Dominacja Ruchu w bezpośrednich meczach
Zarówno ŁKS, jak i Ruch Chorzów udanie weszły w obecny sezon rozgrywek 1. Ligi. Obie drużyny uzbierały na swoim koncie po dwanaście punktów, co należy uznać za godne podziwu szczególnie w przypadku Ruchu – „Niebiescy” są przecież beniaminkiem. Ostatnie spotkanie między chorzowianami a łodzianami odbyło się jeszcze w 2012 roku (padł wtedy remis 2:2). ŁKS ma jednak problem ze zwycięstwami nad dzisiejszym przeciwnikiem, ponieważ ostatni tryumf Rycerzy Wiosny z Ruchem miał miejsce jeszcze w sezonie 1994/95.
Stadion Władysława Króla był dzisiaj naprawdę dobrze zapełniony, a zupełnie puste pozostały jedynie sektory buforowe, które miały oddzielać fanów „Niebieskich”. Kibice gości nie pojawili się na trybunach z powodu zakazu stadionowego. Chorzowianie przyjechali jednak Łodzi i przed spotkaniem doszło do – przerwanych szybko przez służby porządkowe – zamieszek.
Wyrównana pierwsza połowa
Mecz od samego początku był bardzo wyrównany – obie drużyny stwarzały sobie sytuacje, ale brakowało im skuteczności. Po pierwszej półgodzinie gry ŁKS przejął jednak inicjatywę i wykorzystał ją perfekcyjnie. W 35. minucie po odbiorze w środku pola Dawid Kort zagrał świetną piłkę prostopadłą do Pirulo, a Hiszpan nie zmarnował okazji sam na sam i wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. Po tej bramce Ruch ruszył do przodu, ale mimo kilku prób wyrównania wyniku do przerwy utrzymało się prowadzenie gospodarzy 1:0.
Ruch bezradny, ŁKS obejmuje pozycję lidera
Druga połowa fantastycznie zaczęła się dla gospodarzy. Już w dwie minuty po pierwszym gwizdku sędziego indywidualną akcję przeprowadził Mieszko Lorenc. 20-latek oddał strzał z dystansu, który – ku zaskoczeniu samego strzelca – wpadł do bramki. Wszystko za sprawą Filipa Nawrockiego, który niefortunnie odbił piłkę i utrudnił bramkarzowi interwencję. Po straconym golu Ruch ponownie ruszył do ataku i z każdą minutą stwarzał sobie coraz groźniejsze sytuacje, ale ŁKS był dzisiaj bardzo dobrze dysponowany i łodzianom udało się utrzymać wynik do końca spotkania. Co więcej, gospodarze mieli szansę, aby podwyższyć na 3:0. Po fantastycznym wyrzucie piłki przez Arndta na połowę boiska, 100-procentową okazję zmarnował Kelechukwu – to powinna być asysta bramkarza ŁKS-u.
Wieloletnia seria przerwana
Po 27. latach ŁKS w końcu pokonał Ruch Chorzów na własnym stadionie. Gospodarze byli dzisiaj bardzo dobrze dysponowani. Z przodu łodzianie zagrali skutecznie, chociaż mieli także okazje na odniesienie bardziej okazałej wygranej. Ruch natomiast nie potrafił wykorzystać swoich sytuacji, co nie pozwoliło gościom uniknąć dzisiejszej porażki. Rycerze Wiosny mogą cieszyć się z objęcia (tymczasem) pozycji lidera tabeli 1. Ligi.
Julian (ze stadionu ŁKS-u).