Niestety. Marcin „Różal” Różalski zaliczył nieudany powrót do organizacji KSW. Różal wrócił po ponad pięciu latach przerwy, żeby stoczyć walkę w Toruniu z holenderskim fighterem na specjalnych warunkach – K1 w małych rękawicach. Polak przegrał w 2. rundzie przez czwarte odliczanie sędziego (techniczny nokaut).
Errol Zimmerman był znaczącym faworytem. Różal nie ma się czego wstydzić — zostawił kawał serducha w klatce
Holender jest naprawdę doświadczonym zawodnikiem, który posiada nieziemski rekord w K1 (103-13). W dodatku młodszym i o lepszych warunkach fizycznych niż Polak. Ale tak, jak powiedział sam Marcin po walce — jaki jest sens bić się ze słabszymi? Jak już, to podejmować najlepszych. Różal dzisiaj spróbował — nie udało się, trudno. Włożył w tę walkę całe serce i za to należy mu się ogromny szacunek. Było show, była nadzieja i ostatecznie jest rozczarowanie, ale też spora duma z naszego rodaka, który nie dał się tak łatwo.
Teraz holenderski fighter idzie (a przynajmniej ma taki zamiar) po Izu Ugonoha. Jestem naprawdę ciekaw, czy dojdzie do tego starcia.