Jude Bellingham jest niepojęty. Real z remontadą w El Clasico

Real Madryt zwycięża z FC Barceloną w 187. ligowym El Clasico! Mimo, że strzelanie rozpoczęła Duma Katalonii, Królewscy odrobili stratę i przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę. A wszystko to za sprawą fenomenalnego jak zwykle Jude’a Bellinghama, który był autorem obu trafień Los Blancos.

REKLAMA

Barcelona zneutralizowała mocne punkty Realu w pierwszej odsłonie meczu

FC Barcelona weszła w to spotkanie w najlepszy możliwy sposób – strzelając gola już w 6. minucie. Aurelien Tchouameni niedokładnie zagrał we własną szesnastkę, David Alaba próbował wybić piłkę wślizgiem, ale finalnie trafiła ona pod nogi czyhającego na taką okazję Ilkaya Gundogana. Niemiec wykorzystał ten prezent i dał prowadzenie gospodarzom już na starcie rywalizacji.

Taki początek meczu zwiastował wielkie emocje w dalszej części pierwszej połowy i tak też właśnie było. Oglądaliśmy pojedynek utrzymany na najwyższej intensywności, w którym to Duma Katalonii dyktowała warunki gry. Gracze Realu w większości akcji byli spóźnieni i niedokładni, tylko napędzając w ten sposób pełną werwy Blaugranę. Symbolem agresywności i pressingu Barcelony była chociażby żółta kartka, jaką ujrzał Fermin Lopez w 17. minucie po faulu na Tonim Kroosie. Podopieczni Xaviego nie odpuszczali żadnej piłki pokazując przy tym ogromny charakter.

W realizacji takiego planu na mecz i uprzykrzaniu życia Realowi doskonale sprawdzało się ustawienie zespołu z Katalonii. Gospodarze wyszli bowiem na dzisiejsze El Clasico w nietypowy dla siebie sposób, z trójką obrońców i stawiając na zagęszczenie środka pola – tak, jak prognozowaliśmy to w jednej z naszych zapowiedzi. Takie rozwiązanie pozwalało na wysoki stopień destabilizacji linii pomocy Królewskich, którzy nie potrafili przenieść gry na połowę rywala. W efekcie Los Blancos nie oddali ani jednego celnego strzału na bramkę Ter Stegena, notując niezwykle niski poziom goli oczekiwanych (xG) – 0.15.

Real odzyskał rytm, Barca straciła kontrolę

W drugiej połowie gra obu drużyn nieco się wyrównała. Wciąż groźniejsze sytuacje kreowała sobie FC Barcelona (np. słupek po uderzeniu głową Ferrana, dobitka Araujo), ale Królewscy nie byli już tak zdezorganizowani jak wcześniej. Zawodnicy Realu Madryt odzyskali nieco rezonu, w czym pomogły m.in. zmiany Carlo Ancelottiego. W szczególności wejście Eduardo Camavingi, który zmieniając Ferlanda Mendy’ego rozruszał nie tylko grę w na lewej stronie, ale także w środku pola Los Blancos.

Obraz gry uległ wyraźnej zmianie w okolicach 60. minuty. Goście zaczęli przejmować inicjatywę, krok po kroku zdobywając teren i przybliżając się do bramki przeciwników. Ter Stegen popisał się kilkoma udanymi interwencjami przy próbach podopiecznych Carletto. Nie miał jednak szans przy atomowym uderzeniu Jude’a Bellinghama. Anglik w 68. minucie posłał prawdziwą bombę na bramkę Niemca, wyrównując stan rywalizacji.

Xavi widząc, że sprawy przybrały niepokojący obrót, posłał w bój Roberta Lewandowskiego, Lamine Yamala oraz Raphinhę. Barca utrzymywała się przy piłce przez dłuższy fragment, ale cierpliwie budowany atak zepsuł Lewandowski, któremu piłka odskoczyła zbyt daleko po niedokładnym przyjęciu. Chwilę później z przewrotki efektownie spróbował Raphinha, lecz trafił w ręce Kepy, będąc także na pozycji spalonej. Spotkanie chyliło się ku końcowi – jedna akcja mogła zadecydować o zwycięstwie jednej i porażce drugiej drużyny.

Taka sytuacja miała miejsce w 90+2. minucie. Barcelona nie przypilnowała Luki Modricia we własnej szesnastce, Chorwat zagrał do Bellinghama, a ten z bliskiej odległości trafił do siatki po raz drugi. Tym samym pomocnik Realu Madryt wyłonił zwycięzcę pierwszego El Clasico w sezonie 23/24, potwierdzając także że obecnie można go postrzegać jako najlepszego piłkarza globu.

FC Barcelona 1:2 Real Madryt (6′ Gundogan – 68′, 90+2′ Bellingham)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,602FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ