Od dłuższego czasu zastanawiamy się, czy kariera Kacpra Kozłowskiego jest jedną z najgorszej prowadzonych spośród wszystkich polskich piłkarzy minionych lat, czy też oczekiwania względem 19-latka są po prostu przesadzone, a on sam niewielkimi krokami zbliża się do poważniejszego futbolu. Środowy mecz pomiędzy Twente oraz Vitesse był dobrą okazją, by przyjrzeć się, w jakiej formie znajduje się zawodnik, którego okrzyknięto polskim odkryciem Euro 2020.
Vitesse przed meczem z Twente miało za sobą serię czterech kolejnych porażek
Żadna inna drużyna Eredivisie nie ma gorszego dorobku bramkowego (3 gole w pięciu spotkaniach). Kacper Kozłowski? Zaliczył dotychczas mocno anonimowe 249 minut gry, podczas których zanotował jedną asystę. Od początku powtarzaliśmy, że jeśli marzy o występach w Premier League — a przecież jest obecnie wypożyczony z Brighton — musi bronić się konkretami i być kimś więcej niż jednym z wielu w holenderskim średniku. Niestety, Vitesse radzi sobie bardzo słabo, a Kozłowski, zamiast stać się liderem, dostosowuje się do poziomu reszty graczy. Dzisiejszy mecz jedynie to potwierdził.
Zespół Polaka w pierwszej połowie zanotował 28% posiadania piłki. Vitesse próbowało stawiać na stałe fragmenty gry oraz kontrataki. Co ciekawe, Polak dostawał szansę egzekwowania rzutów wolnych, ale… niewiele z nich wynikało. Część była niecelna, a nawet gdy piłka trafiła do Saida Hamulicia, były napastnik Stali Mielec miał problemy z uderzeniem jej w światło bramki. W grze Kacpra brakowało przebojowości. Liczbę nieszablonowych podań budujących przewagę w ofensywie możemy policzy… nie, właściwie takich w ogóle nie było. Gdybyśmy mieli dziś wskazywać, który piłkarz Vitesse rokuje dobrze na przyszłość, byłby nim pewnie Million Manhoef. 21-letni Holender potrafił wejść w drybling, jednym podaniem uruchomić groźną akcję. Ewidentnie czuł grę.
Kacper Kozłowski niewiele wnosił w defensywie — często nie brał udziału w kryciu czy pressingu
Zaryzykujemy tezę, że prawdopodobnie nie czuł, jakie oczekiwania ma względem jego osoby szkoleniowiec Vitesse lub po prostu nie był w stanie ich realizować. Symbolem może być sytuacja z 75. minuty, gdy biegnąc za rywalem musiał go po prostu sfaulować, otrzymując żółtą kartkę. W ofensywie – jak wcześniej wspomnieliśmy – szału nie było i zastanawiamy się, jakim cudem można mu zapisywać „kluczowe podania”, które nabijają jego ocenę sofascore, ale właściwie trudno wskazać, o których zagraniach mowa.
Umówmy się — Kacper Kozłowski nie zasługuje obecnie na powołanie do reprezentacji. Wciąż bazujemy na tym, co pokazywał 3 lata temu i wierzymy, że jest jeszcze młody, by „odpalić”. Pytanie, co właściwie pobyt w Vitesse wnosi do jego kariery? Owszem, występuje w miarę regularnie. Łapie minuty, dostaje szanse pokazania się na tle niezłych rywali, ale jednocześnie wszystkie te szanse marnuje. Jego klub przegrał z Twente i jest coraz bliżej ligowego dna. Kozłowski męczy się w tym zespole i piłkarsko stoi w miejscu — a nawet poczynił regres w stosunku do tego, co widzieliśmy chociażby wiosną.
Kacper nie pasuje do tej drużyny. Nie odpowiada mu styl, w którym większość czasu jest pod grą, a zamiast pokazywać walory ofensywne, musi pracować w destrukcji. Przykre, bo gdzieś zniknęła ta kreatywność i determinacja, którą widzieliśmy w barwach Pogoni Szczecin czy reprezentacji Polski. Najgorsze w tym wszystkim, że na pytanie „w jakim aspekcie Kozłowski rozwinął się po opuszczeniu Ekstraklasy”, trudno będzie znaleźć odpowiedź.