Gdy Iga Świątek i Aryna Sabalenka zbierają siły przed kolejnymi wyzwaniami, Magda Linette bierze udział w turnieju Guangzhou Open (WTA 250). Polka była rozstawiona z numerem 1. i póki co doskonale radzi sobie ze statusem faworytki. W drodze do finału straciła tylko jednego seta — w pierwszej rundzie przeciwko Jodie Burrage. Dziś nie dała żadnych szans Yulii Putintsevej, wygrywając 6:2, 6:3.
Linette lubi Azję
Dla 31-letniej Linette będzie to pierwszy finał singlowego turnieju WTA od września ubiegłego roku. Poznanianka przegrała wówczas na indyjskim Chennai Open z Czeszką Lindą Fruhvirtovą. Ostatnia wygrana miała z kolei miejsce w lutym 2020 roku, podczas tajskiego Hua Hin Championships. Linette pokonała wówczas Szwajcarkę Leonie Küng. Innymi słowy — Magda czeka ponad 3.5 roku na wygrany turniej. Oczywiście, w międzyczasie zwyciężyła zawody Charleston Open i Eastbourne International, ale występując w deblu. Co ciekawe, zagrała także w finale turnieju ITF (Kozerki Open), oraz Challengerze (Abierto Tampico), ale dwukrotnie ponosiła porażkę.
Pojedynek ze zwyciężczynią drugiego półfinału pomiędzy Greet Minnen oraz Xiyu Wang będzie 5. azjatyckim finałem singlowego turnieju WTA w karierze Linette — jedyny na innym kontynencie miał miejsce podczas amerykańskiego Bronx Open w 2019 roku. Magda dobrze czuje się na azjatyckiej ziemi i do finałów w Japonii, Korei, Tajlandii oraz Indiach dorzuca teraz Chiny. Oczywiście, nie ma sensu przesadnie rozdmuchiwać sukcesu Polki. To nie jest silnie obsadzony turniej, chociaż oczywiście każda przeciwniczka potrafi wysoko zawiesić poprzeczkę, a miejsce w rankingu nierzadko jest złudne. Uznajmy jednak, że Guangzhou Open to dobra rozgrzewka przed mocniejszymi zawodami, chociażby China Open. Magda Linette w ostatnich dniach pokazała dobrą formę i możemy jedynie wierzyć, że dopisze na swoje konto kolejne trofeum, a następnie „będąc na fali”, pójdzie po jeszcze więcej.