Za nami 33. Puchar Narodów Afryki. Po trofeum po raz pierwszy w historii sięgnęła reprezentacja Senegalu. Oglądaliśmy dużo ładnych bramek, fantastycznych popisów bramkarskich czy nieustającą zabawę na trybunach. Niestety, nie obyło się bez błędów sędziowskich i wpadek organizacyjnych. W tym tekście podsumujemy turniej rozgrywany na boiskach w Kamerunie.
Turniej bramkarzy
Zaczniemy od rzeczy pozytywnych. W wielu meczach bohaterami zostawali bramkarze. Przypomnijmy chociażby Mohameda Kamare, bramkarza Sri Lanki z meczu z Algierią. To o tym zawodniku pisało się, że ma pseudonim „Fabiański”. Świetnie spisywał się bramkarz Komorów, Salim Ben Boina, który zanotował fantastyczny występ przeciwko Maroku mimo ostatecznej porażki. Z Komorami wiąże się też inna historia związana z bramkarzem. W 1/8 finału żaden z nominalnych golkiperów nie był dostępny, w związku z czym na mecz z Kamerunem między słupkami stanął lewy obrońca, Chaker Alhadhur. Chociaż Komory odpadły, to zostawiły po sobie bardzo dobre wrażenie.
W Egipcie bohaterem został Gabaski. Bramkarz, który wcześniej miał tylko 2 występy w reprezentacji, stał się podstawowym bramkarzem wobec kontuzji El-Shenawy’ego. Między słupki wszedł w 1/8 finału przeciwko WKS. Wówczas obronił karnego Erica Bailly’ego, dając awans Faraonom. Ponownie bohaterem został w półfinale przeciwko Kamerunowi. Wówczas w serii jedenastek obronił dwie próby Kamerunu. Doskonale spisywał się już w samym finale. Tam, chociaż na początku meczu obronił karnego Mane, a w serii jedenastek Bouna Sarra, to Egipt musiał pogodzić się z porażką. Dodatkowo od 1/4 finału zmagał się z problemami z pachwiną.
Wielu bramkarzy zostanie dobrze zapamiętanych po tym turnieju. Poza wyżej wymienionymi warto wyróżnić też: Herve Koffiego (Burkina Faso), Baboucarra Gaye (Gambia), Jesusa Owono (Gwinea Równikowa) czy oczywiście Edouarda Mendy’ego (Senegal).
Stonowany początek
Niestety turniej rozpoczął się bardzo niemrawo. Na 12 spotkań pierwszej kolejki fazy grupowej aż 9 zakończyło się wynikiem 1-0, 2 bezbramkowymi remisami i tylko w meczu otwarcia oglądaliśmy więcej niż jedną bramkę. W żaden sposób to nie zachęcało postronnych widzów do włączenia spotkań Pucharu Narodów Afryki. Drużyny grało bardzo powoli, pozornie bezpiecznie, skupiając się głównie na obronie. Przez to na wierzch wychodziły braki techniczne zawodników. Oglądaliśmy mało ofensywnej gry, przy której było jednak dużo błędów i niedokładności.
Od drugiej kolejki turniej nabrał tempa i wreszcie oglądaliśmy więcej bramek. Problemem nadal był jednak poziom niektórych spotkań. Dużo prostych błędów, niedokładności i próby naśladowania taktycznego futbolu z Europy. To tworzyło czasami karykaturę piłki nożnej. Piłkarze próbowali często grać w sposób, który nie był dla nich naturalny. Tempo spotkań nie zachwycało, a niektóre akcje wywoływały uśmiech politowania zamiast zachwytu. Do tego wiele spotkań wręcz usypiało. Sytuacja na boisku mocno kontrastowała z tą na trybunach, gdzie dominowały śpiewy, tańce i ogólna radość z turnieju.
Problemy sędziowskie i organizacyjne
Niestety podczas turnieju częściej mówiło się o problemach, aniżeli o jego pozytywach. Oczywiście na pierwszy plan wychodzi tragedia, jaka wydarzyła się w Jaunde przed meczem Kamerunu z Komorami. Wówczas z powodu paniki, jaka wybuchła przed stadionem Olembe stratowanych zostało wiele osób. Niestety śmierć poniosło 8 z nich, a kolejne 40 trafiło do szpitala. Do końca turnieju mecze poprzedzała minuta ciszy.
Poszczególne reprezentacje narzekały na warunki, w jakich musiały mieszkać podczas turnieju. Selekcjoner Gambii wprost oskarżał organizatorów o faworyzowanie bogatszych drużyn. Najlepsze reprezentacje miały mieszkać w 5 gwiazdkowych hotelach, podczas gdy te biedniejsze w znacznie uboższych motelach. Nie tylko w tym przypadku organizatorzy próbowali oszczędzać. Przed konferencją z udziałem reprezentacji Tunezji poprzedzającą mecz z Burkina Faso na salę weszła osoba i zabrała wszystkie mikrofony. Tą osobą był właściciel sprzętu, a zabrał go dlatego, że nie otrzymał zapłaty za wypożyczenie sprzętu.
Inna wpadka organizatorów wydarzyła się w meczu Mauretanii z Gambią. Najpierw zamiast hymnu Mauretanii z głośników puszczono inny utwór. Po chwili dezorientacji i oczekiwania odegrano hymn Gambii, natomiast hymnu Mauretanii ostatecznie nie odegrano w ogóle. Reprezentanci zaśpiewali hymn sami, bez podkładu. Cała sytuacja wydaje się być kuriozalna na imprezie tej rangi, a jednak się wydarzyła.
Sędziowie
Nie popisywali się także sędziowie. Najgłośniej oczywiście było o przypadku Janny Sikazwe, który zakończył mecz Mali z Tunezją w 85 minucie. Po chwili się zreflektował, jednak ostatecznie mecz zakończył i tak przed czasem, bo w 89 minucie. Jak się później okazało, sędzia doznał udaru cieplnego, i jego stan zdrowotny nie był najlepszy. Od razu po meczu uzyskał pomoc w miejscowym szpitalu, jednak decyzji podjętych pod koniec spotkania nie dało się już cofnąć.
Rozumiem sytuację arbitra głównego, gdzie jednak w tym czasie byli sędziowie pomocniczy? Dlaczego nie było żadnej reakcji? Zareagować próbowali organizatorzy, jednak za późno. Tunezyjczycy nie zgodzili się już wrócić na boisku, a z powodu zamieszania opóźnione zostało spotkanie rozgrywane po nich.
Zresztą Tunezyjczycy przeżyli podobną sytuację w ćwierćfinale. W meczu przeciwko Burkina Faso sędzia zakończył mecz na 20 sekund przed czasem, który sam doliczył. Wówczas również przegrywali jedną bramką, tym razem jednak porażka decydowała o odpadnięciu z turnieju. Zdecydowanie nie mieli szczęścia do decyzji sędziowskich.
Sędziowie często podejmowali kontrowersyjne decyzje. Do tego nie zawsze najlepiej wyglądała ich współpraca z sędziami VAR. Oczywiście ich praca nie należała do najprostszych. Często oglądaliśmy ostrą grę. Do tego dochodziły starcia, które nie były jednoznaczne na pierwszy rzut oka. Doszło nawet do tego, że kiedy w finale Salah dyskutował z arbitrem, ten odpowiedział mu, że może oddać mu kartki i gwizdek. Salah wreszcie odpuścił, ale to tylko pokazuje, z jak ciężkim wyzwaniem mierzą się arbitrzy na boisku.
Chwile warte zapamiętania
Obronił się na pewno klimat. Kolorowe rozśpiewane trybuny i zawodnicy wypowiadający się o tym, jak ważny to dla nich turniej. Widać było zaangażowanie, nawet jeżeli nie wszystko im wychodziło. Osobiście PNA uwielbiam również za koszulki reprezentacji. Te w porównaniu do tych z innych kontynentów zawsze wyróżniają się kolorami i wzorami, nadając przywdziewającym je reprezentacjom szczególnego charakteru.
Turniej nie należał może do najgorszych, ale wywołał sporo dyskusji. Główną kwestią był sam poziom, zwłaszcza na początku. Powiększenie formatu do 24 drużyn nie było najlepszym pomysłem. Oczywiście niektóre reprezentacje przeżyły piękną przygodę dzięki temu, jednak przez to sam poziom spadł. Było dużo spotkań, które usypiały, a część drużyn skupiało się głównie na obronie, aby uniknąć wysokiej porażki. Nie była to najlepsza reklama afrykańskiego futbolu. Mimo to ten Puchar Narodów Afryki pozostawił po sobie kilka chwil wartych zapamiętania.