Za nami polska noc w UFC. Na gali UFC Fight Night w Las Vegas wystąpiło dwóch Polaków – Marcin Prachnio oraz Robert Bryczek.
Marcin Prachnio (17-7-0) pokonał Devina Clarka (14-9-0) jednogłośna decyzją sędziów (30-27, 30-27, 30-27)
Jako pierwszy w kategorii półciężkiej swoją walkę stoczył Prachnio. Dla Marcina była to dziewiąta próba w UFC. Do tej pory częściej przegrywał. Jego rywalem był Amerykanin – Devin Clark. Polak już od pierwszych chwil po rozpoczęciu starcia był aktywniejszy. Wywodzący zamiłowanie do sztuk walki z karate zawodnik, skutecznie okopywał korpus swojego rywala. Clark to typowy zapaśnik, który kilkukrotnie próbował sprowadzać do parteru naszego rodaka, jednak bezskutecznie. Niemal przez całą walkę Prachnio uderzał i kopał swojego rywala, który dwa razy odwdzięczył się mocno trafiając Polaka. Cała walka odbywała się w dobrym i szybkim jak na tę kategorię wagową tempie. Sędziowie jednogłośnie wskazali na wygraną Marcina z doświadczonym w UFC Clarkem.
Ihor Potieria (21-5-0) pokonał Roberta Bryczka (17-6-0) jednogłośną decyzją sędziów (30-27, 30-27, 29-28)
Dla Roberta Bryczka walka z Ukraińcem Ihorem Potierią byłą debiutem dla amerykańskiej organizacji. Do tej pory zawodnik z Bielska-Białej walczył m.in. dla FEN i Octagon MMA. Pojedynek rozpoczął się bardzo spokojnie. W pierwszej rundzie zawodnicy badali siebie nawzajem, sporadycznie wyprowadzając serie ciosów. W kolejnych odsłonach Polak nie mógł nadążyć za dobrze unikającym jego akcji Ukraińcem, który nie tylko unikał ciosów, ale też celnie kontrował. Robert usiłował trafić mocnym ciosem tak, aby przechylić szalę na swoją korzyść, ale dla bardziej doświadczonego w UFC Potieri nie było to zaskoczeniem, co skutecznie przekuł na swój atut. Po dość nudnych trzech rundach sędziowie wskazali na wygraną zawodnika z Ukrainy. Dla Bryczka nie był to udany debiut. Polak mógł lepiej ułożyć plan na tę walkę, a nie zaprezentował nic więcej poza kilkoma mocnymi ciosami.
Autor: Emil Świątek