Czy to przełomowy sezon Brighton?

Po pierwszych pięciu kolejkach Brighton miało na koncie cztery zwycięstwa. W poprzednim sezonie na tyle wygranych musieli czekać 21 ligowych meczów. A w całym 2020 roku odnieśli tylko jedno zwycięstwo więcej. Start obecnej kampanii jest niewątpliwie najlepszym od powrotu Mew do Premier League. Pomimo, że dwa ostatnie starcia remisowali, to i tak wciąż utrzymują się w czołówce tabeli. Wydaje się, że to może być wreszcie sezon, w którym Graham Potter końcowym wynikiem potwierdzi to, co mówi się o jego zespole od dłuższego czasu. Że Brighton pod jego wodzą idzie do przodu, a on sam jest kandydatem na trenera zespołów o znacznie większym potencjale.

REKLAMA

Zmiana z myślą o przyszłości

Trwający sezon jest dla Graham Pottera jego trzecim na Amex Stadium. Przychodził on do klubu w maju 2019 roku. Decyzja włodarzy Brighton mogła być wówczas nieco szokująca. Chris Hughton przecież najpierw wywalczył z Mewami awans do Premier League, a następnie dwukrotnie utrzymał tę ekipę w elicie. Co prawda, 15. i 17. lokata szału nie robiły, ale wydawało się, że biorąc pod uwagę potencjał kadrowy, wyniki osiągane przez irlandzkiego menadżera były co najmniej przyzwoite. Mimo tego właściciel klubu Tony Bloom chciał czegoś więcej. Chciał, aby jego zespół grał ofensywnie, rozgrywał piłkę od bramkarza i budował ataki pozycyjne. Nie tylko bronił się i przeszkadzał rywalowi przez większość spotkania, a jego głównym sposobem na stwarzanie sytuacji były długie piłki na Glenna Murraya.

Dlatego też po sezonie 2018/19 zwolniony został Hughton, a na jego miejsce przyszedł Graham Potter. Anglik będac szkoleniowcem Swansea pokazał, że preferuje ofensywny, otwarty futbol i lubi stawiać na młodzież. Tony Bloom ewidentnie myślał wówczas długofalowo. Zatrudnił trenera, który miał nie tylko z sezonu na sezon utrzymać zespół. On miał go rozwijać krok po kroku. Potter dostał kredyt zaufania, który zaczął spłacać już w ubiegłych rozgrywkach.

Co prawda, patrząc jedynie na wyniki, ciężko stwierdzić, aby nowy szkoleniowiec wyraźnie poprawił grę swojej drużyny. Pod wodzą Anglika Brighton zajmował kolejno 15. 16. miejsce na koniec sezonu, a w dwóch kampaniach zdobyli łącznie tylko pięć punktów więcej niż za kadencji Hughtona. Mimo to, patrząc na sam styl i kulturę gry Brighton, to dziś zupełnie inny zespół. Przede wszystkim grający znacznie bardziej atrakcyjnie dla oka i stwarzający o wiele więcej sytuacji.

Wyniki Brighton poniżej stanu

Już w poprzednim sezonie były podstawy, aby twierdzić, że Brighton idzie w dobrym kierunku. Mewy tak naprawdę grały o wiele lepiej niż wskazywałyby na to ich rezultaty. Dużym problemem był zwłaszcza brak skuteczności pod bramką rywala oraz tracone w prosty sposób gole. Pod względem statystyk defensywnych Brighton było jednym z najlepszych zespołów. Z drużyn z dolnej połowy tabeli – wraz z Aston Villą – stracili najmniej bramek, a według modelu oczekiwanych goli ze wszystkich ekip tylko Manchester City i Chelsea pozwoliły rywalom wykreować mniejszej jakości sytuacje. W zeszłych rozgrywkach Brighton traciło znacznie więcej i strzelało o wiele mniej niż wskazywałyby na to statystyki. Według wspomnianego wcześniej modelu zespół Pottera „powinien” zdobyć 14 goli więcej i stracić sześć mniej. Dałoby im to aż 20 punktów więcej i piąte miejsce w końcowym rozrachunku. Ale na nieskuteczność oraz głupio tracone bramki trener niestety nie wiele może poradzić.

Dlatego też tak dobry początek rozpoczętego niedawno sezonu nie może specjalnie dziwić. Mewy wreszcie poprawiły skuteczność, a jako, że w defensywie nadal radzą sobie bardzo dobrze, to gra zaczęła przekładać się na wyniki. To, co może imponować w ekipie Pottera to poprawa gry obronnej od momentu jego zatrudnienia. Już poprzednia kampania była pod tym względem bardzo dobra, a w obecnej ten trend nadal się utrzymuje. Brighton straciło mniej goli tylko od Manchesteru City i Chelsea. Z kolei na mniejszą ilość strzałów pozwolili jedynie The Citizens i Wolves, a do mniejszej liczby celnych uderzeń dopuszczają jedynie Obywatele.

Brighton nie daje się zdominować

Graham Potter pokazał, że solidną defensywę można stworzyć w zupełnie inny sposób niż chciał to zrobić Chris Hughton. Nie w wyniku oddania inicjatywy rywalowi i murowania bramki, a kontrolowania spotkania poprzez posiadanie piłki i wysoki pressing. Często ofensywne nastawienie i chęć bardziej atrakcyjnej gry wiąże się z problemami z grą w obronie. Jednak były menadżer Swansea tak poustawiał zespół, że jest on odpowiednio zrównoważony. Chce posiadać piłkę, odbierać ją wysoko na połowie rywala, ale jednocześnie nie zapomina o bronieniu i organizacji w defensywie.

Ponadto Potter często rotuje składem i daje szanse sporej liczbie zawodników. Na każde starcie 46-latek dostosowuje ustawienie, personalia oraz taktykę pod rywala, przez co nie ma żelaznej podstawowej jedenastki. Dzięki takiemu podejściu Mewy pod wodzą Pottera potrafią postawić się nawet najlepszym zespołom ligi. Za jego kadencji Brighton tylko cztery razy przegrało więcej niż dwoma golami (z czego trzy razy w jego pierwszym sezonie pracy). Mewy na mecze z czołówką wychodzą z jasno określonym planem i często potrafią zaskoczyć lepszego na papierze rywala.

Łatwy terminarz na początku

Oczywiście, dobre wyniki Brighton na starcie tegorocznych rozgrywek można tłumaczyć łatwym kalendarzem. Mewy pokonały jak dotąd Burnley, Watford, Brentford i będące w mizernej formie Leicester. Przeciwko Evertonowi, który dobrze rozpoczął sezon, byli zdecydowanie gorsi i zasłużenie przegrali, a z Crystal Palace szczęśliwie zremisowali. Mimo to ostatni występ z Arsenalem mógł napawać kibiców Mew optymizmem. Kanonierzy przyjechali na The Amex opromienieni zwycięstwem w derbach nad Tottehamem, jednak w sobotę to Mewy były zespołem lepszym i bardziej zasłużyły na zwycięstwo. Podopieczni Artety mieli spore problemy z wyjściem spod dobrze zorganizowanego pressingu Brighton. W wyniku tego często zagrywali oni długie piłki, które wygrywali wysocy środkowi obrońcy rywala, a dzięki zagęszczeniu środka pola piłkarze Pottera zbierali też większość drugich piłek.

Pierwsze siedem kolejek tego sezonu pozwala sądzić, że dla Brighton wreszcie będzie to przełomowy sezon. Już poprzednia kampania pokazała, że zespół z The Amex pod wodzą Pottera zrobił ogromny postęp. Styl gry ewoluował, drużyna nie jest już jednowymiarowa, a niemal każdy zawodnik rozwinął się pod względem umiejętności. Niestety jak dotąd rezultaty tego nie potwierdzały. Niemniej jednak, jeżeli Brighton podtrzyma obecną skuteczność oraz złapie równą formę na przestrzeni całego sezonu, to wraz z dobrą grą i rozwojem klubu w końcu powinny przyjść też wyniki.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,647FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ