Szymon Kołecki opuszcza KSW. Teraz FAME MMA czy… UFC?

Na przestrzeni ledwie 24 godzin, polska scena MMA otrzymała dwie, dość niespodziewane informacje. Szymon Kołecki za pośrednictwem mediów społecznościowych zdecydował się podziękować za współpracę z największą rodzimą organizacją mieszanych sztuk walki – KSW. Gdy emocje nie zdążyły jeszcze opaść, Michał Materla ogłosił odejście z EFM Show, którego był nie tylko zawodnikiem, ale i współwłaścicielem. Co te dwa ruchy oznaczają dla rynku MMA w Polsce i gdzie wylądują obaj Panowie? W tym tekście skupimy się na osobie mistrza z Pekinu.

REKLAMA

Szymon Kołecki to dość oryginalna postać

W MMA zadebiutował mając 36 lat i wydawało się, że będzie jedynie ciekawostką. Wiadomo, mowa o dwukrotnym medaliście olimpijskim i jednym z najwybitniejszych sztangistów w historii Polski. Kołecki nie chciał być jednak jedynie „celebrytą”, którego największym atutem jest nazwisko. Ciężko trenował i do dziś wypracował 10 zwycięstw w 11 walkach. O ile początkowe pojedynki były jedynie obijaniem mocno przeciętnych rywali, o tyle pokonanie Damiana Janikowskiego czy Mariusza Pudzianowskiego to już solidne skalpy.

Problem z Szymonem jest oczywisty

To nie jest junior, który zgodzi się na walki za grosze. Zapracował na swoje nazwisko, sam przyznał, że zainwestował spore pieniądze w MMA. Opcji dla Kołeckiego w KSW jest niewiele, ale ta proponowana przez włodarzy – czyli starcie z Tomaszem Narkunem wydawała się logiczna. Z drugiej strony, Kołecki nie jest typem magnesu dla widzów. W social mediach obserwuje go niewiele osób, nie zabiera głosu na kontrowersyjne tematy, nie szuka skandali. Inwestowanie w promocję 40-latka to dla KSW średnio opłacalny pomysł. Sam zawodnik zdaje sobie z tego sprawę, co zauważa w wywiadach, jeśli ktoś będzie zainteresowany jego osobą i zaproponuje dobre pieniądze, może walczyć z każdym, ale to promotor musi przekalkulować, czy zatrudnienie Kołeckiego jest opłacalne.

Co dalej? FAME MMA czy UFC?

Te dwie teoretycznie skrajne opcje. Pan Szymon mógłby wzmocnić sportowo organizację, która zrzesza celebrytów. Skoro walczył z Akopem Szostakiem, to i „fighterów” FAME MMA pewnie przyjąłby bez narzekania. Ta opcja broni się finansowo, bowiem możemy w ciemno zakładać, że FAME jest w stanie zapłacić pokaźne pieniądze. Jeśli finanse są kluczowym czynnikiem, to ta opcja jest bardzo realna, ale organizatorzy musieliby zastanowić się, jakiego rywala znaleźć dla Szymona, by walka na siebie „zarobila”.

UFC? Umówmy się, nie tacy zawodnicy dostawali tam szansę. Splendor mistrza olimpijskiego z miejsca zrobi spore zainteresowanie, a co za tym idzie, może wywindować Kołeckiego nawet na gale numerowane. Brzmi jak sciene-fiction, ale przy odpowiedniej machinie marketingowej, to może być strzał w dziesiątkę. Problem? UFC nie zapłaci tyle co KSW, najdelikatniej rzecz ujmując. Szymon stwierdził jednak, że chce spełniać kolejne marzenia, a starty w największej organizacji MMA na świecie to z pewnością top marzeń każdego zawodnika.

Nie sposób przewidzieć na co zdecyduje się Pan Szymon

Czy postawi na aspekt sportowy, najlepsze warunki finansowe, czy też uzna, że lepiej odpuścić sobie MMA, niż poświęcać się czemuś, co mu się nie opłaca? To nie jest przypadkowa osoba, a rozsądny facet. Będę optymistą i uwierzę, że Kołecki mimo wieku spróbuje pokusić się o szukanie wyzwań. Może nie w UFC, ale innej organizacji, która zapewni mu rywala, a nie worek treningowy?

Tego mu szczerze życzę.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,596FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ