IO: Czy ktoś zatrzyma amerykańskich koszykarzy?

Za nami cztery ćwierćfinały turnieju koszykarskiego igrzysk olimpijskich w Paryżu. W gronie półfinalistów zameldowali się Niemcy, Serbowie, Francuzi oraz Amerykanie, co zwiastuje intrygującą batalię o medale.

Niemcy — Grecja 78:63

Frustrujące musiało być dla greckich kibiców oglądanie tego meczu. Fenomenalny początek Hellenów — dwucyfrowe prowadzenie, efektowne akcje, obrona zatrzymująca Niemców na ledwie 11 punktach przez całą pierwszą kwartę. I mniej więcej to koniec. Przez resztę meczu zdobyli ledwie dwa razy tyle punktów, co w pierwszej kwarcie. A Niemcy stratę nadrobili w całości jeszcze przed zmianą stron, wyszli na prowadzenie w trzeciej kwarcie i systematycznie powiększali przewagę. Gra Greków z minuty na minutę stawała się coraz bardziej chaotyczna, w samej ostatniej kwarcie popełnili 6 strat. Kiedy na dwie minuty przed końcem niemiecki chorąży Dennis Schröder szaloną trójką powiększył przewagę do 15 punktów, mógł to tylko skwitować szerokim uśmiechem. Tej przewagi Niemcy nie mogli zaprzepaścić.

REKLAMA

Niesamowite, jaki progres przez ostatnie kilka lat poczynili nasi zachodni sąsiedzi. Trzy lata temu ich udział w igrzyskach — i awans do ćwierćfinału — był zaskoczeniem. Brązowy medal Eurobasketu rok później — delikatną niespodzianką. Złoto mistrzostw świata w 2023 – sensacją, bo wciąż nikt na nich nie stawiał. Dopiero teraz przed kolejnymi meczami są brani za faworytów. I ta nowa rola wydaje się im nie przeszkadzać.

Serbia — Australia 95:90

Serbia-Australia, czyli najlepszy, jak dotąd, mecz tegorocznych igrzysk… No, może Francja-Japonia jest blisko, ale tu stawka przecież była dużo większa! Jedni i drudzy weszli w mecz najwyraźniej tą stawką zbytnio nieprzytłoczeni, bo piłka raz za razem znajdowała drogę do kosza. Do czasu. Serbowie zatrzymali się na 17 punktach, podczas gdy Patty Mills postanowił się odmłodzić o trzy lata i zaczął trafiać z niemal każdej pozycji, nie zwracając uwagi na to, ilu Serbów go kryło. A jak odpoczywał, punktowanie na siebie brał Josh Giddey i przewaga Australii w drugiej kwarcie sięgnęła 24 punktów. Pograne, prawda?

Cóż, serbskiego serca lekceważyć nie można. Ani umiejętności. Chociaż w pierwszej połowie wyglądali na ospałych, to z biegiem meczu coraz lepiej bronili — dobrą zmianę w trzeciej kwarcie dał Aleksa Avramović, który typowo dla siebie „podostrzył”, ale i zdobył dziesięć ważnych punktów — i zaczęli wykorzystywać dobre pozycje w ataku wypracowane ruchem piłki. Jeszcze w trzeciej kwarcie wyszli na prowadzenie. Do końca regulaminowego czasu już nikt nie zyskał wyraźnej przewagi, a do dogrywki spektakularnym rzutem doprowadził Mills.

Ostatnie minuty miały już jednak twarz Nikoli Jokicia. Serbski środkowy jechał do Paryża, mając coś do udowodnienia. W końcu jedyny sukces z reprezentacją odniósł 8 lat temu — srebro w Rio — jeszcze jako młody talent, w roli supergwiazdy zaś medali brak. Teraz jednak to on przejął mecz w końcówce. Blok na Giddeyu, celny rzut półhakiem na prowadzenie, firmowe trafienie z półobrotu na 3 punkty przewagi i na koniec przechwytem wybronił akcję Australijczyków. 21 punktów, 14 zbiórek, 8 asyst. Lider.

źródło: LAST GASP WIN FOR SERBIA IN BASKETBALL 😮‍💨 | #Paris2024 Highlights | #Olympics (youtube.com)

Francja — Kanada 82:73

Mieli być faworytami do srebra, ambicje były na złoto… Kanadyjczycy poczekają na medal olimpijski jeszcze co najmniej cztery lata, Francja z awansem! Francuzi rozpoczęli rewelacyjnie, od szczelnej obrony (Kanada przez pierwsze 8 minut trafiła tylko 2 rzuty) i wysokiej skuteczności, dzięki czemu już po kilku minutach prowadzili dwucyfrową liczbą punktów. A w drugiej kwarcie jeszcze swą przewagę powiększyli. 55:29 do przerwy, euforia w Accor Arenie i niedowierzanie kibiców za oceanem. Kanadyjczycy zaczęli nadrabiać straty w trzeciej kwarcie i w czwartej zbliżyli się nawet na 3 punkty do rywali, ale w przeciwieństwie do Niemców i Serbów nie potrafili doprowadzić do choćby remisu. Kanada wygrała wszystkie mecze grupowe, ale odpada w ćwierćfinale. Francja cudem uratowała mecz z Japonią, przegrała z Niemcami, ale gra dalej.

Victor Wembanyama trafił ledwie dwa rzuty z gry. Rudy Gobert grał przez 4 minuty, a w drugiej połowie wcale nie pojawił się na parkiecie. Dillon Brooks trafił jeden rzut na dziewięć i skończył mecz, mając dwa razy więcej fauli, niż punktów. Jamal Murray trafił trzy rzuty z trzynastu. Prym wiedli inni – 20 punktów, w tym 10 z pierwszych 13, zdobył Isaia Cordinier, a rewelacyjny mecz na centrze rozegrał mierzący 206 cm Mathias Lessort, którego Kanadyjczycy nie potrafili czysto zatrzymać. Trzeba jednak oddać dwóm innym francuskim gwiazdom — Guerschonowi Yabuselemu i Evanowi Fournierowi — że potrafili brać piłkę w swoje ręce i trafiać ważne rzuty jak ten Fourniera z 10 metrów w ostatniej minucie. Kanadyjczyków ciągnął tradycyjnie Shai Gilgeous-Alexander, ale też nie był tak zabójczo skuteczny, jak w fazie grupowej.

Nie pierwszy raz pojawiają się głosy o kontrowersyjne decyzje podejmowane na korzyść Francji. Chociaż trener Kanady Jordi Fernández pracuje nad doktoratem z psychologii, to w ostatniej minucie nie wytrzymał nerwowo i wyskoczył z pretensjami do sędziów. Francuzi oddali jednak aż 42 (!) rzuty wolne, a w końcówce meczu nie brakowało dziwnych decyzji. Uderzenie ręką Murraya przez Fourniera pozostało niezauważone; kiedy Fournier wskoczył w Powella, odgwizdano faul… po rzucie, nie pozwalano też Kanadyjczykom na tak fizyczną obronę, jak w fazie grupowej. Nie da się jednak ukryć, że arbitrzy mylili się w obie strony, czego przykładem może być aut przyznany Kanadzie w czwartej kwarcie po ewidentnym wykopaniu jej przez Brooksa.

źródło: CANADA ELIMINATED! 😳 | France vs Canada Basketball Quarter-Final Highlights | #Paris2024 #Olympics (youtube.com)

Brazylia — USA 87:122

LeBron James i spółka rzeczywiście traktują swoją misję na igrzyskach olimpijskich poważnie. Zmiażdżyli Serbię, rozbili Sudan Południowy, ograli Portoryko, a teraz nie dali najmniejszych szans Brazylii. Podobnie jak Grecy, Australijczycy i Francuzi, także Amerykanie wyszli na dwucyfrowe prowadzenie już w pierwszej kwarcie. Tyle że oni dogonić się nie dali. Brazylia miała momenty — potrafili wybronić kilka akcji USA z rzędu w drugiej kwarcie, wykorzystywać opieszałe powroty do obrony rywali, a kończący reprezentacyjną karierę 41-letni Marcelinho Huertas zachwycił kilkoma podaniami… ale co z tego, kiedy dali sobie nawrzucać aż 122 punkty. Wydawało się, że kiedy Amerykanie chcą trafić do kosza, to dadzą radę, obojętnie w jaki sposób.

REKLAMA

Na razie nie widać kandydata do zatrzymania reprezentacji Stanów Zjednoczonych. Trzy lata temu, w Tokio, Amerykanie przegrali na inaugurację z Francją. Złote medale zdobyli, ale zdecydowanie wyglądali na drużynę do pokonania. W tym roku pokonują rywali kolejno różnicą: 26, 17, 21 i 35 punktów, kontrolując mecze od początku do końca. I nawet jeśli widać w ich grze niekiedy frywolność, zdarza im się nie wracać do obrony… to jednak pewnie wygrywają, a ich atak, chociaż wydaje się mieć pole do poprawy, zapewnia im co mecz ponad 100 punktów. To nie jest ta reprezentacja, która poprzednie MŚ zakończyła poza podium. Teraz przed nimi mecz przeciwko podbudowanej spektakularnym powrotem Serbii. Czy Serbom uda się zrewanżować? Odpowiedź w czwartek.

źródło: Team USA stroll into Olympic basketball semi-finals after beating Brazil 🇺🇸 | #Paris2024 #Olympics (youtube.com)

Aut. Michał Trocewicz

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,726FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ