Na złoto siatkarzy poczekamy jeszcze 4 lata…

Polską siatkówkę czekał najważniejszy mecz od lat, od dekad. Po pokonaniu Stanów Zjednoczonych 3:2 Polacy awansowali do finału męskiego turnieju siatkarzy Igrzysk Olimpijskich. To pierwszy finał od 1976 roku, kiedy to w finale wygrała kadra prowadzona przez Huberta Wagnera. Przeciwnik trudny – broniący tytułu mistrzów olimpijskich, a zarazem gospodarze tychże Igrzysk, czyli Francuzi. Pół wieku Polska czekała na ten mecz. Czekała na to złoto, które pomimo tych niezliczonych sukcesów w ostatnich latach, wciąż było nieobecne. Przed naszymi siatkarzami stało ogromne wyzwanie, nie tylko czysto sportowe, ale też i mentalne.

Początek do zapomnienia

Początek tego spotkania był zgodny z oczekiwaniami. Był on wyrównany i nikt tu nie miał zamiaru odstawiać ręki (6-6). To był finał Igrzysk, każdy to spotkanie traktował niezwykle poważnie, mocno atakując. Po tym starcie na niewielkie prowadzenie wysunęli się Francuzi (8-10). Les Bleus byli bardzo skuteczni w ataku, co pozwalało im utrzymywać dystans do Polaków. Podopieczni Nikoli Grbicia podejmowali duże ryzyko w polu zagrywki, starając się odrzucić rywala od siatki, co niestety nie zawsze wychodziło naszym na zdrowie (10-14). Skuteczniejszą metodą było szukanie bloku przeciwnika i wybijanie piłki po nim na out. Mimo to Francuzi byli niemal bezbłędni (11-17). Ten set z każdą udaną akcją oddalał się od Biało-Czerwonych. Pod koniec mistrzowie Europy jednak się zmobilizowali i nieco zmniejszyli straty (15-19). Niestety, błędy własne hamowały liderów rankingu FIVB i nie dali rady odratować pierwszej partii – przegrali 19-25.

REKLAMA

Złoto coraz dalej…

Problemy w polu zagrywki wciąż były, ale dawaliśmy radę z Francuzami i utrzymywaliśmy z nimi kontakt. Mało tego, prowadziliśmy z nimi na początku drugiego seta (7-5). Gospodarze także zaczęli mieć kłopoty przy serwisie, a nasi nieco się zaktywizowali, dzieki czemu utrzymywaliśmy dwupunktowe prowadzenie (11-9). Wkrótce potem Francja wysunęła się na prowadzenie, za sprawą bardzo dobrej gry Antoine’a Brizarda w bloku (12-14). To był tylko słabszy moment Polaków i wrócili na prowadzenie (18-16). Drugi set powoli zbliżał się do końca, i nikt nie miał wyraźnej przewagi. Niestety, w tej decydującej fazie Francja odskoczyła nam na 3 punkty (19-22). Nie udało się ich dogonić i Polska przegrała drugą odsłonę tego meczu 20-25.

A więc musimy zadowolić się „jedynie” srebrem

Świetna gra w bloku Francji uniemożliwiała Polsce gonitwę za wynikiem, choć nasi szukali innych sposobów na zdobywanie punktów. Mimo to mistrzowie Europy na start trzeciego seta dotrzymywali gospodarzom kroku (7-7). Mieliśmy niestety problemy z asekuracją i przyjmowaniem ich bardzo dobrych ataków. Francja była coraz bliżej obrony tytułu mistrzów olimpijskich (11-13). Mimo niekorzystnej sytuacji i rozbrzmiewającej „Marsylianki” śpiewanej przez kibiców nie planowali składać broni i nie odpuszczali (16-14). Robiło się naprawdę nieciekawie, Francuzi w ogóle nie spuszczali z tonu (23-18). Nie udało się, polegliśmy w tym meczu 23-25.

Co prawda nie udało się zdobyć złota, ale cieszmy się też z tego, co mamy. Polska zdobyła srebro – co jest pierwszym od 48 lat medalem w siatkówce i pierwszym od 32 lat w jakiejkolwiek grze zespołowej. Niestety, Francja była dziś po prostu lepsza i wychodziło im praktycznie wszystko. Na złoto jeszcze 4 lata poczekamy, jednak to był dla naszych bardzo dobry turniej. Nawet pomimo tej klęski.

Polska – Francja 0:3 (19-25, 20-25, 23-25)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,721FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ