West Ham znów miesza w czołówce – podsumowanie 15. kolejki Premier League

West Ham ograł kolejnego kandydata do tytułu spychając Chelsea z fotelu lidera, Ralf Rangnick wygrał w debiucie na ławce trenerskiej Manchesteru United, a znaki zapytania powracają odnośnie do Arsenalu. Co jeszcze działo się w minionej serii gier Premier League. O najważniejszych wydarzeniach 15. kolejki przeczytacie w naszym podsumowaniu, w którym krótko omawiamy sytuację w każdym klubie. Zapraszamy

REKLAMA

1. Manchester City

W meczu z Watfordem (3:1) sam wynik nie był oszałamiający, ale Manchester City dał pokaz siły ofensywnej. 22 strzały z pola karnego to wyrównanie rekordu z tego sezonu. Skuteczności brakowało przede wszystkim Sterlingowi i Grealishowi, ale wyręczył ich niezawodny w tym sezonie Bernardo Silva. Po powrocie De Bruyne’a, Fodena i Grealisha Guardiola znów ma kłopot bogactwa, ale kręgosłup zespołu jest tak mocny, że w/w trójka najłatwiej będzie miała o grę w pierwszej linii.

screen: program Match of the Day/BBC

2. Liverpool

Byliśmy o kilkadziesiąt minut od sensacji, jaką byłby mecz Liverpoolu bez trafienia do siatki. Ostatecznie przeciwko Wolves (1:0) udało się wyszarpać zwycięstwo za sprawą gola Origiego – człowieka od zadań specjalnych w układance Jurgena Kloppa. Generalnie The Reds zagrali przyzwoite spotkanie. Mieli je pod kontrolą, sytuacje też były, ale brakowało skuteczności, lepszych decyzji pod bramką rywala i po prostu szczęścia, bo momentami bramka Wilków wyglądała, jak zaczarowana.

3. Chelsea

Kolejna strata punktów The Blues – tym razem przegrali z West Hamem (2:3) na London Stadium. W ostatnich 5 ligowych meczach ekipa Thomasa Tuchela odniosła tylko dwa zwycięstwa. Biorąc pod uwagę ich grę w tych spotkaniach może nie jest to jeszcze czas, żeby bić na alarm, ale w kontekście walki o tytuł fani mogą się nieco niepokoić. Rywale pomału rozczytują ich taktykę i skupiają się w pierwszej kolejności na ograniczeniu roli wahadłowych, co wpływa negatywnie na całą ofensywę.

4. West Ham

West Ham znowu namieszał w wyścigu o tytuł. Przed przerwą na kadrę wygrał z 3:2 Liverpoolem, a w sobotę w takich samych rozmiarach pokonał Chelsea. David Moyes zagrał takim samym systemem, jak przeciwko Manchesterowi City (5-4-1/5-2-3) odwzorowując ustawienie Chelsea w ofensywie. Tym razem jednak kontrataki Młotów nie kończyły się już na własnej połowie, a regularnie stwarzały zagrożenie pod bramką rywali. Moyes znów pokazał, że z jego zespołem liczyć musi się każdy.

5. Tottenham

Od przyjścia Antonio Conte Koguty punktują bardzo dobrze. Remis w debiucie, a teraz seria trzech wygranych z rzędu. Włoch zasłużył na kilka słów uznania, ale nie przesadzałbym z pochwałami, bo Tottenham na razie mierzył się z zespołami z dolnej połowy tabeli, które ponadto są w kiepskiej formie (oprócz Norwich). Warto poczekać na mecze z silniejszymi rywalami, choć fakt, że Tottenham ogrywa słabszych nie tracąc przy tym goli (tylko 1 w 4 meczach) jest już dobrym prognostykiem.

6. Manchester United

Ralph Rangnick odniósł zwycięstwo w debiucie na ławce trenerskiej Man United (1:0 z Palace), ale sam trener pewnie nie jest do końca zadowolony z przebiegu spotkania. Pierwsza połowa na plus, druga – już raczej na minus, mimo, że to po przerwie zdobyli zwycięską bramkę. Było widać kilka cech charakterystycznych dla filozofii Rangnicka, jak ustawienie 4-2-2-2, wysoki pressing, odbiór po stracie piłki i dużo wertykalnej gry, ale też parę mankamentów, które trapią zespół od początku sezonu.

Średnie pozycje zawodników Manchesteru United przeciwko Crystal Palace; sofascore.com

7. Arsenal

Jeszcze kilka dni temu Arsenal miał szansę wejść do TOP 4 i odskoczyć Man United na 8 punktów. Obecnie do pierwszej czwórki tracą już 4 punkty, a MU jest przed nimi w tabeli. Sezon zaczął się od bycia pośmiewiskiem, następnie punktowali na poziomie najlepszych zespołów ligi, a teraz wydaje się, że znowu zaczynają się kłopoty. Mecz z Evertonem (1:2) był w wykonaniu zespołu Artety nie do zaakceptowania. Choć – z drugiej strony – ile dobrych meczów wyjazdowych w tym sezonie zagrali Kanonierzy?

8. Wolverhampton

Zespół Bruno Lage’a musi czuć ogromny niedosyt po porażce z Liverpoolem (0:1). Cały mecz dzielnie się bronili, a indywidualne występy poszczególnych zawodników zasługują na ogromne docenienie. Przegrywali mało pojedynków, wielokrotnie ofiarnie interweniowali w ostatniej chwili, a twierdza padła tuż przed końcem spotkania. Jose Sa zakończył serię bez straty bramki po 372 minutach. Trochę w tym wszystkim martwić może jednak fakt, że Wilki w całym meczu oddały tylko 3 strzały.

Heatmapa kontaktów z piłką zawodników Wolves; fantasyfootballscout.co.uk

9. Brighton

Zaczniemy klasycznie – to już dziesiąty ligowy mecz Mew bez zwycięstwa. Jako, że aż 8 z nich to remisy to Brighton trzyma się jeszcze w górnej połowie tabeli, ale żeby zagościć tam na stałe muszą strzelać więcej bramek. Zwłaszcza teraz, ponieważ kontuzjowani obecnie są dwaj najlepsi obrońcy zespołu – Lewis Dunk i Adam Webster. W meczu z Southampton (1:1) ich brak był widoczny. I Duffy, i Burn, którzy ich zastąpili nie czują się dobrze broniąc daleko od własnej bramki.

REKLAMA

10. Aston Villa

Cztery kolejki wystarczyły Stevenowi Gerrardowi, aby z tuż nad strefy spadkowej wprowadzić zespół do górnej połowy tabeli Premier League. A rywale wcale nie byli z dolnych rejonów tabeli. Gerrard od początku poukładał grę w defensywie, a z Leicester (2:1) jego podopieczni zagrali najlepszy mecz w ofensywie. Ramsey i Buendia jako zawodnicy podwieszeni pod napastnika zagęszczali środek, co ułatwiało Aston Villi utrzymywanie się przy piłce i tworzenie korytarzy dla bocznych obrońców.

Średnie pozycje piłkarzy Aston Villi przeciwko Leicester; sofascore.com

11. Leicester

Ze wzrostu formy Maddisona i Barnesa nic nie będzie, jeśli obrona mecz w mecz będzie dawała sobie wbijać kilka goli. Z Aston Villą (2:1) to było już dziesiąte spotkanie w tym sezonie Premier League, w którym stracili minimum 2 gole. Szczególnie słabo Lisy zachowują się przy stałych fragmentach gry. Brendan Rodgers musi to uporządkować, ale skoro nie potrafił rozwiązać kłopotów z defensywą przez prawie już pół sezonu to ciężko oczekiwać, że nagle to zrobi.

screen: Match of the Day/BBC

12. Everton

The Toffees wygrali po raz pierwszy od końcówki września. Za przełamaniem nie przyszła jednak dobra gra i to wcale nie oznacza koniec problemów Rafy Beniteza. Są jednak powody, aby sądzić, że Everton z drużyny grającej, jak spadkowicz zacznie przypominać ekipę ze środka tabeli. Demarai Gray utrzymuje równą, dość wysoką formę, a powrót Doucoure ożywił środek pola. Mecz z Arsenalem (2:1) nie był do końca przekonujące, ale kilka znaków poprawy było widać.

13. Brentford

Przed meczem niespodziewanie okazało się, że Ivan Toney zachorował na COVID i nie wystąpi w trzech najbliższych meczach. Dla Thomasa Franka musiał to być mocny cios, bo w tym sezonie Premier League Anglik nie opuścił ani minuty. Zastąpić miał go Sergi Canos, który nominalnie gra na prawym wahadle. Hiszpan strzelił gola i rozegrał świetne zawody. Razem z Mbeumo stworzyli duet ruchliwych i dynamicznych napastników, co w meczu z Leeds (2:2) zdało egzamin.

14. Crystal Palace

Początek meczu na Old Trafford wyglądał tak, jakby Crystal Palace przestraszyło się Man United. Z czasem grali coraz lepiej i coraz częściej dochodzili do głosu, ale finalnie znów przegrali w końcówce (0:1). W ostatnich meczach Orły straciły na sile ofensywnej, co po części spowodowane jest kontuzją Joachima Andersena. Środkowy obrońca świetnie wyprowadza piłkę i przy stylu gry opartym na grze podaniami był bardzo ważnym elementem w transportowaniu piłki w strefę ataku.

15. Leeds

Pawie drugą kolejkę z rzędu ratują punkty w ostatniej akcji meczu. Tym razem wyszarpali remis w meczu z Brentford (2:2). Bielsa po powrocie Aylinga (do wyjściowej XI) i Bamforda (na ławkę) w końcu do dyspozycji miał szerszy skład. Jednak długo się nim nie nacieszył. W pierwszej połowie z kontuzją zszedł środkowy obrońca Liam Cooper, a na początku drugiej części gry – Kalvin Phillips, przez co Leeds stracił trochę kontrolę nad meczem. Pech nie opuszcza zespołu z Elland Road.

16. Southampton

Ralph Hasenhuttl ma dość duży kłopot bogactwa w doborze napastników, ponieważ każdy kto dostaje szansę udowadnia, że zasługuje na grę w podstawowym składzie. Z Brighton (1:1) do wyjściowej jedenastki wrócił Broja zastępując Adama Armstronga i zdobył bramkę. Austriak już raz próbował zmieścić całą trójkę w pierwszym składzie (z Liverpoolem), ale przy napiętym terminarzu zarządzanie siłami napastników będzie ważne, bo oprócz nich nie ma kto strzelać bramek.

17. Watford

Claudio Ranieri rzucił się trochę z motyką na słońce przeciwko Manchesterowi City (1:3). Włoch od początku wystawił trzech napastników, po przerwie dorzucił jeszcze jednego i momentami przy kontrach rywali w tyle zostawało tylko dwóch stoperów. To mogło skończyć się o wiele gorzej niż trzema straconymi bramkami, ale przynajmniej widać, jaki pomysł ma Ranieri na ten zespół. Nawet na tle Man City piłkarze ofensywni Szerszeni potrafili zawiązać kilka płynnych akcji.

18. Burnley

Burnley dość dobrze weszło w mecz z Newcastle (0:1), ale po zejściu w wyniku urazu Maxwella Corneta uszło z nich powietrze. w klubie powinni się modlić, aby nie było to nic poważnego. Cornet od debiutu w Premier League był odpowiedzialny za 5 z 11 goli zespołu. Biorąc pod uwagę, że ostatnio dość opornie im idzie trafianie do siatki (bez bramki w ostatnich dwóch meczach), a defensywa nie jest tak szczelna, jak w poprzednich sezonach to prędko strefy spadkowej mogą nie opuścić.

19. Newcastle

W 15. kolejce Newcastle wreszcie odniosło pierwsze zwycięstwo w tym sezonie. Bohaterem, który strzelił jedynego gola w meczu z Burnley (1:0) został oczywiście Callum Wilson. Warto również docenić dość dobrą postawę defensywy, ponieważ to także pierwsze czyste konto Srok w tym sezonie. Po radości Eddiego Howe’a oraz wszystkich osób związanych z klubem widać, że spadł im kamień z serca. Nagle okazuje się, że do bezpiecznego miejsca wcale tak wiele nie brakuje (3 punkty).

20. Norwich

Tydzień temu zwracałem uwagę na to, że Norwich chcąc się utrzymać musi być bardziej skuteczne. Po meczu z Tottenhamem (0:3) znów można wrócić do tego tematu. Jedynym zawodnikiem, który strzelił więcej niż jednego gola w tym sezonie Premier League jest Teemu Pukki. Oprócz niego nie ma kto strzelać goli. A jako, że Fin w niedzielę miał rozregulowany celownik i dwa razy spudłował w dogodnych sytuacjach to ekipa Deana Smitha musiała pogodzić się z porażką.

Obserwuj autora na Twitterze i Facebooku

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,630FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ