Mundial U-17: Senegal poza zasięgiem Polski, Gueye z hattrickiem

Reprezentacja Polski U-17 podchodziła do meczu z młodzieżowym zespołem Senegalu w poszukiwaniu cennych punktów. Pierwsze spotkanie Polaków na Mundialu organizowanym w Indonezji zakończyło się bowiem porażką 0:1. Nie była to jednak sromotna klęska Biało-czerwonych – w rywalizacji z Niebieskimi Samurajami pokazali kawał dobrej piłki. Należało więc liczyć, że te pozytywy uda się wcielić w życie również w pojedynku z Senegalem, który po wygranej nad Argentyną 2:1 przewodził Grupie D.

REKLAMA

Nierówna walka Dawida z Goliatem

O ile z Japonią Polska U-17 mogła nawiązać równą walkę fizyczną i szybkościową, tak z Senegalem było to zadanie niewiarygodnie trudne. Średnia wzrostu wyjściowej jedenastki Lwów Terangi wyraźnie przekraczała 180 cm, więc dominacja fizyczna była widoczna od pierwszych minut aż nadto. Trójka polskich defensorów ustawionych dziś przed bramkarzem Michałem Matysem, a więc Michał Gurgul, Igor Orlikowski oraz Dominik Szala, miała ogromne problemy z upilnowaniem ofensywnych graczy z Afryki. Skrzydłowi Yaya Dieme i kapitan Amara Diouf bardzo często schodzili do linii końcowej, skąd raz po raz wgrywali groźne piłki w pole karne Biało-czerwonych. Jedna z takich akcji w 18. minucie zakończyła się golem dla drużyny Sergine Diai. Przebojowy Dieme nieupilnowany na prawej stronie zagrał w okolice 5. metra, skąd piłkę z bliskiej odległości prosto do siatki wpakował napastnik Idrissa Gueye.

Mecz nie zaczął się więc po myśli trenera Marcina Włodarskiego. Widać było, że planem Polaków jest omijanie środkowej strefy boiska przy każdej sposobności. Wygrywanie pojedynków w tym sektorze graniczyło z cudem, więc Orły starały się napędzać szybkie kontrataki skrzydłami. Jedna z tego typu dobrych akcji miała miejsca w 27. minucie meczu. Kolosalny Daouda Diongu po indywidualnym rajdzie obił dalszy słupek bramki Matysa, a Polska po szybkim przechwycie ruszyła w drugą stronę. Kilka szybkich podań i nasi znaleźli się błyskawicznie pod polem karnym Sergine Dioufa, gdzie udało się nawet oddać celny strzał. Polacy upatrywali swoich szans również w stałych fragmentach gry, próbując zagrywać jak najbardziej niewygodne piłki dla senegalskiego golkipera i uderzając z dystansu. Brakowało jednak przy tych staraniach odpowiedniego wykończenia.

Pech chciał, że w 30. minucie Dominik Szala fatalnie skiksował we własnej szesnastce i popełnił gola samobójczego. Senegal mógł być wdzięczny polskiemu obrońcy, gdyż przepuszczenie tej piłki mogło by skończyć się mniej katastrofalnie w skutkach dla Polski. Chwilę później spotkanie zostało przerwane z powodu nadchodzącej burzy.

Nadzieja szybko zgaszona przez Idrissę Gueye

Po ponad półgodzinnej przerwie gra została wznowiona i obie strony mogły dokończyć kilka ostatnich minut pierwszej części rywalizacji. Polacy zrobili to z przytupem – w 39. minucie dobry strzał oddał Karol Borys, do zdobycia bramki kontaktowej zabrakło niewiele. W przeciągu tego krótkiego okienka czasowego Biało-czerwoni wyglądali znacznie żywiej i bardziej agresywnie. Widać było charakterystyczne dla tej drużyny maksimum zaangażowania i nieustępliwość na najwyższym poziomie. W 45+4. minucie Orły Włodarskiego rozegrały stały fragment gry w bardzo pomysłowy sposób i znów minimalnie zabrakło, aby Borys stanął sam na sam z Dioufem. Mimo, że nie udało się złapać gola kontaktowego w pierwszej połowie, te wszystkie sygnały rokowały dobrze w perspektywie kolejnej odsłony spotkania.

Niestety, dobry omen to wciąż tylko omen. Brutalną prawdę o różnicy poziomów w tym spotkaniu obnażyła ofensywa Senegalu. W 52. minucie z lewego skrzydła dośrodkował Alpha Toure, a sytuację wykończył Idrissa Gueye. Polska straciła więc trzecią bramkę w bliźniaczo podobny sposób co przy pierwszym trafieniu napastnika z Afryki. Odrobinę wiary w zmianę obrazu meczu wlał w 66. minucie Marcel Reguła, który zmienił w przerwie Igora Brzyskiego. Jednak już 3 minuty później hattricka skompletował Gueye i Polskę znów dzieliła różnica trzech bramek.

W końcówce meczu Senegalczycy mieli jeszcze kilka dogodnych sytuacji do podwyższenia wyniku, ale resztki honoru Polaków ratował Michał Matys. Niestety, ale sami dopuściliśmy do takiej sytuacji. Traciliśmy gole w sposób, jaki nie przystoi na imprezie pokroju Mistrzostw Świata – nawet tych młodzieżowych. Z kolei defensywa Senegalu z bramkarzem na czele wielokrotnie pokazywała, że brakuje jej pewności i można łatwo sprowokować ją do błędów. Tymczasem my zbyt rzadko próbowaliśmy zmusić ją do błędów, jak miało to miejsce chociażby przy bramce Reguły. Pozostaje wierzyć, że kadra Marcina Włodarskiego wyciągnie z tego należyte wnioski i w meczu z Argentyną pokaże się ze znacznie lepszej strony.

Senegal U-17 4:1 Polska U-17 (18′, 52′, 69′ Gueye, 30′ Szala (OG) – 66′ Reguła)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,605FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ