Jak tak dalej pójdzie, zaraz okaże się, że to Cezary Kulesza zatopił Titanica

Współczesne społeczeństwo jest skrzywdzone zjawiskiem popularnie nazywanym tiktokeryzacją. Czytelnicy/widzowie budują swój światopogląd, bazując wyłącznie na samych nagłówkach, albo krótkich filmikach mających po kilkanaście sekund. Media serwują krótkie treści – my jako społeczeństwo bardzo często je bezmyślnie chłoniemy. Przeciętny Polak śledząc dzisiejsze portale informacyjne trafi na zdjęcia pewnego posła, który zrobił użytek z gaśnicy i… Paulo Sousę. Trener, który zapewne dawno wyparł z pamięci pracę w Polsce, dziś znów jest bohaterem mediów. Wszystko za sprawą Rafała Steca z Gazety Wyborczej, który powołując się na anonimowych informatorów zasugerował, że portugalski szkoleniowiec porzucił pracę w kadrze narodowej przez… pijaństwo Cezarego Kuleszy.

REKLAMA

Artykuł, który w całości znajdziecie w tym miejscu mimo że jest ukryty za paywallem (czyli trzeba zapłacić, żeby go przeczytać) szybko został powielony przez popularne serwisy sportowe. Tajemniczy informator (podobno nadal pracujący w PZPNie) opowiedział dziennikarzowi, jakoby Sousa nie mógł spotkać się z prezesem PZPN, ponieważ ten kolokwialnie rzecz ujmując – zapił. Portugalczyk nie mógł tolerować patologii, więc podjął decyzję o odejściu. Wniosek wydaje się prosty – to Cezary Kulesza winny jest rezygnacji selekcjonera.

Dlaczego Sousa odszedł?

Od opisywanych wydarzeń minęły już dwa lata i być może pamięć nam szwankuje, ale czy to przypadkiem nie było tak, że Sousa olał reprezentację, bo miał lepiej płatną posadę we Flamengo? Czyli jednak to nie chęć zarobku, a wrogość do Kuleszy zadecydowała o zmianie pracodawcy? Żeby nie było – nie skreślamy takiego scenariusza. Nie wiemy jak było naprawdę, dziwimy się jednak, że takie kwiatki wychodzą po dwóch latach. Jeszcze bardziej dziwi sposób w jaki ten bulwersujący wątek jest przekazywany…

Oto bowiem przechodzimy do kwestii, która niezależnie od okoliczności podnosi nam ciśnienie. Anonimowe źródło sugeruje, że coś się mogło wydarzyć. Przecież to jest najbardziej chamska metoda rzucania oskarżeń. Na mieście mówią, że Kowalska z klatki obok zdradza męża! No ja nie wiem czy tak jest, ale tak mówi anonimowy informator! To jest tego typu retoryka. Jeśli jest jakiś zarzut, to dana osoba powinna z imienia i nazwiska klarownie go okazać. Jeśli ma dowody – to je przedstawić. Wytoczyć działa i oddać strzał. Rzucanie tego typu barwnych haseł kończy się tym, że w mediach pojawiają się nagłówki typu „Napruty Kulesza zaczął bełkotać”. Znaczna część społeczeństwa traktuje to jako prawdę objawioną, a nie anonimową plotkę.

Drogi czytelniku, w tym miejscu pewnie pomyślisz sobie, że bronimy Cezarego Kuleszy

Absolutnie nie! Jesteśmy jednak zwolennikami merytorycznej krytyki. Poddania analizie zmian w systemie szkolenia młodzieży, umiejętności znalezienia optymalnego systemu sponsoringu kadry narodowej i innych kwestiach, w których Kulesza jako prezes PZPN „macza palce”. Chcielibyśmy oceniać jego kadencję ze względu na konkretne działania lub ich brak. To wszystko. Takiej dyskusji nie ma i raczej już nie będzie.

Cezary Kulesza zawinił niepotrzebnymi (i bezsensownymi) wypowiedziami o alkoholu. Te zbudowały wokół niego negatywny wizerunek, który teraz media mogą pogłębiać anonimowymi oskarżeniami. Nawet jeśli przy zarzutach związanych z Sousą jest niewinny, szeroko rozumiana opinia publiczna jest w stanie uwierzyć w najbardziej niezwykłe plotki. Krytykować, bazując głównie na domysłach. Prezes PZPNu może być niezadowolony ze współpracy z mediami, uznając, że te nie są względem niego sprawiedliwe. Napięta atmosfera prawdopodobnie będzie narastała do czasu kolejnych wyborów. Piekiełko polskiej piłki będzie coraz bardziej parzące. Być może życzeniowo chcielibyśmy nieco poważniejszej debaty nad stanem polskiej piłki, tymczasem pewnie czeka nas jedynie debata nad tym czy i z kim prezes przechylił kieliszek. Nagłówki będą przyciągać uwagę, ale chyba nie o to chodzi?

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,606FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ