Drużyna Sir Safety Perugia w finałowym meczu o Superpuchar Włoch wygrała z Cucine Lube Civitanova. W składzie tego klubu znajduje się dwóch Polaków. Są to Kamil Semeniuk, dla którego jest to pierwszy puchar u nowego pracodawcy oraz Wilfredo Leon będący już zaznajomiony z tym trofeum.
Raz my, raz wy
Zespół z Perugii już na wstępie wybudował sobie okazałą przewagę. Jednak z powodu własnych błędów i dotkliwego okresu niemocy w ataku pozwolił sobie ją odebrać. Cucine Lube Civitanova po wyrównaniu stanu po trzynaście zantowała serię pięciu punktów z rzędu. Wykorzystanie tego momentu słabości przez przeciwnika okazało się kluczowe do wygrania przez podopiecznych Gianlorenzo Benginiego seta. Ci bowiem do końca utrzymali bezpieczny dystans. Popis punktowania dał atakujący Lube Gabi Garcia Fernandez, który w tej partii skompletował dziesięć oczek.
Walka o drugiego seta zaczęła się podobnie jak batalia o poprzedniego. Znowu to Diabły wyszły wcześnie na kilkupunktowe prowadzenie. Jednak tym razem rzeczywistość nie została przerysowana z kalki. Zawodnicy Andrei Anastasiego podołali i na całej przestrzeni partii zachowali kontrolę nad wynikiem. Ofensywnie rozkręcał się Wilfredo Leon, który przejął rolę liderującego w teamie jeśli chodzi o liczbę ugranych punktów.
Piekielna gorączka
Lube nie potrafił w kolejnym secie powstrzymać przeciwnika przed kolejnym odskoczeniem już na starcie. Okazało się, że nie miało to aż tak druzgocącego znaczenia w walce o trójkę, gdyż klub z Trei i tak długo trzymał się rywala blisko. Aż po wyrównanych wymianach w końcu go przegonił. Przy stanie po piętnaście zaliczył serię trzech punktów z rzędu. Nie nacieszył się nią specjalnie, ale ostatecznie zgarnął seta dla siebie dzięki lepszej koncentracji w końcówce. No i zamykającemu asowi Matti Bottolo.
Siatkarze Sir Safety Perugia chyba wyszli na następną partię rozpamiętując wcześniejszą porażkę. Już na wstępie stracili pięć punktów pod rząd. Ta sytuacja nie doprowadziła do ich poddania pomimo nie ciekawego rozpoczęcia. Krok po kroku dogonili oponenta i wrócili do gry o tie-breaka. I swoją postawą zdołali osiągnąć swój cel. Wielką pracę wykonał Simone Giannelli, który swoim rozegraniem bardzo pomógł drużynie w kreowaniu groźnych ataków.
Final battle
Wysokie morale po wielkim powrocie napędziły diabelską ekipę. Rozpędzeni w zasadzie poszli po swoje przy okazji tłamsząc Lube i po wielu trudach zwyciężyli. Jest to kontynuacja dobrego startu sezonu, w którym Sir Safety Perugia po pięciu meczach bez porażki lideruje w ligowej tabeli. Wiadomo, że to Serie A będzie jednym z głównych pragnień do osiągnięcia. Ostatnimi czasy za często wyślizgiwała im się z rąk.