Czy Jakub Świerczok wykorzystał swoją szansę na sukces?

W zremisowanym spotkaniu Polski z Rosją (1-1) Jakub Świerczok rozegrał pełne 90 minut i już na początku gry wpisał się na listę strzelców. Swoim występem polski napastnik z pewnością zaskoczył niejednego reprezentacyjnego kibica, za co zebrał sporo pochlebnych opinii w mediach społecznościowych. Pytanie, czy niezłą grą wspiął się w hierarchii napastników na tyle wysoko, by powalczyć o miejsce w składzie na Słowację?

Zacznijmy od tego, że dotychczasowe mecze Sousy pokazują, iż szkoleniowiec biało-czerwonych podchodzi do kwestii składu bardzo specyficznie. Niewielu jest żelaznych pewniaków, którzy mogą być pewni gry od pierwszej minuty. Wyjściowy garnitur Polaków jest bardzo elastyczny, skrojony na miarę przeciwników. Nie brakuje w nim eksperymentalnych dodatków, których Sousa nie boi się zmieniać także w trakcie trwania widowiska. Jak w tym wszystkim odnajduje się Jakub Świerczok? Cóż, jak do tej pory 28-latek jawi nam się jako reprezentacyjny oportunista. Jeszcze kiedy selekcjonerem kadry był Jerzy Brzęczek jego pozycja w narodowym zespole była słaba. Nikt z kibiców czy ekspertów nie wymieniał jego nazwiska w kontekście wyjazdu na Euro, jednak ten nieoczekiwanie wskoczył na trampolinę, która z powrotem wywindowała go na poziom reprezentacyjny. Wrócił na niego po ponad 3 latach i od razu okrasił to debiutanckim golem

REKLAMA

Dla Świerczoka był to raptem 4. występ w reprezentacji. Co ciekawe napastnik z Tych nie zaznał jeszcze smaku kadrowego zwycięstwa. Jednak mimo niezbyt dużego stażu w seniorskiej drużynie narodowej widać było jego dużą pewność siebie i intensywność, z jaką starał się walczyć o piłkę. Można powiedzieć, że w pojedynku z ekipą Sbornej wcielił się w rolę lidera – próbował dawać sygnał do wychodzenia do pressingu i możliwie często pokazywać się do gry. Oglądając jego grę odniosłem wrażenie, jakby starał się wejść w buty Roberta Lewandowskiego. Oczywiście mówimy o piłkarzu zupełnie innej klasy, jednak trzeba przyznać, że – zwłaszcza w pierwszej połowie – zastępował naszego kapitana naprawdę dobrze.

Czy Świerczok powinien wygryźć Milika?

Wydaje się, że w kontekście zbliżających się Mistrzostw Europy nie. Polscy kibice mają to do siebie, że szybko wpadają w skrajności. Ja jednak powiem na spokojnie – zagotujmy wodę na melisę, obejrzyjmy kompilację bramek Arkadiusza z Ligue 1 do poduszki i spójrzmy na całokształt z dystansu. Świerczok jest w formie, ale do tej pory nie grał na żadnej wielkiej imprezie. Nie ma aż tak dużego doświadczenia co Milik i póki co występował w gorszych klubach. Oczywiście, nie chodzi o to, by trzymać się kurczowo gracza z Marsylii ze względu na zasługi i rozpoznawalną sylwetkę. Jednak gdybym to ja był trenerem Polaków, w ustawieniu z dwójką napastników postawiłbym na zgrany, bardziej rozpoznawalny duet Milik – Lewandowski. Jeśli jednak chciałbym postawić na testowany od pewnego czasu wariant z trójką z przodu, Jakub Świerczok miałby zagwarantowane miejsce w tzw. „podstawie”

Największe atuty

Gdybym miał krótko scharakteryzować występ gracza z numerem 24 to określiłbym go mianem obiecującego. Zaś samego zainteresowanego jako potrafiącego zaskakiwać pracusia. Zawodnik Piasta Gliwice może być naszym jokerem, gdyż mimo presji spowodowanej dużymi chęciami wywarcia jak najlepszego wrażenia, potrafił podejmować odważne wybory. Mało brakowało, a jedna z jego decyzji o strzale z dystansu skończyła by się drugim golem.

Mimo to byłbym ostrożny z pokładaniem wielkich nadziei po ledwie jednym występie. Trzeba twardo stąpać po ziemi i obserwować co się dzieje na treningach. Może warto też dać mu szansę w najbliższym starciu z Islandią? Ważne, że trener Sousa dostał alternatywę w ofensywie i poznał przynajmniej część potencjału Pana Jakuba.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,606FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ