Tottenham jednak potrafi grać w piłkę! Manchester United pokonany

Tottenham kontra Manchester United. Pierwszy mecz pomiędzy klubami z big six Premier League. Gospodarze rozgrywali pierwszy mecz na swoim stadionie pod sterami Ange Postecoglou i bez Harry’ego Kane’a. Goście przyjeżdżali natomiast po zwycięstwie w pierwszym spotkaniu, za które spotkała ich jednak duża krytyka za sposób gry. Od zespołu Erika ten Haga po prostu wymaga już się więcej.

REKLAMA

Czerwone Diabły wyszły na mecz z zamiarem zmazania plamy po meczu z Wolves

I rzeczywiście, optyczne wrażenie jakie sprawiał Manchester United było o wiele lepsze. Gospodarze często starali się wyprowadzać piłkę od własnej bramki, ale często kończyło się to odbiorami podopiecznych Erika ten Haga. Goście dynamicznie przeprowadzali swoje ataki, skutecznie przedzierali się bocznymi sektorami, ale brakowało kropki nad „i”. Niekiedy zawodziło wykończenie (strzał głową Rashforda po fantastycznym dośrodkowaniu raboną Bruno), innym razem skrzydłowi nie potrafili skorzystać z przestrzeni, którą mieli po skutecznej zmianie ciężaru gry przez zespół. Gdyby Marcus Rashford był ustawiony dziś na lewym skrzydle to w takich sytuacjach mógłby zrobić więcej. Ale Anglik z konieczności zagrał na 9-tce.

Po początkowych problemach Tottenham zaczął nabierać wigoru. Andre Onanę przed stratą bramki dwa razy ratowało aluminium (w jednej akcji), co dobrze wróżyło na drugą połowę. A w niej Tottenham rozwiązał worek z bramkami. Po rajdzie Dejana Kulusevskiego prawą stroną i zagraniu w pole karne piłka niefortunnie odbiłą się od Lisandro Martineza, a potem dopadł do niej Pape Matar Sarr dając zespołowi prowadzenie.

Prowadzenie dodało Tottenhamowi skrzydeł

Manchester United zamiast rzucić się do ataku coraz częściej rozpaczliwie się bronił. Momenty, w których tracili posiadanie piłki – tak jak w meczu z Wolves – były zwiastunem nadciągającej katastrofy. Tottenham natomiast w działaniach z piłką się poprawił i bardzo dobrze reagował po jej stracie. Jeśli ktoś nie znałby rezultatu spotkania to pomyślałby, że to raczej Czerwone Diabły prowadzą, a Koguty gonią wynik. Zespół Ange’a Postecoglou zawładnął środkiem pola, gdzie królowali Yves Bissouma, Pape Matar Sarr i James Maddison. Dobra postawa Tottenhamu została wynagrodzona w 83. minucie. Po zagraniu w pole karne Ivana Perisicia Ben Davies nieczysto trafił w piłkę, ale Lisandro Martinez przypadkowo wpakował ją do siatki.

Choć Manchester United dobrze zaczął to jednak całościowo nowy system z jednym defensywnym pomocnikiem (Casemiro) i dwoma ofensywnymi (Mount i Bruno) ponownie się nie sprawdził. Kibice Tottenhamu oglądając swój zespół mogli momentami łapać się za głowę i zadawać sobie pytanie: to my naprawdę potrafimy tak grać?

Tottenham 2:0 Manchester United (49′ Sarr, 83′ Martinez sam.)

***

Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,601FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ