W ciągu ostatnich 60 lat reprezentacja Walii tylko raz zagrała na wielkiej piłkarskiej imprezie. Przykry bilans? Niestety tak, ale gdy już pojawiła się wśród elity, to bezsprzecznie skradła show. Przed Euro 2016 nikt nie stawiał na poczciwych Walijczyków, którzy finalnie dotarli aż do półfinału, w których lepsi okazali się Portugalczycy – późniejsi mistrzowie. Obecnie sympatycy „Smoków” wierzą w powtórkę pięknej bajki z 2016 roku. Czy te marzenia są realne?
Jakiekolwiek rozważania dotyczące Walii muszą rozpocząć się od jednego człowieka. Gareth Bale na wspomnianym Euro strzelał gole w każdym ze spotkań grupowych. Tamten sukces był w sporej mierze jego sukcesem. Zasadnicza różnica polega jednak na tym, że „tamten” Bale uchodził za jednego z najlepszych piłkarzy świata. W 23 spotkaniach LaLigi strzelił 19 bramek i zaliczył 11 asyst, z Realem Madryt świętował zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Walia, będąca mocno przeciętną reprezentacją, miała w swoim składzie ponadprzeciętnego zawodnika.
Dziś Bale walczy z przeznaczeniem
Wydawało się zresztą, że nawet wypożyczenie do Tottenhamu nie reanimuje jego podupadającej kariery, ale dzięki przebłyskom zdołał już uzbierać 9 trafień. Być może to zbyt odważna teza, ale uważam, że Walijczyk po sezonie, w którym grał stosunkowo niewiele, może być wypoczęty, zmotywowany i zdeterminowany na Euro. To może być ponownie jego turniej.
W porównaniu Euro 2016, w kadrze zaszło wiele zmian
Trenerem zespołu jest dziś… no właśnie. Teoretycznie powinienem tutaj wymienić Ryana Giggsa, który z powodów – nazwijmy to „pozasportowych” – nie jest w stanie normalnie pracować. Tymczasowo zastępuje go Rob Page. Doświadczenie trenerskie? Prawie 2 lata w Port Vale, prawie rok w Northampton, epizod w walijskiej młodzieżówce. Nie jest to nazwisko, które budziłoby emocje jak Giggs. Page nie boi się wprowadzać swoich pomysłów. To on jest pomysłodawcą ustawienia 3-4-3, w którym Walia rozegrała ostatnie mecze. Walijczycy nie są jedynie „drużyną Giggsa” prowadzoną przez jakiegoś anonima. Uważam, że ta kadra będzie grała tak, jak pan Page sobie wyobraża.
Czyli jak? W koncepcji selekcjonera Bale będzie klasycznym skrzydłowym, podobnie jak 23-letni Daniel James z Manchesteru United (ostatnio leczył kontuzję, ale ma zagrać na Euro). Na „szpicy” Harry Wilson z Cardiff, który w tym sezonie Championship miał udział przy 19 trafieniach.
Na bokach pomocy wystąpią najprawdopodobniej Neco Williams z Liverpoolu oraz Connor Roberts ze Swansea. Obaj ostatnio grali jako… prawi obrońcy. Co z tego, skoro selekcjoner widzi ich w innej roli? Tak samo jak Ethana Ampadu, który w klubie gra na środku obrony, ale w kadrze ma być docelowo defensywnym pomocnikiem. Obok niego pewne miejsce zapewne mieć będzie Aaron Ramsey, który w Juventusie nie zaliczył udanego sezonu. Co ciekawe, pomocnik Juve nie pracował jeszcze z nowym trenerem, ponieważ w trakcie zgrupowań zazwyczaj leczył urazy.
Ponarzekać można na linię obronną
Chris Mepham i James Lawrence mieli ostatnio problemy z regularną grą, a mówimy o piłkarzach odpowiednio Championship oraz 2. Bundesligi. Taktyka Roba Page’a wydaje się oczywista – chciałby stworzyć zespół silny w obronie, który potrafi wyprowadzać szybkie ciosy na bokach. O ile skrzydła wydają się obiecujące, o tyle zawodnicy odpowiedzialni za defensywę to ogromna niewiadoma. Uważam jednak, że w wypadku tej drużyny nie ma sensu spoglądać w przeszłość czy analizować występów z eliminacji. To twór człowieka, który dostał szansę pracy w miejsce Giggsa. Ma swój pomysł, który może namieszać na turnieju.
Walia jako czarny koń mistrzostw? Tak, to jak najbardziej realny scenariusz.