To nie tak miało być! Arkadiusz Wrzosek we wrześniu 2021 roku zanotował najważniejsze zwycięstwo w swojej karierze sportowej. Polak w efektownym stylu znokautował legendę kick-boxingu, jaką niewątpliwie jest Badr Hari. Marokańsko-holenderski zawodnik uchodzi za jednego z najlepszych w dziejach sportów walki i chociaż najlepsze lata ma już za sobą – wygrana Arkadiusza przyniosła uznanie ekspertów z całego świata. Wrzosek został wyróżniony przez GLORY za najlepszy nokaut 2021 roku, ale nie brakowało głosów, że jego zwycięstwo było szczęśliwe, a w rewanżu Hari nie da mu szans. Doszło do niego zeszłego wieczoru w Belgii.
W drugiej rundzie walki rewanżowej, Wrzosek wyprowadził przepiękne uderzenie kolanem, po którym Hari znalazł się na deskach. Wydawało się, że pojedynek układa się idealnie dla Polaka, który zmierza po kolejne zwycięstwo.
Niestety, po drugiej rundzie potyczka została przerwana ze względu na bijatykę, która zaczęła odbywać się wśród widowni. Widzowie przed telewizorami zamiast kolejnej części pojedynku widzieli więc rzucanie krzesłami oraz komunikat, że walka została uznana za nieodbytą. Tak na marginesie, zaskakujące, że mimo stoczenia dwóch rund, sędziowie nie wybrali jej zwycięzcy.
Czyja wina?
Pierwsze informacje, które pojawiły się po walce, wskazywały na winę fanów Legii Warszawa, którzy mieli wspierać Arkadiusza Wrzoska. Sam zawodnik bronił jednak swoich kibiców, twierdząc, że nie ponoszą oni odpowiedzialności – jak to sugerują m.in. holenderskie i belgijskie media. Polacy zgromadzeni dookoła ringu mieli zostać sprowokowani przez Marokańczyków, którzy zresztą zostali „podpuszczeni” przez Hariego, który poczuł, że przegrywa walkę. Czy takie tłumaczenie jest wiarygodne, czy też próbuje zrzucić winę na osoby trzecie? Sami odpowiedźcie sobie na pytanie. Niestety, fakt jest jednak taki, że szumnie zapowiadany rewanż, który mógł i powinien dać Polakowi kolejne niesamowite zwycięstwo, zakończył się skandalem.