Minionej nocy Golden State Warriors przypieczętowali swoje siódme mistrzostwo NBA. W sześciu grach rozbroili w finale Boston Celtics. Tylko „Celtowie” i ekipa Jeziorowców tj. LA Lakers, mają więcej mistrzostw NBA od GSW. W decydującym starciu nie zawiódł Steph Curry, który rzucił najwięcej pkt (34), a do tego dołożył 7 zbiórek i 7 asyst. Gwiador z San Francisco w tym roku został MVP: All-Star, Konferencji Zachodniej (pierwszym w historii), Finałów.
Doświadczenie Golden State przeważyło w tej serii nad młodością i świeżością Bostonu. Jayson Tatum miewał naprawdę świetne momenty w tych play-offach, ale ostatecznie został pierwszym zawodnikiem w historii NBA, który zaliczył 100 strat w tej fazie rozgrywek. Wczoraj rzucił tylko 13 pkt. Nie chcę deprecjonować jego osoby, bo jest naprawdę dobrym koszykarzem, ale zwyczajnie okazał się gorszym liderem niż Step. Z drugiej strony — przegrać z najlepszym trójkowiczem w historii, który jest otoczony naprawdę kozacką ekipą — żaden wstyd.
Myślę, że ugruntował tymi play-offami to, że jest najlepszym rozgrywającym wszech czasów
– Andre Iguodala o Stephie Currym.