Arka Gdynia pewnie płynie w kierunku PKO BP Ekstraklasy. Kibice mogli obawiać się o postawę zespołu po przejęciu jego sterów przez Dawida Szwagrę, jednak drużyna wykorzystała problemy Niecieczy i lideruje rozgrywkom Betclic 1 Ligi. Kotwica Kołobrzeg natomiast trawiona jest przez mnóstwo problemów, ale fani wciąż wieżą w jej utrzymanie. Obie ekipy w piątkowy wieczór chciały sięgnąć po wygraną.
By wygrać, trzeba trafiać
W pierwszej połowie goście bardzo cierpieli przez brak skuteczności. Przy ośmiu próbach tylko jeden raz udało im się trafić w bramkę i to przy okazji rzutu wolnego z niemal najbliższej odległości. Arka tworzyła kolejne sytuacje, ale za każdym razem szwankowało wykończenie. Jeśli nie ostatni kontakt, to czas decyzji. Fani mogli odczuwać frustracje, bo Kotwica w zeszłej kolejce z Wisłą pokazała, że może napsuć krwi jeśli jej rywal nie otworzy wyniku.
Pod koniec pierwszej połowy udało się im nawet zdobyć gola, ale po celebracji nastąpiła brutalna weryfikacja VAR. Trafienie cofnięto, a sędzia chwilę później zagwizdał wskazując piłkarzom drogę do szatni. Nerwówka w drugiej połowie nie napawała fanów z Gdyni optymizmem.
Zwycięstwo w ostatnich minutach
Druga połowa nie obfitowała w wiele sytuacji podbramkowych. Zarówno jedni jak i drudzy nie odkrywali się zbytnio, ale ofensywa gospodarzy nieco odżyła. Nawet transfery nie pomogły odkryć ich potencjału z przodu. Tego może zwyczajnie brakować. Długo wydawało się, że Arka nie będzie miło wspominać tego pojedynku. Wszystko zmieniło się w doliczonym czasie gry.
Bohaterem gości okazał się Marc Navarro. Hiszpan w 93. minucie zadał cios, który zwalił Kołobrzeg z nóg. Arka Gdynia tym zwycięstwem odskoczyła od trzeciej Miedzi na dwanaście punktów, mając do rozegrania tylko osiem meczów do końca sezonu. Trudno będzie im to zepsuć. Kotwica Kołobrzeg natomiast znów wypuściła punkty z rąk na własne życzenie. Warta również zawodzi, ale trudno będzie utrzymać się na zapleczu Ekstraklasy nie dokładając do swojego dorobku niemal żadnych oczek.