Barcelona mierzyła się dziś niewątpliwie z najtrudniejszym przeciwnikiem jaki pozostał im w końcowej fazie sezonu. Atletico Madryt przyjeżdżało na Camp Nou z serią 6 zwycięstw z rzędu, a łącznie 11 meczów bez porażki.
Poziom przeciwnika jakim jest aktualnie ekipa Diego Simeone widać było od samego początku spotkania. Nim upłynęła pierwsza minuta rywalizacji, strzał w poprzeczkę oddał Antoine Griezmann. Gra Francuza jest w ostatnich tygodniach spektakularna i dziś reprezentant Francji również starał się być sercem i płucami Atletico.
To m.in. za sprawą jego oraz Nahuela Moliny Atleti było w stanie kilkakrotnie wykreować sobie przewagę na prawej stronie i zagrać na jeden kontakt w polu karnym Ter Stegena. Jednak nie przełożyło się to na większe zagrożenie, poza jednym celnym strzałem Griezmanna z nieprzygotowanej pozycji. Między 15 a 40 minutą tempo i atrakcyjność meczu wyraźnie spadła. Widzowie tego pojedynku mogli odnieść wrażenie, że promienie popołudniowego słońca rozleniwiają piłkarzy, gdyż poziom gry prezentowanej przez obie strony pozostawiał sporo do życzenia. Odmieniła to bramka Ferrana Torresa z 44. minuty. Na prawym skrzydle spod krycia uwolnił się Raphinha, który zagrał do Hiszpana, a ten mając sporo miejsca i czasu oddał precyzyjny strzał po ziemi, który pokonał Jana Oblaka.
Mecz rozkręcił się na dobre w drugiej połowie
O ile do przerwy można było narzekać na brak dużej liczby ciekawych akcji, o tyle w drugiej części rywalizacji sprawy pod tym kątem miały się już znacznie lepiej. Będąca na prowadzeniu Duma Katalonii dyktowała warunki gry, poszukując drugiego trafienia które mogło by dać drużynie Xaviego komfort. Zdecydowanie ułatwiał to powrót Pedriego na murawę po miesiącach spędzonych na leczeniu kontuzji. Świetne, w zasadzie 100-procentowe sytuacje na zdobycie gola w okolicach 70 minuty mieli Gavi oraz Raphinha, ale żaden z nich nie zdołał skierować futbolówki do siatki. Chwilę później w sytuacji 2 na 1 fatalną decyzję podjął Robert Lewandowski. Polak zamiast zagrać do Raphinhi wybrał strzał i trafił prosto w Oblaka. Ta zmarnowana okazja zapewne będzie siedzieć Robertowi w głowie jeszcze długo po zakończeniu tego meczu.
Los Colchoneros nie byli bierni wobec poczynań gospodarzy. Ekipa z Wanda Metropolitano również miała swoje szanse, żeby odpowiedzieć na gola Ferrana Torresa. Swoich sił próbowali de Paul, Griezmann, czy Carrasco, którzy wykorzystywali tragiczną dyspozycję rezerwowego Erica Garcii w defensywie. Na szczęście dla Xaviego i nieszczęście dla Simeone, żadna z tych szans nie została zamieniona na bramkę przez graczy Atletico.
Ostatecznie po emocjonującej drugiej połowie i nieco chaotycznej końcówce w wykonaniu obu stron, hit 30. kolejki LaLiga padł łupem FC Barcelony. Tym samym Blaugrana notuje arcyważne zwycięstwo w kontekście walki o mistrzostwo Hiszpanii.