Od mistrzostw świata w Brazylii Holendrzy popadli w najzwyklejszą przeciętność. Stare pokolenie na czele ze Sneijderem, Robbenem czy też Van Persim nie zostało wymienione przez zasyp kolejnych utalentowanych piłkarzy i dwa turnieje mistrzowskie odbyły się bez Oranje. Jednak teraz znowu można pokładać w nich nadzieję na dobry występ.
Trafić z selekcjonerem
Danny Blind jako główny dowódca kompletnie się nie sprawdził zawalając dwie fazy kwalifikacyjne pod rząd. W połowie eliminacji do mundialu w Rosji został zwolniony po porażce z Bułgarią. Jego następca Dick Advocaat podejmując kadrę trzeci raz w swojej karierze również nie znalazł sposobu jak załatwić bilet swoim podopiecznym na dane mistrzostwa świata. Holandia ugrzęzła jeszcze bardziej w błocie.
Dopiero kolejny kandydat Ronald Koeman zaczął tak wszystkim zarządzać, że Oranje w końcu zaczęli się lepiej prezentować. Ale on nie poprowadzi reprezentacji pomimo zapewnienia jej awansu. Skorzystał z oferty Barcelony i wrócił z powrotem do piłki klubowej. I chociaż oficjalnie nie przyjęto jakoś bardzo źle jego rezygnacji, to mimo wszystko wybrał klub zamiast państwa.
Obecnie panujący Frank de Boer całkowicie debiutujący w roli selekcjonera nie jest jednak wyobcowany i trochę w swoim życiu zażył trenerskiego fachu. W swoim cv ma Ajax (cztery mistrzostwa i jeden superpuchar), Inter (zwolniony po czternastu meczach), Crystal Palace (poleciał jeszcze szybciej) oraz Atlantę United (odbudował swój warsztat i wygrał puchar Stanów Zjednoczonych oraz utrzymywał swój zespół w czołówce MLS).
Co ciekawe z kadrą również miał już styczność i to przy jednym z większych sukcesów holenderskiej piłki. Mianowicie był asystentem Berta van Marwijka na mistrzostwach świata w RPA. Dawny szef zresztą skomplementował zatrudnienie de Boera twierdząc, że jest on dobrze skrojony pod opcje młodego i długoterminowego szkoleniowca.
Droga do Euro
Kluczowe dla Holandii były grupowe pojedynki z Niemcami. Niekoniecznie ze względu bezpośredniej walki o awans, a bardziej odbudowy swojej pewności siebie. Pierwsze starcie Holendrzy przegrali, ale byli blisko podziału punktów. Wtedy zwycięskiego gola dla Niemców zdobył Nico Schulz w 90 minucie.
Ale już w drugim przechylili szalę na swoją korzyść pieczętując to również bramką w końcówce (w tym wypadku było to podwyższenie wygranej). Do tego w obydwu starciach statystycznie prezentowali się lepiej od Die Manschaft. Dłużej utrzymywali się przy piłce, częściej strzelali oraz wymieniali więcej podań.
Gdyby bezpośredni bilans miałby decydować o tym kto będzie wyżej w tabeli to Oranje przeskoczyliby swoich sąsiadów. Dlaczego zatem nie wygrali swojej grupy? Ponieważ rysą na ich kwalifikacjach był remis z Irlandią Północną, który usadził ich ostatecznie na drugim miejscu.
Płynny system
Zabawną sprawą formacji używanej przez Holandię jest to, że w zależności od źródła jest określana inaczej. Na przykładzie meczu eliminacyjnego z Turcją da się znaleźć dwie opcję. Według serwisów Transfermarkt oraz Flashscore wyszli w ustawieniu 4-3-3, natomiast według Whoscored i Sofascore to 4-2-3-1 zostało użyte.
Te różnice w opisywaniu ustawienia wynikają z ułożenia środka pola, które płynnie zmienia swoją pozycje. Zatem Holandia tak naprawdę korzysta często z dwóch ustawień w jednym meczu. Jedno z nich przysposabia bardziej defensywnie dwóch pomocników zostawiając większą część działań ofensywnych jednemu (4-2-3-1).
Drugie zaś tych wcześniej defensywnych kieruje bardziej na boczne strefy boiska w celu większego wsparcia dla skrzydłowych. Natomiast ten wcześniej ofensywny działa bardziej w linii z pozostałymi pomocnikami. Najważniejsze jest to, że są w tym wszystkim obyci. Za Koemana również używali takich przejść.
Kluczowi zawodnicy
Najlepszym strzelcem w reprezentacji Holandii w ostatnim czasie nie był żaden napastnik. To Georginio Wijnaldum w eliminacjach oraz ostatniej Lidze Narodów był najskuteczniejszy. Dodatkowo de Boer postanowił z niego zrobić z niego lidera kadry przyznając mu rolę kapitana zespołu.
Zreanimowany po nieudanym pobycie w Manchesterze United Memphis Depay znowu liczy się w europejskiej piłce (głośno mówi się o przejściu z Lyonu do Barcelony). W obecnym sezonie Ligue 1 jest w czołówce strzelców. Jak dobrze pójdzie zajmie drugie miejsce w klasyfikacji. W reprezentacji zaś jest osobą kreującą największe zagrożenie kolekcjonując przy okazji pokaźną liczbę asyst.
Matthijs de Ligt pod nieobecność Virgila van Dijka będzie musiał być kierownikiem defensywy. Nie będzie to całkowita nowość dla obrońcy Juventusu, bowiem w ostatnich meczach kwalifikacji do mistrzostw świata w Katarze nie miał swojego kolegi z Liverpoolu obok siebie. Niestety wtedy obrona w najważniejszym meczu przeciwko Turcji nie poradziła sobie.
Aby za wcześnie się nie potknąć
Holandia wszystkich grupowych rywali będzie podejmować u siebie. To udogodnienie powinno sprawić, że tym bardziej bez problemu powinna wyjść z pierwszego miejsca. Oczywiście może pójdzie na całość i sama schrzani sprawę. Chociaż trzeba przyznać, że musiałaby się naprawdę o to postarać.
Raczej należy się zastanawiać jak daleko może zajść. Jeśli rzeczywiście Oranje wygrają grupę to zostaną tak ulokowani w drabince, że dość poważnie mogą myśleć o zajściu do półfinału. Taki wynik na pewno będzie wielkim sukcesem po wielu latach marazmu.