Szczęsny i reszta – hierarchia bramkarzy w reprezentacji Polski

Na czerwcowe zgrupowanie Czesław Michniewicz zaprosił pięciu bramkarzy. Ostatecznie przyjechało czterech, bowiem Gabriel Slonina podjął decyzję, że chce reprezentować barwy USA. Od początku selekcjoner jasno przedstawił sytuacje – każdy z golkiperów zagra po jednym spotkaniu. Kamil Grabara dostał szansę z Walią, Bartłomiej Drągowski stanął między słupkami w wyjazdowym meczu z Belgią, Łukasz Skorupski zagrał z Holandią, a Wojciech Szczęsny w ostatniej rywalizacji z Belgami na PGE Narodowym. Minione mecze Ligi Narodów były dla każdego okazją, aby nieco przemeblować hierarchię w reprezentacyjnej bramce. Jak spisali się poszczególni golkiperzy?

REKLAMA

Kamil Grabara

Dla Kamila Grabary mecz z Walią był debiutem w seniorskiej reprezentacji Polski. 23-latek nie dostał jednak szansy na zachętę, czy po starej znajomości z Czesławem Michniewiczem, u którego w młodzieżówce był podstawowym bramkarzem. Nic z tych rzeczy. Grabara po prostu zapracował na występ w kadrze. W minionym sezonie w FC Kopenhaga zaliczył czyste konto w ponad połowie spotkań (23 z 44) we wszystkich rozgrywkach. W lidze bronił z ponad 80-procentową skutecznością interwencji, co jest najlepszym wynikiem.

W meczu z Walią Grabara nie miał dużo pracy na linii. Walia oddała dwa celne strzały, oba były zza pola karnego i jeden z nich wpadł do siatki. Czy Grabara popełnił błąd przy tym uderzeniu? Zdania są podzielone, choć nie ma wątpliwości, że mógł zachować się lepiej. – Przy golu podjął złą decyzję. Wydaje mi się, że nie widział momentu oddania strzału, przeniósł ciężar ciała na lewą nogę, przez co był spóźniony – mówił dla „Przeglądu Sportowego” były bramkarz, a obecnie ekspert Canal+ Radosław Majdan.

Z kolei Czesław Michniewicz w programie „Pogadajmy o piłce” na kanale YT „Meczyki” chwalił Kamila Grabarę za aktywną grę na przedpolu. Selekcjoner ceni sobie bramkarzy, którzy nie są przyklejeni do linii. Golkiper Kopenhagi wyłapał dwie centry, dwukrotnie przeciął płaskie dośrodkowanie, a raz niepewnie wypiąstkował piłkę przy rzucie rożnym. W pierwszej połowie Grabara często był wykorzystywany też przy budowaniu akcji. Walijczycy dawali mu czas, kiedy był przy piłce, ale łapali wysoko, co zmuszało bramkarza do zagrywania dalekich podań w kierunku Buksy lub Lewandowskiego. 7 z 17 było celnych, co nie jest złym wynikiem. Grabara zazwyczaj zagrywał w dobrą strefę.

Bartłomiej Drągowski

Czesław Michniewicz nie ukrywał, że „Drążek” dostaje powołanie na zachętę, ponieważ w minionym sezonie miał problemy z regularną grą w Fiorentinie. Selekcjoner wysłał mu sygnał, że cały czas na niego liczy, ale jeśli chce wywalczyć miejsce w samolocie do Kataru musi być w rytmie meczowym. Spośród czwórki bramkarzy Drągowskiemu trafiło się akurat zdecydowanie najgorsze dla bramkarza spotkanie, ale mimo, że aż sześć razy musiał wyjmować piłkę z siatki to pozostawił po sobie raczej pozytywne wrażenie. We vlogu opublikowanym na kanale „Łączy nas piłka” po meczu z Belgią jest fragment, w którym Michniewicz w szatni mówi, że Drągowski nie może mieć sobie nic do zarzucenia i był jednym z bohaterów tego spotkania.

„Drążek” obronił 5 z 11 strzałów, które zmierzały w jego światło bramki. Niektóre parady naprawdę można wrzucić na półkę z napisem „klasa światowa”. Chociażby te dwie interwencje w jednej akcji z 57. minuty, kiedy najpierw obronił uderzenie głową Dendonckera, a następnie strzał Hazarda, który zmierzał tuż przy słupku bramki. Ponadto Drągowski nie popełniał błędów na przedpolu. Jedynie w grze nogami czasem brakowało mu spokoju.

Czy którąś ze straconych bramek możemy zapisać na jego konto? Na pewno nie w 100%, aczkolwiek przy niektórych można mieć do niego pewne zastrzeżenia. – Przy czwartym straconym golu Bartek stał trochę za wysoko. Może brakuje doświadczenia, ogrania? Nie przeczytał tej sytuacji, źle wyszedł, może nie spodziewał się dośrodkowania, ale na takim poziomie trzeba już umieć przewidywać. Dostał piłkę za kołnierz, a przecież jest bardzo wysokim bramkarzem, nie jest łatwo go przelobować, szczególnie zza linii bocznej pola karnego – mówił Radosław Majdan dla „Przeglądu Sportowego” o przepięknym golu Trossarda na 4:1. – Przy piątym golu dla Belgii również mógł się lepiej zachować, piłka przeleciała mu nad ręką – dodał ekspert.

Łukasz Skorupski

Gdyby nie Łukasz Skorupski to o wywiezieniu punktu z Rotterdamu prawdopodobnie moglibyśmy zapomnieć. Bramkarz Bologni udowodnił, że obecnie zasłużenie jest numerem dwa w reprezentacji i w przypadku kontuzji Szczęsnego jest w stanie go godnie zastąpić. „Skorup” zaliczył 4 interwencje, w tym jedną znakomitą, kluczową w doliczonym czasie gry, kiedy popisał się znakomitym refleksem po strzale głową Memphisa Depaya. Odnośnie do straconych bramek nawet nie ma sensu zastanawiać się, czy bramkarz mógł interweniować. Najpierw strzał Klaseena z bliskiej odległości, a następnie rykoszet. Skorupski w obu przypadkach był bez szans.

Spośród bramkarzy reprezentacji Polski to właśnie zawodnik Bologni zebrał najlepsze recenzje za swój występ. Żeby nie było jednak tak kolorowo, poszukajmy negatywnych punktów w grze Skorupskiego. Jeśli chodzi o grę na linii 31-latek raz nie pomógł zespołowi parując strzał zza pola karnego prosto pod nogi Blinda. Mieliśmy wówczas szczęście, że Holender nie trafił w bramkę przy dobitce. Druga kwestia to dystrybucja piłki nogami. Skorupski wykonał 28 dalekich podań, z czego tylko 8 było celnych. Zwłaszcza wybicia pod presją były niedokładne. Będąc jednak obiektywnym trzeba zaznaczyć, że tak niski procent celności zagrań wynikał też z faktu, że Krzysztof Piątek często przegrywał pojedynki powietrzne z obrońcami Holendrów.

Wojciech Szczęsny

Każdy z jego konkurentów pokazał się z dość dobrej strony, a już zwłaszcza Łukasz Skorupski, więc Szczęsny musiał udowodnić swoją wartość w meczu z Belgami. Przez dłuższy czas jego rola ograniczała się przede wszystkim do gry nogami. W przeciwieństwie do reszty bramkarzy Szczęsny starał się zagrywać więcej krótkich podań i pomagać w wyprowadzeniu piłki od tyłu. Sprawdźmy, jak wyglądał procent dalekich zagrań ze wszystkich podań bramkarzy reprezentacji Polski:

REKLAMA
  • Wojciech Szczęsny – 47% (15/32)
  • Łukasz Skorupski – 63% (24/38)
  • Bartłomiej Drągowski – 57% (16/28)
  • Kamil Grabara – 61% (17/28)

Szczęsny w meczu z Belgią nie dał argumentów jego krytykom, aby posadzić go na ławce rezerwowych. Przy straconej bramce nie mógł wiele zrobić, a w końcówce spotkania, kiedy bardziej się otworzyliśmy zaliczył 3 udane interwencje, a raz popisał się świetnym czytaniem gry, kiedy wyszedł poza pole karne i przeciął podanie na wolne pole.

Wojciech Szczęsny nadal pozostanie „jedynką”.

Nie jest to specjalnie odkrywcze zdanie, bowiem nawet gdyby zawalił spotkanie z Belgią to zapewne hierarchia na tej pozycji nie zmieniłaby się. Po zakończeniu kariery reprezentacyjnej przez Łukasza Fabiańskiego Szczęsny ma bardzo mocną pozycję w kadrze i jedynie kontuzja może zabrać mu podstawowy skład na Mistrzostwach Świata w Katarze. Numerem dwa zapewne będzie Łukasz Skorupski, który występem z Holandią zwieńczył fantastyczny sezon w klubie.

Pytaniem pozostaje, kto uzupełni ostatnie miejsce na liście bramkarzy w powołaniach na mundial w Katarze. Na ten moment wydaje mi się, że bliżej jest Kamil Grabara, ale kluczowa będzie najbliższa przyszłość. Jeśli Drągowski znajdzie zespół, w którym zacznie regularnie bronić – wówczas wszystko w jego rękach. Jeśli minione zgrupowanie pokazało nam coś w kontekście bramkarzy to fakt, że o obsadę tej pozycji nie musimy się obawiać. Między słupkami fachowców nam nie brakuje.

Obserwuj autora na Twitterze i Facebooku

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,597FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ