Mauricio Pochettino wraca na ławkę trenerską. Były opiekun m.in. Tottenhamu, PSG i Chelsea wybrał zaskakujący kierunek, przyjmując posadę selekcjonera USA. Zadaniem 52-latka będzie oczywiście osiągnięcie sukcesu na Mundialu 2026, którego Stany Zjednoczone będą współgospodarzem.
Mauricio jest seryjnym zwycięzcą z głęboką pasją do rozwoju zawodników i udowodnioną umiejętnością budowania spójnych i konkurencyjnych zespołów. Jego osiągnięcia mówią same za siebie i jestem przekonany, że jest właściwym wyborem, aby wykorzystać ogromny potencjał naszego utalentowanego składu. Cieszymy się, że mamy Mauricio na pokładzie, gdy wyruszamy w tę ekscytującą podróż, aby osiągnąć sukces na arenie międzynarodowej – stwierdził dyrektor sportowy U.S. Soccer Matt Crocker.
Amerykańską kadrę narodową w ostatnich latach prowadzili m.in. Dave Sarachan, Gregg Berhaltter, Anthony Hudson czy B.J. Callaghan. Teraz stery reprezentacji przejmie szkoleniowiec, którego nazwisko jest z pewnością doskonale znane wszystkim miłośników futbolu. Pochettino sławą przebija nawet Jürgena Klinsmanna. 60-latek przed podjęciem pracy z USA prowadził m.in. reprezentację Niemiec i Bayern Monachium, ale bez większych sukcesów. Dlaczego Argentyńczyk zgadza się na pracę z mocno przeciętną kadrą narodową, która na Mundialu w Katarze wyszła co prawda z grupy, ale szybko została wyeliminowana przez Holandię?
Pochettino skusił się na niełatwą misję
Decyzja o dołączeniu do U.S. Soccer nie dotyczyła dla mnie tylko piłki nożnej; chodzi o podróż, którą odbywa ta drużyna i ten kraj. Energia, pasja i głód osiągnięcia czegoś naprawdę historycznego – to są rzeczy, które mnie zainspirowały. Możliwość poprowadzenia męskiej reprezentacji USA przed fanami, którzy są tak samo zapaleni jak zawodnicy, to coś, czego nie mogłem przegapić. Widzę grupę graczy pełnych talentu i potencjału, a razem zbudujemy coś wyjątkowego, z czego cały naród może być dumny – przyznał Mauricio Pochettino.
Umówmy się, komunikat związany z angażem Argentyńczyka pełen jest pięknych zdań, jednak dominuje w nich myślenie życzeniowe. Amerykanie zbudują system. Będą wychowywać utalentowanych piłkarzy. Kibice poczują dumę z gry reprezentacji narodowej, a Pochettino zostanie nie tylko selekcjonerem, ale liderem wielkiej reformy. Czyż nie to samo słyszeliśmy, gdy trenerem reprezentacji Polski zostawał Fernando Santos? Bez ironii, oczekiwania względem amerykańskiej reprezentacji od dawna są wysokie, a rezultaty osiągane na mistrzostwach świata rozczarowujące. Działacze zdają się wmawiać, że samo zatrudnienie Pochettino rozwiąże oczywiste problemy. Tymczasem do Mundialu 2026 pozostały mniej niż 2 lata. Jeśli ktoś wierzy, że Argentyńczyk będzie liderem projektu, który sprawi, że USA staną się globalną potęgą, może przeżyć spore rozczarowanie.