Styczeń 2013 roku. Rozpoczyna się siedemnasta edycja popularnego programu „The Ultimate Fighter”, w której drużyna ówczesnego mistrza wagi półciężkiej – Jona Jonesa mierzy się z zawodnikami ekipy Chaela Sonnena. W czwartym odcinku dochodzi do pojedynku Bubba McDaniel kontra Kelvin Gastelum. Jak się okazuje, ten pierwszy był wcześniej partnerem treningowym Jonesa, a znajomość obu Panów sprawiła, że Jon zestawił swojego kumpla z najmłodszym uczestnikiem w historii programu. McDaniel miał zaliczyć łatwą wygraną, powalczyć o wygraną w „TUFie”, a następnie podbijać UFC.
McDaniel miał sporo wzlotów i upadków
Gastelum poddał rywala, eliminując go z TUFa. 4 odcinki później Dana White dał obu trenerom dziką kartę – szansę przywrócenia po jednym z zawodników, którzy odpadli z programu. Jones postawił na swojego kolegę, a ten pokonał Kevina Caseya. Euforia nie trwała długo – McDaniel odpadł po ćwierćfinałowej porażce z Uriah Hallem. Mimo wszystko dostał się jednak do UFC, gdzie wygrał jeden pojedynek – przegrywając dwa. Finalnie w marcu 2014 został zwolniony z organizacji, ale błyskawicznie wzmocnił roster zawodników Bellatora.
Rok później w rozmowie z portalem bleacherreport opowiedział o swojej „specyficznej” karierze. Bubba McDaniel nigdy nie zakładał, że może robić coś innego niż walczyć. Nastawił się na podbój UFC i był przekonany, że osiągnie sukces. Problem w tym, że przeznaczał spore kwoty na treningi i przygotowanie do walk, ale bez konkretnych zarobków mijało się to z celem. Rok po odejściu z UFC kosił trawniki by mieć za co żyć, a gdy dostał mandat – zgłosił się na odbycie kary w więzieniu, bowiem nie miał pieniędzy na jego opłacenie. Postanowił zostać mistrzem UFC i nie zakładał żadnego „Planu B”, co odbiło się na jego finansach.
Mimo wszystko, wciąż próbował swoich sił w MMA. Od czasu opuszczenia UFC stoczył 11 walk, z których wygrał 9. Warto jednak zauważyć, że walczył wszędzie tam, gdzie mógł zarobić chociaż kilkaset dolarów. Wydawało się jednak, że los ma dla niego drugą szansę. W 2017 roku zaproponowano mu zastępstwo za Muhammeda Lawala w walce z Liamem McGearym. To mogła być przepustka do hitowych walk w Bellatorze. Niestety, McGeary doznał kontuzji i temat upadł. Amerykanin szukał więc szans zarobku, a przy okazji poprawiał swój rekord, czekając na mocne wyzwanie, które pozwoli mu znowu zabłysnąć.
Rodzinna tragedia
W kwietniu 2018 roku Bubba znokautował czwartego kolejnego rywala, prawdopodobnie szykując się na poważniejszą potyczkę w Bellatorze. Niestety, to było jego pożegnanie ze sportem. 11 października 2018 roku zmarł dwuletni syn zawodnika – Wilder. Niedługo później Bubba został aresztowany za groźby wobec człowieka, który jego zdaniem był odpowiedzialny za tragedię.
Z informacji dostępnych w sieci możemy założyć prawdopodobny rozwój wydarzeń. W tamtym czasie żona McDaniela spotykała się z innym mężczyzną. Feralnego dnia odkryła, że jej syn nie oddycha. Autopsja wykazała, że przyczyną śmierci nie były czynniki naturalne. Bubba McDaniel wstrząśnięty utratą dziecka postanowił szukać prawdy, zakładając, że winowajcą jest kochanek jego żony, który najprawdopodobniej udusił chłopca poduszką. Były zawodnik UFC postanowił wówczas nie czekać na wymiar sprawiedliwości i samemu poszukać zemsty.
Swoich zamiarów nie zamierzał ukrywać – napisał o nich w mediach społecznościowych, gdzie oznajmił, że zabije mordercę syna. Sprawą zainteresowała się policja, a Bubba otwarcie oznajmił:
Czuję, że muszę zabić tego człowieka dla mojego syna, albo nie jestem mężczyzną…
Historia wydaje się irracjonalna – domniemany morderca pozostawał na wolności – Bubba musiał tłumaczyć się ze swoich słów, a nawet był posądzony o… terroryzm. Finalnie jednak, jego batalia o sprawiedliwość zainteresowała wiele osób, a kochanek żony został postawiony przed oskarżeniem. Sprawa niestety wciąż trwa, ale wydaje się, że jegomość nie uniknie kary. Utrata syna mocno uderzyła w zawodnika, który porzucił MMA, by skupić się na innej – ważniejszej dla niego walce. 9 lat temu marzył o sukcesach w UFC, wydawało się, że spełnienie marzeń jest na wyciągnięcie ręki. Dziś ma 39 lat, rekord 30 zwycięstw oraz 10 porażek w zawodowym MMA i jeden cel. Walkę o sprawiedliwość. Widać po jego mediach społecznościowych, że śmierć syna mimo upływu lat nie zabliźniła ran.