.jpg){kind=link}
Jak zapowiedział – tak robi. Howard Webb, niegdyś słynny angielski arbiter, a dziś szef szkolenia sędziów w Premier League wprowadza w życie pomysł, który sugerował w poprzednim roku. Anglik w rozmowie z BBC przyznał wówczas, że współczesnym sędziom brakuje doświadczenia piłkarskiego. Nawoływał, by byli zawodnicy spróbowali swoich sił jako arbitrzy, przywołując przykład Szymona Marciniaka. Jego zdaniem 42-letni Polak bardzo dobrze wywiązuje się z obowiązków, bowiem sam w przeszłości był piłkarzem i rozumie nie tylko przepisy, ale także duch gry.
Dzisiejszy „dailymail” cytuje słowa Webba, który miał przyznać, że udało mu się namówić 12 niedawno emerytowanych zawodników do przyśpieszonego kursu sędziowskiego. Anglik nie podał co prawda nazwisk jednak jasno zadeklarował – będą mogli oni liczyć na szczególne traktowanie. Wszystko zderza się z narastającą krytyką względem sędziów popełniających kontrowersyjne decyzje w Premier League. Jak wylicza angielski serwis, w ciągu ostatnich 5 lat aż 10.000 arbitrów miało zrezygnować z zawodu. Trenerzy coraz częściej okazują swoje niezadowolenie, zaufanie do sędziów systematycznie spada.
Były piłkarz = lepszy arbiter?
Mimo rozwijającej się technologii i wprowadzenia VARu, nadal zawodzi czynnik ludzki. Zdaniem Webba rozwiązaniem będzie wprowadzenie do środowiska sędziowskiego byłych piłkarzy. To prosta logika – skoro ktoś był wcześniej w roli zawodnika, to będzie lepiej pojmował specyfikę danej sytuacji niż ktoś, kto poza pracą jako arbiter nie ma większych związków z futbolem. Czy rzeczywiście plan Howarda Webba przyniesie poprawę jakości pracy sędziów? A może po prostu dawni piłkarze nie będą tak bardzo narażeni na krytykę mediów, które uwypuklają każdą wątpliwą sytuację? Webb przyznał, że pomysł miał spore problemy z realizacją, a zainteresowanych piłkarzy nie było wielu. Pytanie, czy wspomniana dwunasta da sygnał pozostałym – a może pozostanie dobrym na papierze, ale praktycznie nieprzydatnym rozwiązaniem?