2. kolejka Premier League przyniosła kolejne ciekawe wydarzenia i wnioski. Dlaczego w meczach Liverpoolu będzie mnóstwo goli? Jaki plan na zastąpienie De Bruyne’a ma Guardiola? Nad czym musi zastanawiać się Mikel Arteta? Dlaczego Manchester United słabo rozpoczął sezon? W jaki sposób Brentford skutecznie zastąpiło Ivana Toneya? Zapraszamy do podsumowania minionej serii gier.
W meczach Liverpoolu będzie padało najwięcej goli w Premier League
Takie zdanie mogliście przeczytać w wielu miejscach już przed startem sezonu, ponieważ w okresie przygotowawczym The Reds strzelali wiele bramek, ale także sporo tracili. Po pierwszych dwóch spotkaniach jeszcze bardziej panuje w nas przekonanie, że właśnie tak będzie. Niemniej jednak, nie tylko dlatego, że ofensywa Liverpoolu jest świetna, a defensywa często nie dojeżdża.
Zacznijmy od tego, że zespół Jurgena Kloppa zbyt często popełnia błędy w wyprowadzaniu piłki. W taki sposób stracili bramkę w meczu z Bournemouth (1:3), a sytuacji po wysokim odbiorze piłki dla rywali było jeszcze więcej. To jasny sygnał dla następnych rywali Liverpoolu: chcesz strzelić gola – nie bój się wysoko pressować. Spodziewamy się, że wiele zespołów będzie więc przyjmowało taki sposób bronienia przeciwko The Reds. Jednocześnie jest to jednak bardzo ryzykowna strategia, ponieważ jeśli Liverpoolowi uda się minąć linię pressingu rywala to mając przestrzeń są zabójczy. To chyba najlepszy zespół w Premier League w ataku szybkim. W sobotę z Bournemouth mieli o tyle ułatwione zadanie, że przeciwnik grał praktycznie bez defensywnego pomocnika, jednak szybkość z jaką atakowali The Reds i tak imponowała. Bardzo wartościowym wzmocnieniem może okazać się – zwłaszcza przy takim stylu gry – Dominik Szoboszlai, który skutecznie napędzał kontrataki.
Nowy system Manchesteru United nie działa
Kiedy Manchester United zainteresował się Masonem Mountem i ostatecznie go sprowadził ruch ten budził lekkie wątpliwości. W końcu od dawna powtarzano, że Czerwone Diabły potrzebują klasycznego środkowego pomocnika, „8-ki”, która zapewni zespołowi większą kontrolę nad meczami. Wygląda na to, że Erik ten Hag miał inny plan. Holender zestawia środek pola z jednym defensywnym pomocnikiem (Casemiro) i dwoma ofensywnymi (Mount i Bruno).
Niemniej jednak, ani w wygranym meczu 1. kolejki z Wolves, ani w sobotę z Tottenhamem system ten nie działał. Z Wilkami Manchester United zanotował aż 81 strat piłki i dopuścił do 23 strzałów. Z Tottenhamem braki nie były aż tak widoczne, ale Czerwonym Diabłom znowu brakowało kontroli nad meczem, nie potrafili przejąć inicjatywy na dłużej, a po stracie piłki zostawiali rywalom prostą drogę do własnej bramki. W poprzednim sezonie takim „kontrolerem” w środku pola okazał się Christian Eriksen, dzięki któremu balans w środku pola zazwyczaj był odpowiedni. Mason Mount tego nie gwarantuje, jednak po jego ustawieniu można odnieść wrażenie, że jest on oddelegowany do innych zadań niż te, które trener powierzał Eriksenowi. Mount nie zagrywa w ostatnią tercję, a otrzymuje podania w tej strefie. Ta zmiana Erika ten Haga przynosi jednak na razie więcej problemów niż korzyści.
Tottenham 2:0 Manchester United
Pep Guardiola ma plan jak zastąpić Kevina De Bruyne
W pierwszym meczu nowego sezonu Kevin De Bruyne znowu złapał kontuzję i okazało się, że Manchester City będzie musiał sobie radzić bez Belga przez kilka miesięcy. Pep Guardiola musiał więc wymyślić sposób w jaki efektywnie wypełnić lukę po KDB. W meczu z Sevillą nie bardzo można było taki pomysł dostrzec, ale w ligowym spotkaniu z Newcastle – już jak najbardziej. Trener zdecydował się na system, który na liczbach możemy opisać jako 2-3-2-3, jednak kluczowe są tutaj personalia. W meczu z Newcastle w rolę motoru napędowego i głównego kreatora zespołu wszedł Phil Foden, który nominalnie grał na skrzydle, ale w fazie posiadania piłki schodził do środka szukając sobie miejsca między liniami.
Szerokość na prawym skrzydle zapewniał Kyle Walker (naszym zdaniem nie jest to rola, w której Anglik czuje się komfortowo), ale Manchester City w sobotnim spotkaniu nastawił się głównie na grę przez środek. Do drugiej linii ze środka obrony często wchodził Manuel Akanji, a świetnie pod pressingiem czuli się Rodri oraz Kovacic, którzy zapewniali progresję piłki do ustawionych wyżej Fodena i Alvareza. Przy wizji gry oraz umiejętności progresywnych podań Rodriego i Kovacicia oraz znajdywaniu sobie przestrzeni i przyjęciu kierunkowym Fodena Obywatele mają sposób, aby przebić się przez każdą drugą linię świata.
Brentford daje radę bez Ivana Toneya
Ivan Toney w poprzednim sezonie był bez dwóch zdań najlepszym piłkarzem Brentford. Strzelenie 20 goli w tym zespole robiło ogromne wrażenie, a przecież Anglik nie tylko czekał w polu karnym aż piłka spadnie mu pod nogi. Wręcz przeciwnie – Toney kreował kolegom wiele sytuacji, był kluczowy w progresji piłki wygrywając pojedynki powietrzne i starcia fizyczne z obrońcami. Mimo zawieszenia Toneya za naruszenie zasad odnoszących się do zakładów bukmacherskich do stycznia klub nie zdecydował się dokonać transferu. Można było więc mieć obawy jak będą radzić sobie Pszczoły w pierwszej połowie sezonu.
Na początku sezonu temat Ivana Toneya wraca rzadko, co oznacza, że Brentford nie odczuło jego straty. W pierwszych dwóch kolejkach zdobyli 5 goli. Wyższy współczynnik xG (goli oczekiwanych) na ten moment ma tylko Brighton. Jedynie Mewy są również lepsze w liczbie celnych strzałów oraz wykreowanych „dużych okazjach” (big chances). Thomas Frank położył większy nacisk na rozegranie piłki od tyłu, tworzenie przewagi liczebnej w tej fazie gry w bocznych sektorach boiska i wykorzystywanie wolnych przestrzeni za linią obrony rywala. Współpraca z przodu pomiędzy Mbeumo, a Wissą wygląda na razie wzorowo.
Arsenal wygrywa, ale nie dzięki, a pomimo obecności Kaia Havertza
Po pierwszych dwóch kolejkach Arsenal jest jednym z trzech zespołów (obok Manchesteru City i Brighton), który po dwóch kolejkach ma komplet punktów. O ile tamte drużyny pewnie wygrywały swoje mecze, tak przy Kanonierach trzeba postawić pewne znaki zapytania. Jeden z nich dotyczy Kaia Havertza. Po transferze Niemca wszyscy zastanawiali się jaka ma być rola Niemca w drużynie. Niektóre teorie głosiły, że to ma być dodatkowe rozwiązanie na drużyny broniące się bardzo głęboko. Pierwsze dwa mecze to były właśnie takie testy (ten wczorajszy z Palace do momentu czerwonej kartki Tomiyasu w 68. minucie) i Havertz nie dołożył nic ekstra, aby zespół łatwiej kreował sobie sytuacje.
24-latek nie odnajdywał się między liniami, nie dochodził do strzałów w polu karnym, nie tworzył kolegom okazji. Można było nawet odnieść wrażenie, że nie bardzo wie jak ma się poruszać. Teoretycznie Mikel Arteta ustawia go jako pół-lewego środkowego pomocnika, ale w posiadaniu piłki Havertz często zajmuje obszary „10-tkowe”, a przestrzeń po lewej stronie wypełnia Declan Rice. Oczywiście nie zamierzamy wydawać werdyktów po trzech meczach zawodnika w nowych barwach, jednak na ten moment wydaje się, że zamiana Xhaki na Havertza nie ulepszyła zespołu, a ponadto zaburzyła balans i zespół będzie potrzebował czasu, aby dostosował się do gry z zawodnikiem o zupełnie innym profilu na tej pozycji (o ile – rzecz jasna – Arteta nie znajdzie dla byłego zawodnika Chelsea innej roli).
Co jeszcze wydarzyło się w 2. kolejce Premier League?
- Kolejny raz strzelaninę urządziło Brighton wygrywając 4:1 z Wolves. Mewy Roberto De Zerbiego są szóstym zespołem, który rozpoczął sezon strzelając co najmniej cztery gole w dwóch pierwszych spotkaniach.
- Nottingham Forest wygrało z Sheffield, a dla zespołu Steve’a Coopera znów do siatki trafił Taiwo Awoniyi. Uwzględniając poprzedni sezon Premier League Nigeryjczyk zdobył 8 goli w 6 ostatnich spotkaniach.
- Wyżej skupiliśmy się na problemach Manchesteru United, ale trzeba oddać, że Tottenham rozegrał bardzo dobry mecz. Ange Postecoglou już odrestaurował niektórych piłkarzy.
- Po poraże 1:5 z Newcastle Aston Villa zrehabilitowała się wygrywając 4:0 z Evertonem i wysyłając konkurencji sygnał, że nie można ich skreślać z walki o europejskie puchary.
- Chelsea, mimo dość dobrego meczu, przegrała z West Hamem (1:3). Fatalny debiut zaliczył Moises Caicedo, który zaliczył 8 strat i spowodował rzut karny w 37 minut, ale zalecamy cierpliwość – piłkarze często potrzebują czasu na wkomponowanie się w zespół.
***
Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej