W fazie zasadniczej Mistrzostw Świata Polki zmierzyły się z gospodyniami turnieju – Dunkami. Spotkanie w wykonaniu biało – czerwonych wyglądało bardzo dobrze, ale tylko w pierwszej połowie. Co zadecydowało o dotkliwej porażce?
Ćwierćfinał w zasięgu
Polki dobrze rozpoczęły to spotkanie. Już od prezentacji zespołów widać było zapał i energię naszych pań. Potwierdziły to także w pierwszych minutach meczu. Twarda gra w obronie i skuteczna ofensywa poskutkowały kontaktem z Dunkami (4-6). Po szaleńczym początku obie ekipy stanęły – oglądaliśmy sporo szkolnych błędów i nieudanych rzutów (5-8). Świetnymi interwencjami popisywała się zarówno Toft, jak i Płaczek (6-8). W biało – czerwonej drużynie napędzała się Aleksandra Rosiak, niestety Dunki wykorzystywały każde potknięcie Polek (9-13).
Podopieczne Arne Senstada ryzykowały w grze obronnej – płaciły za to częstymi 2-minutowymi karami. Odważne wejścia Polek to jedno, ale nie sposób nie wspomnieć o wątpliwym „gwizdaniu” sędziów. Para arbitrów często podejmowała (delikatnie mówiąc) dosyć kontrowersyjne decyzje. Dunkom nie pomagała natomiast atmosfera własnej hali – wyglądały na sparaliżowane presją i oczekiwaniami. Ostatecznie do przerwy wynik pozostawał otwarty (12-15).
Przegraliśmy mecz w 5 minut
II połowę lepiej rozpoczęły gospodynie. W 3 minuty rzuciły nam 3 bramki, bez naszej odpowiedzi (13-19). Trener Polek poprosił o czas, który niestety nie przyniósł rezultatu (13-20). Dunki zaczęły nam uciekać i to głównie przez naszą nieskuteczność (14-21). Po fatalnym początku biało – czerwone wróciły do skutecznych rzutów, niestety Dania także pozostawała w formie (16-24). Dystans do gospodyń był spory (20-27), ale polska gra wyglądała coraz lepiej. Mecz zbliżał się do końcowych minut, a Polkom brakowało szczęścia. Przewaga była już nie do odrobienia i obie drużyny grały „na luzie” (21-32). Ostatecznie gospodynie turnieju rozbiły polską reprezentację 32-22.
Przegraliśmy to spotkanie na początku II połowy. Kluczowe okazało się pierwsze 5 minut…