Lech Poznań wstrzymywał się z ogłoszeniem decyzji dotyczącej przyszłości Bartosza Salamona. Zrobił to agent 33-letniego defensora, który opublikował w mediach społecznościowych jednoznaczne zdjęcie świadczące o parafowaniu nowej umowy, która będzie obowiązywała do 2026 roku. Jesteśmy przekonani, że niejeden sympatyk Kolejorza po dramatycznej rundzie wiosennej spodziewał się wielkich zmian kadrowych. Działacze Lecha najwyraźniej nie popierają takiego podejścia, a przynajmniej w kontekście reprezentanta Polski.
Kolejorz mógł zrezygnować z Salamona?
Zadajmy niepoprawne politycznie pytanie. Czy Lech Poznań mógł zrezygnować z usług 33-latka? Oczywiście, że tak! Trudno o bardziej wymowny gest niż podziękowanie piłkarzowi, który w 2024 roku zagrał w niemalże każdym spotkaniu Kolejorza. Z całym szacunkiem dla Salamona, runda wiosenna była w jego wykonaniu (podobnie jak reszty drużyny) rozczarowująca. Piłkarsko nie zapracował na nowy kontrakt. Działacze odpuścili jednak radykalne kroki, uznając, że weteran nadal może być przydatny. Problem w tym, że podobne podejście dotyczy większości zawodników. Pół roku temu słyszeliśmy to samo — silna kadra, która potrzebuje czasu i zaufania, a w końcu zacznie grać na miarę oczekiwań. Skończyło się przegranymi z Ruchem Chorzów, Koroną Kielce czy Puszczą Niepołomice. Porażki to jedno, bezjajeczny styl i brak reakcji na kompromitujące występy – drugie. Czara goryczy przelała się, a zapowiadana rewolucja wymagała ofiar. Takimi okazali się póki co jedynie Mariusz Rumak, a także Artur Sobiech i Barry Douglas, którzy odeszli po wypełnieniu swoich kontraktów. Trudno takie kroki nazywać radykalnymi.
To oczywiste, że zmiany w kadrze Lecha Poznań będą miały miejsce. Wydaje się jednak, że trzon zespołu jest bezpieczny. Kolejorz ucina dyskusje czy Salamon jest odpowiednim kandydatem na lidera defensywy i lidera szatni. 33-latek dostał dwuletnią umowę, co jest jasnym sygnałem zaufania.