jak najbardziej optymalnie wykorzystać umiejętności nowego piłkarza zachowując mocne strony zespołu.

Skrzydłowi w Arsenalu Mikela Artety zawsze są zawodnikami ustawionymi najszerzej. Choć przy ataku pozycyjnym zdarzają się rotacje to najczęściej operują przy linii bocznej. Eberechi Eze prawdopodobnie poradziłby sobie i w takiej roli, ponieważ dobrze drybluje i potrafi dograć piłkę w pole karne, ale takie ustawienie wyciągałoby go ze strefy, w której czuje się najlepiej, czyli przestrzeni pomiędzy formacjami obrony, a pomocy rywala. A wówczas trudno postrzegać go jako game-changera.

To oczywiście można zmienić dając mu swobodę w schodzeniu do środka, jednak wówczas pojawia się problem, ponieważ kadra Arsenalu została tak zbudowana, że nie ma w niej obiegających lewych obrońców. Myles Lewis-Skelly to środkowy pomocnik przekwalifikowany na bocznego defensora i Arteta wykorzystuje go, aby zrobić przewagę w środku pola. Riccardo Calafiori natomiast jest najbardziej efektywny w ofensywie, gdy dostaje dużą swobodę w poruszaniu się, może podłączać się do akcji z głębi pola i w odpowiednim momencie wbiegać w wolne przestrzenie.

Może więc zmiana pozycji i ustawienie Eberechiego Eze jako ofensywnego pomocnika? Jeśli Martin Odegaard nadal będzie znajdował się w podobnej dyspozycji jak w poprzednim sezonie może być to dobre rozwiązanie, natomiast wówczas nadal pozostaje problem z lewym skrzydłem.

Podsumowując, Eberechi Eze to piłkarz, który może odmienić ofensywę Arsenalu

Anglik ma wszystko, czego powinniśmy oczekiwać od ofensywnego zawodnika. Jest bardzo efektowny, ale przy tym także efektywny. Elementy piłkarskiej magii, branie na siebie odpowiedzialności, napędzanie akcji, kreowanie sytuacji, strzelanie goli – on to wszystko ma. Jest zawodnikiem posiadającym atuty, dzięki którym aspekty niedziałające najlepiej w Arsenalu może wnieść na wyższy poziom. Kanonierzy znaleźli gracza z cechami, których brakuje zespołowi jako całości, natomiast trudno będzie znaleźć dla niego idealną rolę tak, aby zapewnienie najlepszych warunków Eze połączyć z aktualnym systemem gry zespołu. To już wyzwanie dla Mikela Artety, który będzie musiał pokazać, że potrafi adaptować styl drużyny pod atuty swoich piłkarzy.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    112,047FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ