Arsenal nie dał Realowi szans na remontadę [WNIOSKI]

Po zwycięstwie 3:0 w pierwszym meczu na własnym stadionie Arsenal przyjechał na Santiago Bernabeu przetrwać 90 minut i świętować awans do półfinału Ligi Mistrzów. Real Madryt przed spotkaniem straszył remontadą, ale na boisku piłkarze Królewskich nie przestraszyli swoich przeciwników. Goście wygrali 2:1 i wyrzucili za burtę najbardziej utytułowany klub w tych rozgrywkach. Oto nasze wnioski z tego spotkania.

  • Real Madryt najbliżej remontady był przed meczem wygłaszając szumne zapowiedzi. Przez 90 minut na Bernabeu Arsenal bardzo dobrze zarządzał wynikiem. Cały czas utrzymywał chłodną temperaturę meczu i nie dał żadnego pretekstu publiczności na nakręcanie piłkarzy. Perfekcyjnie realizowali plan na mecz bez piłki, a jedynego gola stracili… po błędzie indywidualnym Saliby wynikającym z fazy posiadania futbolówki. W defensywie wszyscy zagrali świetnie zarówno z zespołowego, jak i indywidualnego punktu widzenia. Dobry mecz Jakuba Kiwiora.
  • Zespół Carlo Ancelottiego zmuszony do ataku pozycyjnego znowu nie pokazał nic wielkiego. Mieli jeden pomysł na zagrożenie bramce rywali – dośrodkowania, natomiast w polu karnym nie mieli nominalnego napastnika, który zdominowałby obrońców rywali. Nie było widać żadnego przygotowanego pomysłu specjalnie pod ten mecz, nie było współpracy pomiędzy największymi gwiazdami, nie było bardziej kreatywnego pomysłu na konstruowanie akcji niż podanie do boku. Real grał tak jak Arsenal chciał.
  • Arsenal zaczął nieźle w działaniach z piłką, ale mam wrażenie, że niestrzelony karny Saki wprowadził dużą nerwowość u całej drużyny w fazie posiadania. Kanonierzy nawet nie próbowali wykorzystać słabej organizacji bez piłki Realu Madryt, próbując utrzymać się dłużej przy futbolówce na własnej połowie, a nastawiali się na dalekie podania, zebranie drugiej piłki i zawiązanie akcji w tercji ataku.
  • Zostawienie Davida Alaby jeden na jednego z Bukayo Saką to ogromne ryzyko ze strony Carlo Ancelottiego. Tym razem – w przeciwieństwie do pierwszego meczu – Bellingham ustawiony wyżej, nie wspomaga lewego obrońcy. Każdy atak Arsenalu, który udawało im się przenieść w ostatnią tercję boiska kończył się tym, że piłka była zagrana do Saki, który najczęściej wygrywał pojedynek z Alabą.
  • Real nastawieniem defensywnym prosił się o stratę bramki od początku spotkania i stracił ją dopiero w 65. minucie tylko dlatego, że Arsenal niespecjalnie był zainteresowany podwyższeniem prowadzenia w dwumeczu. Gdy zespół Artety miał piłkę pod polem karnym Realu wyglądało to trochę komicznie, bo Real bronił zwykle siedmioma piłkarzami.
  • Nie pamiętam meczu, w którym byłoby tak dużo fauli, a taki rwany przebieg spotkania oraz niski efektywny czas gry to oczywiście coś, o co chodziło Arsenalowi. W takich momentach bardzo dobrze widać też wartość Mylesa Lewisa-Skelly’ego, który ma niebywałą łatwość chronienia piłki, a co za tym idzie – wywalczania fauli.
SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,831FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ