Mistrzowie uprzykrzania życia. Jak Atalanta zdobyła pierwsze trofeum w erze Gasperiniego?

W Atalancie pracuje już ósmy sezon. Ligowego średniaka przemienił w zespół, który regularnie gra w europejskich pucharach. Dotychczas nie potrafił jednak udokumentować tego namacalnym sukcesem w postaci poszerzenia skromnej klubowej gabloty o kolejne trofeum. Ten moment nadszedł dopiero wczoraj, gdy Atalanta zdeklasowała Bayer Leverkusen w finale Ligi Europy, a Gian Piero Gasperini mógł podnieść swój pierwszy puchar w trenerskiej karierze. Los tym razem okazał się sprawiedliwy. 66-latkowi należał się ten sukces.

Amorim, Klopp i Alonso na rozkładzie

Kiedy rozlosowano drabinkę Ligi Europy wszyscy oczyma wyobraźni widzieliśmy już finał pomiędzy Bayerem Leverkusen, a Liverpoolem. Pożegnalny mecz Jurgena Kloppa jako trenera The Reds z jeszcze wówczas jednym z głównych kandydatów do przejęcia po nim schedy. Atalanta miała jednak inne plany. W ćwierćfinale spotkała się z Liverpoolem, gdzie Gian Piero Gasperini ograł taktycznie Jurgena Kloppa. Już w pierwszym meczu na Anfield La Dea osiągnęła historyczne zwycięstwo 3:0 dominując Liverpool w sposób, w jaki dotąd nie zdominował ich nikt w obecnym sezonie. W finale historia się powtórzyła, ale lekcję od Gasperiniego otrzymał Xabi Alonso, uważany za bodaj najzdolniejszego trenera młodego pokolenia. W drodze do finału Atalanta ograła jeszcze Sporting prowadzony przez Rubena Amorima, kolejnego utalentowanego przedstawiciela młodego pokolenia trenerów, którego łączy się z angażem w topowych klubach Europy.

REKLAMA

Cała trójka solidarnie dostała od 66-latka lekcję futbolu, bo Atalanta nie pozostawiła złudzeń kto zasłużył na awans. Żaden z nich nie znalazł sposobu, jak przeciwstawić się agresywnemu pressingowi Atalanty z kryciem jeden na jednego na całym boisku. Zespół Gasperiniego z dużą łatwością odbierał piłki w środkowej strefie i wyprowadzał błyskawiczne ciosy. W takich meczach ich taktyka sprowadza się do wybicia rywala z rytmu i zmuszenia ich do wyjścia ze swojej strefy komfortu. La Dea jest mistrzem w przeszkadzaniu rywalom. Choć w polskim słowniku piłkarskim to słowo odbierane jest raczej negatywnie, tak sposób w jaki Atalanta utrudnia życie swoim przeciwnikom to dzieło sztuki.

Plan Bayeru Leverkusen

Xabi Alonso przed finałowym meczem Ligi Europy stanął przed wyzwaniem nakreślenia planu, aby w jakiś sposób mijać wysoki pressing Atalanty. Najłatwiej zrobić to jednym dalekim podaniem w stronę napastnika, dzięki czemu omija się drugą linię rywali (co wykorzystywał Juventus w wygranym finale Pucharu Włoch), natomiast Bayer Leverkusen unika długich zagrań. W pięciu czołowych ligach Europy tylko Tottenham ma niższy procent podań dalekich z tych wszystkich. Zespół Xabiego Alonso lubi utrzymywać się przy piłce i niejednokrotnie pokazywał jak płynnie potrafi budować akcje, więc bez wątpienia mieli jakość, aby przeciwstawić się Atalancie. W tę stronę poszedł też trener, który nie umieścił w podstawowej jedenastce żadnego nominalnego napastnika, a rolę „9-tki”, która miała schodzić pod grę pełnił Florian Wirtz. Niemiec miał tworzyć przewagę liczebną w środku, a grający obok niego Frimpong oraz Adli – wykorzystywać przestrzeń za linią obrony rywala.

Viaplay Sport Polska w serwisie X

W rzeczywistości Bayer od 1. minuty nie mógł jednak złapać swojego rytmu i zaliczał dużo strat na własnej połowie. W całym meczu zespół Gasperiniego odzyskał piłkę w tercji ataku aż 12 razy. Atalanta – zgodnie z założeniami – grała bardzo agresywnie, błyskawicznie doskakiwała do rywali i wykorzystywali przewagę fizyczną (zwłaszcza obrońcy w starciach z ofensywnymi piłkarzami Bayeru). Jeden kontakt dla Aptekarzy to często było maksimum na jakie mogli sobie pozwolić. W pierwszej połowie nie mieli pomysłu w jaki sposób zdobyć teren i przenieść grę bliżej bramki strzeżonej przez Juana Musso. Atalanta ograniczyła ich do jednego strzału z pola karnego oraz tylko 5 kontaktów z piłką w szesnastce. Zespół Xabiego Alonso nie potrafił utrzymać się dłużej przy piłce i ciągle wpadał w pułapki pressingowe rywali. Trzeba było coś zmienić.

Atalanta wyłączyła atuty Bayeru

Na drugą połowę wybiegł już nominalny napastnik – Victor Boniface, który zmienił Stanisicia (Frimpong przeszedł na wahadło). Bayer rzeczywiście częściej zaczął grać dalekimi podaniami, ponieważ ich odsetek ze wszystkich podań wzrósł z 7,6% w pierwszej połowie do 11% w drugiej. Niemniej jednak, Atalanta też zmieniła podejście częściej wycofując się całym zespołem na własną połowę, pozwalając rywalom na rozgrywanie piłki, ale ciągle zachowując bardzo dużą intensywność oraz agresję w doskoku do rywala w celu odbioru futbolówki.

Kluczowe było również wyłączenie z gry mózgu Aptekarzy, czyli Granita Xhaki. Szwajcar stracił posiadanie piłki wczorajszego wieczoru aż 32 razy, co jest wynikiem 3-krotnie wyższym od jego średniej z minionego sezonu Bundesligi (10,4/mecz). Teun Koopmeiners wykonał fantastyczną pracę w indywidualnym kryciu Granita Xhaki. Pomocnik Bayeru częściej był zmuszany do dalekich podań (11,6% wszystkich jego podań było długich przy średniej 7,8% w całym sezonie), w czym był wyjątkowo nieskuteczny. Tylko 5 z 14 dotarło do celu (35,7%), gdy w Bundeslidze jego dokładność dalekich zagrań wynosi ponad 80%.

W ten sposób Bayer Leverkusen, który 51 poprzednich meczów przeszedł suchą stopą nie notując żadnej porażki został zdeklasowany. Atalanta perfekcyjnie ograniczyła ich atuty, wybiła z rytmu i – dzięki agresywnej grze na ogromnej intensywności od początku – jakby wystraszyła rywali. Od pierwszego do ostatniego gwizdka sędziego wydawało się, że piłkarzy włoskiego zespołu jest na boisku więcej. Gra przeciwko Atalancie to dla każdego topowego zespołu droga przez mękę. Przekonał się o tym Liverpool rozgrywając z nimi najgorszy mecz w sezonie. Przekonał się o tym Bayer Leverkusen, który w tym sezonie potrafił znaleźć patent na wszystkich oprócz Atalanty. Kolejne czołowe kluby zasmakują intensywności La Dei w przyszłej edycji Ligi Mistrzów. Gian Piero Gasperini już czeka, aby dać lekcję futbolu kolejnym topowym trenerom.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,877FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ