Projekt Vicente Moreno w Almerii skończony. 5 wniosków po 7. kolejce LaLiga

W Hiszpanii podobnie jak chociażby we Włoszech czy w Polsce grano tym razem także w środku tygodnia. Z tego powodu wielu trenerów decydowało się na rotacje w składzie i szansę pokazania się otrzymali dotychczasowi rezerwowi. Była to też „wyjątkowa” kolejka pod względem czerwonych kartek. Licząc z tymi dla zawodników na ławce i trenerów, pokazano ich aż 9.

Almeria straciła cierpliwość

88 dni. Tyle na stanowisku trenera pierwszej drużyny Almerii wytrzymał Vicente Moreno. Bilans? 7 meczów, 5 porażek i tylko 2 remisy. Oczekiwania były dużo większe i przez wzgląd na sytuację w tabeli trudno dziwić się włodarzom klubu. Chociaż gra zespołu wyglądała lepiej, aniżeli może sugerować zajmowane w lidze miejsce, tak w piłce nożnej nie można liczyć na punkty za styl. A to właśnie brak zdobyczy punktowych najmocniej doskwierał Indalicos. Oczekiwania były dużo większe, zwłaszcza przez wzgląd na dużą aktywność klubu w letnim okienku transferowym. Drużynę wzmocniono, ale zabrakło efektów. Almeria radziła sobie nie najgorzej w ofensywie, ale defensywę mają najgorszą w lidze (18 straconych goli, tyle samo co Granada). Różnice punktowe nie są jeszcze duże, ale w klubie najwidoczniej uznano, że nie ma co zwlekać. Czarę goryczy przelała porażka aż 1:5 z Sevillą. Nowy trener zdecydowanie będzie miał co poprawiać.

REKLAMA

Sevilla 5:1 Almeria

Barcelona słabo radzi sobie przeciwko głęboko cofniętym rywalom

Barcelona już na początku sezonu miała spore problemy z Getafe czy Cadiz, czyli drużynami, które bronią dużą liczbą zawodników blisko własnej bramki. Demony wróciły w dwóch ostatnich kolejkach, w meczach z Celtą Vigo i Mallorką. W weekend drużyna Rafy Beniteza pokazała, jak skutecznie grać przeciwko Barcelonie. W środku tygodnia podobnie zachowała się drużyna Javiera Aguirre. Mallorca była ustawiona dość głęboko i wyczekiwała na okazję do szybkich ataków. Barca nie mogła grać swojej piłki z przodu, a w tyłach dawała się zaskoczyć prostym pomysłom.

Na uwadze trzeba mieć oczywiście rotacje, na jakie zdecydował się Xavi, ale to nie może przykryć innych problemów. To też drugie spotkanie z rzędu, w którym początkowy plan na mecz trenera Barcelony okazuje się nietrafiony. Czy to wcześniej Benitez, czy teraz Aguirre spisali się pod tym względem znacznie lepiej. Xavi musiał po przerwie reagować, aby pomóc swojej drużynie. To znowu mu się udało, co pokazuje, jak dobrze czuje on grę. Tym razem jednak wystarczyło to „tylko” na doprowadzenie do remisu.

Mallorca 2:2 FC Barcelona

Rodrygo nie skorzystał na absencji Viniciusa

Nieobecność Viniciusa z powodu kontuzji miała być testem dla Rodrygo. Młodszy z Brazylijczyków miał okazję do zostania liderem ofensywy Realu, ale trudno oceniać go jednoznacznie pozytywnie. Momentami znikał, nie biorąc czynnego udziału w grze, jak chociażby na początku meczu z Unionem Berlin. Pewnym problemem okazała się też jego forma strzelecka. Rodrygo co prawda dochodzi do wielu okazji podbramkowych, ale nie zamienia ich na gole. Tylko w tym sezonie ligowym oddał 27 strzałów, z czego tylko 1 zakończył się bramką (przy xG 2.8).

Rodrygo w tej wersji widzieliśmy także w meczu z Las Palmas. Jedyne celne uderzenie oddał w środek bramki, prosto w bramkarza. Innym problemem wynikającym już z systemu jest to, że Brazylijczyk, otrzymując piłkę, nie ma przed sobą żadnego kolegi z zespołu. Nie ma z kim zawiązać kombinacyjnej akcji, na czym cierpi cały Real Madryt. Rodrygo zdecydowanie lepiej wygląda, kiedy nie musi pełnić roli napastnika. A jeżeli nic się nie zmieni, to o to w tym sezonie może być nie tak łatwo.

Real Madryt 2:0 Las Palmas

„Zarządzanie” czasem przez Getafe

Jose Bordalas już po 5 kolejce narzekał, że jego zawodnicy mają w nogach mecz rozegrany więcej niż reszta ligi. Wówczas było to już 86 minut doliczonych do spotkań Getafe. W 6 kolejce zagrali o 21 minut więcej, a w spotkaniu z Athletikiem dołożyli kolejne prawie 15. W trakcie tego ostatniego doszło do potyczki słownej między Inakim Williamsem a trenerem Getafe. Zawodnik Los Leones wyraźnie narzekał na to, w jaki sposób jego rywale kradną czas. Odniósł się również do tego w pomeczowym wywiadzie. Powiedział, że nie jest dumny ze swojego zachowania, ale to wszystko wina Bordalasa. Dodał też, że wszyscy w lidze wiedzą jak i dlaczego jego zespół tak gra, ale jednocześnie, mimo że jest to zgodne z zasadami, wiele osób tego nie lubi.

REKLAMA

I trudno się z tymi słowami nie zgodzić. Sam Bordalas może podczas konferencji udawać, że nie wie, dlaczego w ich meczach doliczane jest tak dużo minut, a także zaprzeczać wszystkim zarzutom w kierunku jego drużyny. Fakty są jednak takie, że Getafe pod jego wodzą zbyt często nie jest zainteresowane grą w piłkę. Po 7 kolejkach poza dużą liczbą doliczonego czasu gry mają też na koncie 127 fauli (2 wynik w lidze za Cadiz) i 34 żółte kartki (najwięcej w lidze). Głównym problemem nie jest jednak to, że tak grają, a to, co zauważył też Williams: że zasady (i sędziowie) na to pozwalają.

Athletic 2:2 Getafe

W Hiszpanii nie ma już dobrych arbitrów?

O tym, że sędziowanie w Hiszpanii stoi na bardzo niskim poziomie, wie już chyba każdy. Momentami można zrzucać winę na regulacje, bo ci sami sędziowie, prowadząc mecze w europejskich pucharach, bardzo często radzą sobie co najmniej przyzwoicie. Po takich błędach, jak w meczu Osasuny z Atletico Madryt trudno jednak w jakikolwiek sposób usprawiedliwiać arbitrów. O co chodzi? Dokładnie o sytuację po 74 minucie. Osasuna wykonywała rzut rożny, a ten zakończył się bramką, która nie została uznana. Powodem był rzekomy faul Aimara Oroza na Alex’ie Witselu. Problem w tym, że Hiszpan wpadł na Belga, ponieważ… został popchnięty przez Jose Gimeneza, zawodnika Atletico.

Gdyby tego było mało, tak po tej sytuacji czerwoną kartkę zobaczył trener gospodarzy, Jagoba Arrasate. W końcówce sędzia Jose Luis Munuera Montero stracił panowanie nad meczem i pokazał jeszcze dwie czerwone kartki, jedną dla Chimy’ego Avili, drugą dla Alvaro Moraty. Decyzje sędziego przy nieuznanym golu wywołały duże dyskusje. Podczas pomeczowej konferencji pytano o to także Arrasate, który tłumaczył, że nie może mówić co myśli i że zabrano im wolność słowa. Decyzja sędziego jest niezrozumiała, tak samo jak brak reakcji ze strony VAR-u. Najgorsze jednak jest to, że nie ma co spodziewać się wyciągnięcia wniosków. Władze ligi będą szły w zaparte i jeżeli ktoś zostanie ukarany, to jeszcze dodatkowo trener Osasuny za swoje komentarze.

Osasuna 0:2 Atletico Madryt

Co jeszcze wydarzyło się w 7. kolejce LaLiga?

  • Villarreal pierwszy strzelił bramkę, ale i tak przegrał z Gironą na własnym stadionie (1:2). Drużyna trenera Michela dzięki temu zwycięstwu pierwszy raz w swojej historii została samodzielnym liderem LaLiga po zakończonej kolejce. Zaczyna już brakować komplementów w kierunku zespołu z Katalonii.
  • Real Sociedad wymęczył zwycięstwo z Valencią na Estadio Mestalla (1:0). Nietoperze całą drugą połowę grali w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Selima Amallaha. Pierwszego gola w sezonie zdobył napastnik Txuri-Urdin – Carlos Fernandez.
  • Bezbramkowy remis w meczu Cadiz z Rayo Vallecano. Abdul Mumin (Rayo) w 88. minucie zobaczył czerwoną kartkę za obrazę sędziego… po angielsku.
  • Real Betis zremisował na wyjeździe z Granadą (1:1), a swojego pierwszego gola dla Verdiblancos zdobył Assane Diao.
  • Celta Vigo tylko zremisowała na własnym stadionie z Deportivo Alaves (1:1). Drużyna Rafy Beniteza notuje rozczarowujący początek sezonu i znajduje się obecnie na 17. miejscu w lidze.

Golem 7. kolejki LaLiga wybraliśmy trafienie Dodiego Lukebakio na 2:0 dla Sevilli w meczu z Almerią.

Fanów LaLiga zapraszamy na Piłkarska Corrida.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,720FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ