High League, którego twarzą jest jeden z polskich raperów — Malik Montana, ogłosił swojego nowego zawodnika. Mowa o Arturze Szpilce, którego chyba żadnemu miłośnikowi sztuk walki w naszym kraju nie trzeba przedstawiać. Były bokser (bo chyba tak już go możemy nazwać) jest świeżo po swoim debiucie w MMA na gali KSW. Teraz przyszła pora na spróbowanie sił we freak fightach.
Ile zostało ze Szpilki sportowca, a ile jest w nim celebryty?
Najprawdopodobniej na byłego boksera wyleje się teraz wiadro pomyj, jak to z reguły było w przypadku „Szpili”, ale decyzja ta była do przewidzenia, ba! Miało dojść do tego już jakiś czas temu, więc kwestia to została najzwyczajniej w świecie przesunięta w czasie.
Całkiem szczerze — nie mam żadnego żalu do Szpilki, że właśnie w ten sposób ugruntowuje drogę do końca swojej sportowej kariery. Nie oszukujmy się — z poważnego boksu już się wypisał, o czym sam mówił à propos spróbowania swoich sił w MMA. Może nie został nigdy mistrzem świata, ale ze zwykłego chłopaka, który po prostu lubił się tłuc, osiągnął dość sporo. A na pewno więcej niż przeciętny Kowalski, który na każdym kroku musi pokazać na Facebooku, jak to tego Szpilki nie lubi…
Szpilka jest, jaki jest i trzeba się z tym pogodzić. Często robił dużo szumu na konferencjach, wywiadach, ważeniach itp., a ostatecznie mógł dawać mało konkretów w walce. Zdarzało się jednak, że jedno szło w parze z drugim.
Akurat temperamentu Arturowi odmówić nie możemy. Chociaż sam byłem w szoku po ostatniej gali KSW z jego udziałem, ponieważ widać było — co sam przyznał tuż po walce — że zdominowała go pokora. Nie wiem natomiast, czy był to ruch czysto PR-owy, czy wyszedł prosto od niego. Tylko jakie to ma teraz znaczenie?
Kto ma lubić Artura, ten ma, a kto nie, ten po prostu nie zmieni zdania o nim
Prosta piłka, chociaż dzisiaj nie o niej. Po ostatniej wygranej walce Szpilki, gdzie ten stuprocentowo zasłużył na zwycięstwo, standardowo pojawiły się negatywne reakcje w przestrzeni publicznej. Jeszcze dużo czasu nastąpi, zanim tłum będzie przychylniej patrzył na polskiego pięściarza. O ile w ogóle ten moment kiedyś jeszcze nastąpi.
Między innymi w rozmowie u Żurnalisty Szpilka „wyspowiadał się” ze swoich błędów, problemów. Nie od dziś wiadomo, że w pewnym momencie życia zwyczajnie zabłądził — tak jak niejeden z nas. Bezapelacyjnie nie jest to powód, dla którego trzeba go teraz linczować w social mediach.
Szpilka miał zawalczyć swego czasu na Fame MMA i było to już wstępnie ustalone. Jego przeciwnik, którego ksywki z szacunku do samego siebie nie będę wymawiał (Stop Making Stupid People Famous), pokłócił się z organizacją i został twarzą nowej, konkurencyjnej dla High League i Fame MMA, gali freak fightów, która promuje naprawdę wyższy level patoinfluencerstwa.
Niemniej jednak Szpilka nie uciekł od debiutu na gali freakowej. Jeszcze przed ogłoszeniem jego walki na KSW, przyznał w jednym z wywiadów, że ma zarówno propozycje z tego typu organizacji, jak i poważniejszych w Polsce oraz dot. kolejnych walk bokserskich również.
Przekonywał, że kwestią wyboru jest tutaj chęć poczucia (ponownie) sportowej złości, której najwidoczniej w boksie nie czuje już od jakiegoś czasu. Związane ma to być z nowymi doświadczeniami, przeżyciami, które najpierw zaoferowało mu KSW w walce MMA, a teraz ma to uczynić zjawisko freak fightingu.
W sumie to Szpilka nawet tam pasuje
Zawsze był wybuchowy, kontrowersyjny i wszędzie było go pełno w mediach. Jest medialny. Nieważne jak piszą. Ważne, że piszą. Wstąpienie do High League tylko to podsyci. W dodatku zarobi spore pieniądze. Z kolei dla organizacji jest to strzał w „10”, ponieważ ponownie zyskają zainteresowanie po ostatniej, nieudanej gali. Jak to mówią: wilk syty i owca cała.
Czy jest to koniec sportowej ambicji Artura Szpilki?
Jego ostatnie walki bokserskie mogły napawać pesymizmem. Nie było widać „energii na kolejne wyzwanie”, jak to określił mój redakcyjny kolega. Po walce w KSW, mimo że nadal sporo było do poprawy i rywal już nie taki, jak kiedyś, to zobaczyłem w Szpilce chęci. Artur najlepsza ma już za sobą i sam nikomu oczu mydlić nie będzie, ale dalej ciągnie go do sportu.
Mimo że są osoby, które powiedzą, że walki na HL za dużo ze sportem związanego nie mają i chodzi tylko o robienie pieniędzy. Prawda jest taka, że nikt tego dla funu nie robi, zawsze chodzi o zielone świstki. Nie wyklucza to jednak tego, że większość podchodzi do tematu na poważnie. I nie jest powiedziane, że Artur zostanie teraz freakowym zawodnikiem. Najprawdopodobniej będzie to pojedynczy strzał, lub też będzie ich kilka, ale jego przyszłość może czekać w KSW.
Co sądzę o tego typu galach?
Mamy takie czasy, a nie inne. Mamy wielu miłośników sportu, ale uprawia się go coraz mniej. Tak jak powiedział Łukasz Wiśniowski z Foot Trucka — my konsumujemy sport (oglądamy, kupujemy gadżety), ale coraz rzadziej go uprawiamy. To jest nasz problem.
Rozumiem wizję, jaką swego czasu przedstawiło nam Fame MMA i szczerze — czułem to. Dobra maszynka do robienia pieniędzy, a przy okazji sławni ludzie mogą spróbować swoich sił w sztukach walki. Zrobić rozrywkę, a przy okazji promować zdrowy tryb życia i sport.
Problemem stały się te sławne osoby, które zostają tam zapraszane. Nie mówię, że każdy jest przysłowiowym gamoniem, ale no szału nie ma. Bierze się patotwórców z łapanki, którzy nie mają nic wspólnego ze sportem, ani zdrowym trybem życia, ale mają zasięg, liczby w postaci followersów i umieją robić „dymy”. Płaci im się dodatkowe pieniądze za jak największy szum medialny. Z tego powodu potrafią robić z siebie małpy na konferencjach. To chyba jedyne co mnie odpycha od tego typu gal.
Ale muszę się z nimi pogodzić, bo to jest przyszłość
W Polsce KSW może tylko pomarzyć o takiej ilości sprzedanych PPV. Jest też druga strona medalu. Niektórzy nawet dzięki freakom mogą zajarać się sztukami walki, przez co potem chcą oglądać poważniejszą rywalizację — czytaj np. KSW. I z tego co wiem, jest to po części na rękę polskiej organizacji, ponieważ nie traktują freakowców jako konkurencję (medialnie Ci już od swojego powstania ich wyprzedzili).
Artur “Szpila” Szpilka nowym zawodnikiem HIGH League! Jeden z najpopularniejszych polskich sportowców i pretendent do pasa mistrza świata WBC w boksie zawodowym zadebiutuje w klatce Malika Montany 17 września w Arenie Gliwice na HIGH League 4.
– notka prasowa. Źródło: High League, Accredito.
“Szpila” to jeden z najpopularniejszych i najbardziej rozpoznawalnych zawodników sportów walki w Polsce. W profesjonalnym ringu, na zasadach boksu, stoczył 29 walk, z czego wygrał 24! Należał do ścisłej światowej czołówki wagi ciężkiej. Konfrontował się o pas mistrza świata WBC, a także zdobywał regionalne i młodzieżowe pasy tej federacji.
Mierzył się z takimi gwiazdami jak Bryant Jennings, Tomasz Adamek, Deontay Wilder, Adam Kownacki, Mariusz Wach czy Dereck Chisora. Pokonał między innymi Adamka i Wacha. O tych walkach mówiła cała Polska!
Do historii przeszło również jego starcie o pas mistrza świata WBC. Pomimo walecznej postawy Szpilka przegrał z Deontayem Wilderem. Znalazł się wtedy w ścisłej czołówce światowej wagi ciężkiej.
Szpilka podczas gali HIGH League 4 stoczy walkę na zasadach zawodowego MMA. Wojownik z Wieliczki w klatce zdążył odbyć już jeden pojedynek. W sportowej konfrontacji nie dał żadnych szans Sergiejowi Radczence. Teraz zmierzy się z ogromnym wyzwaniem w świecie freak-fightów, do którego idealnie pasuje – głównie dzięki swojemu charakterowi i barwnej historii.
Gala HIGH League 4 odbędzie się 17 września w Arenie Gliwice. W piątek o godz. 11:00 rozpocznie się sprzedaż biletów na to wydarzenie na Eventim.pl. W karcie walk znajdą się największe polskie gwiazdy showbiznesu, rozrywki i sportu. To dopiero początek ogłoszeń!