Piłkarze Milanu do spotkania z Empoli przystępowali z serią pięciu meczów bez porażki. Jednak ich gra pozostawia wiele do życzenia i sytuacja Stefano Piolego jest wciąż niepewna. Fiorentina przegrała swoje spotkanie, dlatego „Rossoneri” mieli szansę powiększyć przewagę nad ekipą Vincenzo Italiano. A zadanie do dokonania tego wydawało się dość łatwe do zrealizowania. Pokonać 19. w tabeli zespół Empoli.
Widoczna różnica klas
Goście od samego początku kontrolowali spotkanie. Przejęli inicjatywę i prowadzili grę. Nie pozwalali piłkarzom Empoli na odbieranie piłki. Kwestia strzelenia goli przez piłkarzy „Rossonerich” była nieunikniona. Widoczna była różnica klas i pozycji, jakie dane drużyny zajmują w rozgrywkach ligowych. Empoli to zespół, broniący się przed spadkiem. Natomiast Milan wciąż chce być drużyną walczącą o mistrzostwo Włoch.
W 11. minucie składną akcję swojego zespołu na gola zamienił Ruben Loftus-Cheek. Asystę przy trafieniu Anglika zaliczył Rafael Leao. Przewaga gości rosła z minuty na minutę. Tak naprawdę mecz był rozgrywany do jednej bramki. Gospodarze nie potrafili w żaden sposób zagrozić bramce strzeżonej przez Mike’a Maignana. Bardzo dobrze dzisiaj gra zespół Piolego. Znakomicie zagęszczali środek pola i robili wszystko, by ich rywale mieli jak najmniej do powiedzenia. Wyszli bardzo pewnie siebie. Złośliwi powiedzą, że Stefano Pioli powinien cały sezon czuć presję zwolnienia. Wtedy jego zespół gra o wiele przyjemniejszą piłkę dla oka. Trzeba jednak pamiętać, że było to spotkanie z przedostatnim zespołem ligowej tabeli. Jednak nie takie wpadki w tym sezonie „Rossoneri” zaliczali.
W 31. minucie było już 2:0. Rzut karny wykorzystał Olivier Giroud. Było to pierwsze trafienie Francuza od gola w meczu z Atalantą (9 grudnia). 37-latek się przełamał i strzelił swojego 9. gola w sezonie. Goście robili wszystko, by ten mecz zamknąć już w pierwszej części spotkania. Co by nie mówić to im się to jak najbardziej udawało. Empoli nie istniało i kompletnie nie sprawiało wrażenia zespołu, który byłby w stanie podnieść się ze swojego marazmu i bezsilności.
Dowieść pewne zwycięstwo
Podopieczni Stefano Piolego mieli w drugiej połowie do wykonania jedno zadanie. Strzelić gola na 3:0 i sprawić by jakiekolwiek nadzieje na powrót do meczu u piłkarzy Empoli zgasła. W przeciwnym razie zaczęłyby się pojawiać niepotrzebne nerwy. A „Rossoneri” już nie raz w tym sezonie pokazywali, że są w stanie wypuścić z rąk dwubramkowe prowadzenie. Kontrola kontrolą, lecz lepiej zrobić wszystko, aby oszczędzić nerwów kibicom, a przede wszystkim sobie. W 88. minucie wynik spotkania ustalił Chaka Traore. Goście dowieźli zwycięstwo, nie stracili bramki i pewnie pokonali Empoli. Dobrze dziś wyglądali podopieczni Stefano Piolego. Mecz z gatunku tych, który się odbył, został wygrany przez tych lepszych i można lecieć dalej.
Milan kończy jesień jako trzeci zespół ligowej tabeli. Traci 9. punktów do liderującego Interu Mediolan. Biorąc pod uwagę problemy, przez jakie zespół Piolego musi w tym sezonie przechodzić to taki wynik, jak najbardziej można zaliczyć do akceptowalnych. Nie jest to szczyt marzeń kibiców „Rossonerich”, lecz jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Poza tym piłkarze Piolego mają 7. punktów przewagi na piątym miejscem. A na ten moment dla Milanu najważniejsze jest zajmowanie miejsca w top4. A to mają dość pewne.