Girondins Bordeaux – zasłużony klub, który sięgnął dna

Na polskim podwórku spektakularny spadek z ligi zaliczyła Wisła Kraków. We Francji bardzo podobnie wygląda sytuacja z Girondins Bordeaux. Klub z Akwitanii to sześciokrotny Mistrz Francji i czterokrotny zwycięzca krajowego pucharu. Triumfator Pucharu Intertoto i finalista Pucharu UEFA. Młodsi sympatycy piłki mogą pamiętać ich występy w europejskich pucharach z ostatnich lat, a zwłaszcza ćwierćfinał Ligi Mistrzów w sezonie 09/10. Bordeaux grało w Ligue 1 nieprzerwanie od 1992 r. czym ustępowali tylko PSG i drużynie z Lyonu. Co się stało, że jeden z najbardziej rozpoznawalnych klubów Francji spadł do drugiej ligi?

REKLAMA

Pierwszym powodem są problemy finansowe

Zaczęło się od przejęcia w 2018 roku klubu przez Joe’go Dagrose. Grupa kapitałowa na czele której stoi czyli General Amiracan Capital Partners zapłaciła poprzednim właścicielom 100 milionów euro. Negocjacje w sprawie kupna trwały rok, co spowodowało marazm w klubie. Niepewna przyszłość piłkarzy, zawodników i działaczy zaowocowała coraz gorszą dyspozycją w lidze. Nowi właściciele zapowiadali wynajdywanie i szlifowanie talentów, rozwój klubu jako światowej marki, a nawet zdetronizowanie PSG i wygranie tytułu mistrzowskiego.

Niestety amerykańscy właściciele nie zrozumieli realiów europejskiej piłki. Zarządzali klubem jak korporacją, która dba o wizerunek na zewnątrz, podczas gdy jej strukturach dzieją się różne patologie. Więcej myślano o zrobieniu z dnia meczowego show niż o sprowadzeniu jakościowych zawodników. Pandemia COVID19 również zrobiła swoje. Przerwanie ligi, rozgrywanie nowego sezonu przy pustych trybunach, do tego ogromne wydatki płacowe zaowocowały wycofaniem się Amerykanów z finansowania klubu w kwietniu 2021 r. Girondins próbował reanimować były właściciel Lille – Gerard Lopez, lecz wobec tak nawarstwionych problemów udało mu się przedłużyć jego agonię o rok. Wydarzeniem które obrazuje jak pusta jest klubowa kasa jest brak pieniędzy na świąteczną kolację dla drużyny kobiet.

Kolejnym błędem FCGB jest istna karuzela trenerska

Od 2016 roku klub z Bordeaux prowadziło 10 trenerów. Większość z nich nie potrafiła zdobyć więcej niż 1,5 punktu na mecz. Wyjątkiem był Gustavo Poyet, który w 21 spotkaniach uzyskał średnią 1,95 punktu. Tak częste zmiany trenerów nie mogły przyczynić się do stabilizacji jakiej klub potrzebował. Jednym z najdłużej pracujących w tym okresie szkoleniowców był Paulo Sousa. Portugalczyk poprowadził drużynę 42 razy uzyskując słabą średnią 1,21 punktu na mecz. Zwalnianie trenerów i ich sztabów pogłębiło problemy finansowe klubu i pozostawiało w klubie chaos. Na początku sezonu sprowadzono do klubu Vladimira Petkovica, lecz nawet tak doświadczony szkoleniowiec nie potrafił ogarnąć bałaganu jaki panował w klubie. Żyrondyści staczali się już po równi pochyłej. Szatnia Les Girondins to istna stajnia Augiasza, której nie oczyściłby chyba nawet Herkules. Zawodnicy sprowadzani naprędce do Girondins Bordeaux, w ogóle nie interesowali się klubem i kolegami z drużyny. Mało kto potrafił czymkolwiek zabłysnąć w grze.

Wielu z zawodników zajmowało się zabawą, a do swojej profesji podchodzili po macoszemu. Często wypożyczano graczy z innych klubów, którzy nad Garonną nie grali już tak dobrze jak w swoich macierzystych klubach, a nawet byli rozczarowaniem sezonu. Wielu zawodników kłóciło się z zarządem klubu, przez co byli odsuwani od drużyny. Wśród nich był Niang, Koscielny, czy Costil. Tego ostatniego w bramce zastąpił Poussin, który w 13 spotkaniach aż 29 razy wyjmował piłkę z siatki. Jeżeli już o bramkarzach mowa, to w kwietniu wyszło na jaw, że trzeci bramkarz FCGB kradł kolegom z zespołu obuwie i sprzedawał je później w Internecie. Do braku mentalności w szatni należy dodać również wiele przypadków w których zawodnicy po przegranym meczu, jak gdyby nigdy nic, szli się bawić w miejscowych klubach. Na takich fundamentach nie da się ostać w lidze.

źródło: twitter/GirondinsPolska

Jeżeli już o fundamentach mowa, to w każdej drużynie fundamentem jest defensywa

U Żyrondystów byłą fundamentem, ale porażki. Łatwość z jaką drużyna traciła bramki była wręcz porażająca. 91 straconych bramek na przestrzeni całego sezonu mówi samo za siebie. Jak duża to liczba pokazuje fakt, że drugie miejsce w tej klasyfikacji zajmuje St. Etienne, które straciło 77 goli. Defensywie nie pomogły transfery w tym nawet przyjście Marcelo z OL. W sześciu spotkaniach Les Girondins wyciągali piłkę z siatki co najmniej czterokrotnie. Wprawdzie końcówka sezonu wyglądała lepiej niż jego początek, lecz było już za późno na ratunek. Zdobyte 31 punktów i utrata tak wielu bramek to najgorszy wynik w lidze. Girondins Bordeaux to duży klub, który teraz stoi przed poważnym wyzwaniem jakim będzie uporanie się z bałaganem wewnątrz klubu.

Oczyszczenie szatni, płynność finansowa i pokora w odbudowaniu swojego dobrego imienia – oto cele na jakich powinni się skupić włodarze klubu

W przyszłym sezonie Ligue 1 będzie zmniejszać ilość drużyn do 18, przez co spadną aż cztery drużyny. Awans wywalczą tylko dwie, gdyż baraże się nie odbędą. Przed FCGB trudne, lecz nie niewykonalne zadanie. Nie jest wiadome co się stanie z drużyną z Akwitanii po spadku, czy obecny właściciel dalej będzie ją wspierał. Pewne jest jedno. Bez niej Ligue 1 nie będzie już taka sama i wielu kibiców z Francji będzie czekało na powrót Żyrondystów.

Emil

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,618FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ