Szok na Old Trafford. Gole samobójcze Manchesteru United uratowały Sevilli remis

Paradoksalnie spotkanie Manchesteru United z Sevillą miało być dla Czerwonych Diabłów tym najprostszym z ich hiszpańskich wojaży w Lidze Europy. Los Nervionenses rozgrywają koszmarny sezon i w lidze zmuszeni są niemalże do bronienia się przed spadkiem. Spodziewano się więc rozstrzygnięcia dwumeczu już w pierwszym spotkaniu na Old Trafford i to raczej w formie spacerku, aniżeli wielkiej batalii. Jednak tego, co stało się w końcówce, nie sposób było przewidzieć.

REKLAMA

United zlekceważyło Seville?

Pierwsza połowa nie wskazywała na to, że Manchesterowi może stać się w tym meczu coś złego. Prowadzili 2:0, kontrolowali mecz, i wyglądali na bardzo spokojnych. Momentami może aż za bardzo, bo przy większym skupieniu wynik mógł być jeszcze wyższy. Sevilla natomiast odwrotnie: wyglądała na nerwową, zwłaszcza w obronie. Dobrym zabiegiem wykonanym przez Erika ten Haga okazało się zamienienie Bruno Fernandesa i Marcela Sabitzera. Portugalczyk grał głębiej i miał większy wpływ na rozgrywanie piłki, natomiast Austriak znajdował się znacznie bliżej pola karnego i odpowiadał za tworzenie zagrożenia pod bramką rywali. Takie ustawienie zdało egzamin i United mogło schodzić na przerwę z przeświadczeniem dobrze wykonywanego zadania.

To Manchester United uratował Sevilli remis na Old Trafford

Druga połowa znacząco różniła się od pierwszej. Do pewnego momentu działo się w niej tyle, co nic. United wyglądało na zespół zadowolony z wyniku i chcący utrzymać go do końca przy jak najmniejszym nakładzie sił. Sevilla natomiast nie bardzo potrafiła znaleźć sposób na zaatakowanie rywali tak, aby przy okazji nie odkryć się z tyłu. W końcówce jednak cały mecz wywrócił się do góry nogami.

Najpierw świetnych okazji do podwyższenia prowadzenia nie wykorzystały Czerwone Diabły, a następnie do gry wkroczyła Sevilla. W 83. minucie Jesus Navas wykorzystał niezdecydowanie Tylera Malacii i spróbował zgrać piłkę w pole karne. Ta jednak odbiła się w pierwszej kolejności od nóg Holendra, a następnie od Davida De Gei i wylądowała w bramce. To nie był jednak koniec emocji na Old Trafford. W drugiej minucie czasu doliczonego piłkę po dośrodkowaniu uderzył Youssef En Nesyri, ale ta, zamiast trafić w bramkę, trafiła w… głowę Harry’ego Maguire’a. Futbolówka odbiła się od głowy Anglika tak niefortunnie, że wpadła do bramki obok interweniującego Davida De Gei. Manchester United w chyba możliwie najbardziej pechowy sposób stracił wypracowaną przewagę i w meczu rewanżowym walka rozpocznie się od zera.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,605FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ