Apoloniusz Tajner jako minister sportu? Działacz narciarski wkracza w świat wielkiej polityki!

Większość z nas kojarzy Apoloniusza Tajnera jako sympatycznego, siwego pana z wąsem, który wsławił się wieloma sukcesami jako trener specjalizujący się w skokach narciarskich. Wszak duet, który na początku XXI w. stworzył z Adamem Małyszem dawał Polakom wiele radości i urósł do miana symbolu, który na stałe wpisał się w annały polskiego sportu. Panowie współpracowali również później, kiedy to oboje działali w Polskim Związku Narciarskim. Jakiś czas temu ich drogi się rozeszły, zaś sam Tajner ma szansę zostać… ministrem sportu!

REKLAMA

Od Małyszomanii do hegemona w PZN

Urodzony w Goleszowie działacz rozpoczął swoją pracę z reprezentacją Polski w 1984 roku. Początkowo jako były kombinator norweski (a wówczas już trener z pewnym bagażem doświadczeń) przez 6 lat zajmował się kadrą A kombinatorów norweskich. Drużyna nie odnosiła jednak wielkich sukcesów a sam szkoleniowiec porzucił pracę przy sporcie na rzecz prowadzenia rodzinnego interesu. Jednak według archiwum dawnej strony skijumping.pl od początku lat 90. XX w. aktywnie udzielał się w PZN, by w 1994 roku objąć w nim posadę wiceprezesa sportowego.

Najbardziej udany okres jego kariery to jednak lata 1999-2004. To właśnie wtedy rozpoczął się dla niego etap, z którego zna go większość Polaków. Jako trener, głównie za sprawą znakomitych wyników Adama Małysza, wprowadził polskie skoki narciarskie na europejskie salony i przyczynił się do popularyzacji tej dyscypliny w naszym kraju. Po latach można się kłócić, ile w tym wszystkim było kunsztu i zmysłu trenerskiego, a ile zwykłego zbiegu szczęśliwych okoliczności towarzyszących eksplozji talentu Orła z Wisły. Fakty są jednak takie, że popularny Polo miał swój udział w wybuchu Małyszomanii i swoim nazwiskiem firmował pasmo sukcesów Małysza. Trzy Kryształowe Kule z rzędu, trzykrotne mistrzostwo świata, wicemistrzostwo olimpijskie i zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni. I to wszystko w czasach, w których skoki narciarskie cieszyły się większą uwagą kibiców na Starym Kontynencie niż obecnie.

Era dominacji Stocha symbolem kadencji Tajnera

Po zakończeniu swojej misji jako trener rodzimej kadry skoczków narciarskich Tajner ponownie wsiąkł w struktury Polskiego Związku Narciarskiego. Początkowo objął posadę dyrektora ds. sportowych, natomiast po 2 latach został sekretarzem generalnym PZN i posady tej nie oddał przez wiele długich lat. Rok temu zastąpił go dopiero Małysz, którego dawny trener ściągnął do związku jako koordynatora ds. skoków narciarskich. Symbolem kilku kadencji sympatycznego działacza została era dominacji Kamila Stocha i historyczny przełom pod kątem sukcesów drużynowych kadry skoczków, a także długa lista triumfów Justyny Kowalczyk w biegach narciarskich. Drugą stronę medalu stanowiły jednak chude lata w pozostałych dyscyplinach, które znajdowały się pod egidą związku. Wśród krytyków Tajnera nie brakowało również opinii o tym, że nawet w narciarstwie klasycznym nie udało się przeprowadzić wymiany pokoleniowej a sam PZN jest skostniałą instytucją, której zawdzięcza swój wizerunek sukcesom pojedynczych sportowców.

Wśród fanów skoków narciarskich Tajner to murowany kandydat do fotela ministra

Kariera polityczna

Po zakończeniu swojej przygody z PZN Apoloniusz Tajner podjął decyzję o starcie w wyborach parlamentarnych. Co ciekawe nie było to jego pierwsze podejście do polityki, gdyż już w 2004 r. reprezentując Polskie Stronnictwo Ludowe próbował zdobyć mandat w pierwszych wyborach do Parlamentu Europejskiego, które miały miejsce w naszym kraju. Wówczas ta sztuka mu się nie udała, jednak tegoroczna próba powrotu do polityki zakończyła się sukcesem. Startujący z list Koalicji Obywatelskiej Tajner dostał się do sejmu z okręgu bielskiego i… od razu stał się „gorącym” nazwiskiem.

Okazuje się że mimo sejmowego debiutu 69-latek ma spore szanse zostać nowym ministrem sportu. Wszystko wskazuje na to, że dotychczas rządzącej partii Prawo i Sprawiedliwość nie uda się stworzyć koalicji gwarantującej sejmową większość. Ostatecznie władzę przejmie więc zapewne Koalicja Obywatelska do spółki z Trzecią Drogą i Lewicą. Wydaje się, że w szeregach tych trzech ugrupowań nie ma nikogo o większym niż Tajner doświadczeniu w zarządzaniu organizacjami sportowymi. Potencjalną kandydaturę byłego trenera popiera nawet jego polityczny oponent Jan Tomaszewski, który w tegorocznych wyborach do Sejmu bez powodzenia ubiegał się o mandat z list Prawa i Sprawiedliwości.

Ze słowami byłego bramkarza reprezentacji Polski jest tak, że czasami bardziej szkodzą niż pomagają, ale w tym przypadku stanowią ciekawy głos ponad podziałami partyjnymi. Co prawda sam Tomaszewski znany jest z głoszenia kontrowersyjnych tez, aczkolwiek jako parlamentarzysta posiada już pewne doświadczenia, gdyż ma za sobą dwie kadencje poselskie. Czy jego „namaszczenie” przyniesie zamierzony efekt? Najprawdopodobniej odpowiedź na to pytanie poznamy dopiero przed Bożym Narodzeniem, chyba że misja tworzenia nowego rządu od razu zostanie powierzona dotychczasowej opozycji.

Potencjalni rywale w walce o tekę ministra

Na liście potencjalnych rywali w kontekście objęcia posady ministra sportu przoduje Robert Dowhan, znany przede wszystkim kibicom żużla. Przez wiele lat był prezesem Falubazu Zielona Góra. Od początku swojej politycznej przygody związany jest z Platformą Obywatelską. Co ciekawe już za poprzedniej kadencji parlamentarnej, kiedy to zasiadał w ławach senackich, dostał propozycję zajęcia się Ministerstwem Sportu i Rekreacji. Ceną miało być przejście na stronę PiS-u, który przed czterema lata utracił większość w izbie wyższej. Dowhan propozycji jednak nie przyjął, a w kuluarach mówi się, że jego lojalność mogłaby zostać wynagrodzona podczas bieżącej kadencji.

Najsłynniejszy gol (no, może poza trafieniem z finału Pucharu Polski) autorstwa Rafała Siemaszki

Inną osobą ze świata sportu, która otrzymała mandat poselski jest Rafał Siemaszko. Legenda Arki Gdynia dostała się do Sejmu z ramienia KO z okręgu gdyńsko-słupskiego. Jedni go kochają, inni nienawidzą, chociażby za okryte złą sławą zagranie piłki ręką, które w 2017 roku zapewniło spadek Ruchu Chorzów, który wpadł w najczarniejszy okres w swojej historii. W czasie swojego kierownictwa w ministerstwie Siemaszko z pewnością musiałby się mierzyć z pytaniami o ideę fair play w sporcie, a także posiadane doświadczenie. W związku z tym jego szanse nie wydają się być zbyt wielkie.

Z list Trzeciej Drogi do Sejmu dostała się także Joanna Mucha, która przed laty pełniła już funkcję minister sportu. Trudno jest jednak mówić o sukcesach pani Joanny z tamtego okresu, gdyż cieniem na jej kadencji położyła się wypowiedź o resortowych analizach dotyczących nieistniejącej III ligi hokeja na lodzie. Przez większość kibiców została przyjęta chłodno i – w porównaniu z jej następcami – tak też została zapamiętana. Wydaje się, że nawet sama płońszczanka niezbyt pali się do pracy przy sporcie, więc jej potencjalna kandydatura pozostanie raczej w sferze medialnych spekulacji.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,606FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ