Wczoraj dotarły do nas wieści, których z jednej strony mogliśmy się spodziewać. Z drugiej – nadal są dość szokujące. Maurizio Sarri podał się do dymisji rezygnując wraz ze swoimi współpracownikami z pracy w Lazio. W tym przypadku ani mu ani jego współpracownikom nie będzie przysługiwała reszta ich pensji. Jako, że mieli kontrakty do 2025 roku, to Rzymianie zaoszczędza około 10 milionów na tym rozstaniu.
Nie tyle brak postępu, co całkowity regres
Tak jak rok temu nikt nie mógł się spodziewać, że Lazio skończy sezon na drugim miejscu. Tak obecnie kto by przypuszczał, że drużyna po 28 kolejkach będzie okupowała 9. miejsce. Strata do piątej Romy to osiem punktów, zaś do czwartej Bologni – aż jedenaście. Po ostatnich fatalnych wynikach szanse na europejskie puchary cały czas się oddalają. Klub odniósł cztery porażki z rzędu, odpadając przy okazji z Ligi Mistrzów. W niej ulegli Bayernowi Monachium w 1/8 finału.
Cały zespół poczynił olbrzymi regres na każdej pozycji. Przez cały poprzedni sezon Lazio straciło tylko 30 bramek. W obecnym już „przebiło” ten wynik o jedno trafienie. Mimo preferowanego ofensywnego stylu przez Sarriego piłkarze mają także problem ze strzelaniem goli. Najlepszym tego przykładem jest fatalna postawa na boisku klubowej legendy – Ciro Immobile. Już rok temu był on autorem tylko 12 trafień, co oznaczało iż strzelał w Serie A co 186 minut. Dla przykładu – jeszcze rok wcześniej, czyli w sezonie 2021/22 strzelił 27 goli, co oznaczało częstotliwość na poziomie 101 minut. W obecnym ma zaś tylko 6 bramek przy xG 7.95. Nie ma co się więc dziwić doniesieniom, że władze klubu planują letnią rewolucję, w której uwzględniają pozbycie się 34-latka.
Jego partnerzy z ataku wcale nie są jednak lepsi. Valentin Castellanos strzelił ledwie 2 bramki w lidze przy xG 4.83, dokładając do tego 3 asysty w 25 rozegranych meczach. Pedro ma tylko jedno trafienie, a Mattia Zaccagni – 3. Jedynie jako tako wygląda jeszcze Felipe Anderson, który ma udział przy 9 golach.
Ucierpiał główny kolektyw zespołu
A przecież przed obecnym sezonem klub poszerzył kadrę na tyle, aby wysuwać coraz ambitniejsze plany. Z ważnych ogniw pożegnał się tylko Milinkovic-Savic, a pomoc została wzmocniona dwoma gorącymi nazwiskami. Lazio przekonało Daichiego Kamade, mimo iż Japończyk był rozchwytywanym zawodnikiem na rynku ze względu na wygasający kontrakt. W poprzednim sezonie miał udział przy 15 trafieniach Eintrachtu Frankfurt w Bundeslidze co jest bardzo dobrym wynikiem u ofensywnego pomocnika. Póki co jednak w Rzymie zawodzi i nie kreuje nowym kolegom z drużyny wielu okazji strzeleckich.
Lepiej wyglądają Guendouzi czy Rovella, choć nie zapewniają zdobyczy w punktacji kanadyjskiej. Gorzej prezentuje się natomiast sytuacja w defensywie. O ile w bramce niezmiennie zespół może polegać na Ivanie Provedelu, tak jego koledzy nie ułatwiają mu zadania. Długo nieobecny jest Patric, który w poprzednim sezonie grał świetnie. Wielu kibiców nie poznawało Hiszpana patrząc na jego postawę boiskową. Tworzył on kapitalny duet z Alessio Romagnolim. W razie czego mieli dobrego zmiennika w postaci Nicolo Cassale.
26-latek obecnie jednak gra na tyle beznadziejnie, że został przyspawany do ławki rezerwowych. Wygryzł go Mario Gila, o którym rok temu prawie nikt nic nie słyszał. 23-letni wychowanek Realu Madryt gra jednak bardziej ze względu na słabą dyspozycję konkurentów niż swoje rzeczywiste umiejętności.
Co dalej?
Jak donosi Di Marzio w roli tymczasowego trenera zespół powinien objąć Tommaso Rocchi. Jest to były zawodnik i szkoleniowiec grup młodzieżowych Biancocelestich. W mediach przejawia się także nazwisko Miroslava Klose, który w rozmowie z dziennikarzem przyznał, że bardzo chciałby pracować w Lazio. Kolejne nazwiska, które podaje chociażby „La Republicca” to Igor Tudor.
Sam Sarri nie powinien narzekać na brak ofert. Mówi się, że chciałby wrócić do Napoli i takiego scenariusza wykluczyć nie można patrząc na cyrk, który się dzieje u mistrzów Włoch. W Rzymie zaś na pewno zostanie dobrze zapamiętany za swoją pracę, zwłaszcza za cztery derbowe zwycięstwa z AS Romą.