69 dni minęło od ostatniego starcia Widzewa z Lechem Poznań w Sercu Łodzi. W połowie maja RTS zremisował z przeżywającym problemy Kolejorzem. Tym razem historia nie powtórzyła się, jednak to nie szumnie zapowiadający nowe rozdanie zespół z Wielkopolski miał prawo do świętowania…
Dwa zabójcze ciosy
Gole padały błyskawicznie, ponieważ już po 10 minutach gry na tablicy wyników widniał rezultat 2:0 dla Widzewa. Strzelanie rozpoczął Jakub Sypek, który zrobił użytek z podania Jakuba Łukowskiego. Za drugiego gola był odpowiedzialny Fran Alvarez. Hiszpan uderzył z rzutu wolnego, a w zdobyciu bramki pomógł mu rykoszet od muru.
Lech musiał się błyskawicznie otrząsnąć po tych dwóch obuchowych. Spotkanie utrzymywane było w szybkim tempie. W 25. minucie mogło być jednak 3:0, ale piłkę z głowy Cybulskiego niepotrzebnie zdjął Łukowski. Po pół godziny gry piłka zatrzepotała w siatce Widzewa, lecz Radosław Murawski nie cieszył się z bramki, która nie została uznana ze względu na faul w ataku, jakiego dopuścił się Mikael Ishak. Jednak jeszcze przed zejściem na przerwę Szwed i jego zespół celebrował bramkę. Po akcji złożonej z kilku składnych podań to właśnie Ishak podjął się finalizacji i co najważniejsze dla Kolejorza zrobił to skutecznie.
Po zmianie stron Lech dalej napierał na Widzew. Próby Adriela Ba Louy oraz Mikaela Ishaka nie były skuteczne. W obydwu przypadkach na drodze stawał Rafał Gikiewicz. Gdy w 79. minucie wydawało się, że Kolejorz dopiął swego, wtedy do gry wszedł wóz VAR. Po analizie okazało się, że na minimalnym spalonym był biorący udział w akcji Ishak. To spowodowało, że gol zdobyty przez Dino Hoticia nie został uznany, a Lech Poznań już w drugiej kolejce PKO BP Ekstraklasy w sezonie 2024/25 zaznał ligowej porażki.
W następnej kolejce Widzew zagra na wyjeździe z Cracovią, Lech o ligowe punkty powalczy przy Bułgarskiej z Lechią Gdańsk.
Widzew Łódź — Lech Poznań 2:1 (Sypek 3′, Alvarez 10′ – Ishak 42′)
aut. Jakub Barabasz