Real Betis — najszczęśliwszy klub w Hiszpanii?

Real Betis czekało w tym sezonie trudne zadanie pogodzenia rozgrywek krajowych z europejskimi pucharami. Beticos udało się awansować do fazy pucharowej Ligi Europy, w lidze przez długi czas liczyli się w walce o awans do Ligi Mistrzów, a do tego sięgnęli po Puchar Króla. Czy w Betisie mogli lepiej wymarzyć sobie ten sezon? Mam wrażenie, że nie.

REKLAMA

Przekroczone oczekiwania

Przed sezonem chyba każdy kibic tego klubu brałby w ciemno wyniki, jakie udało się osiągnąć. Piąte miejsce w lidze, walka w fazie pucharowej Ligi Europy i co najważniejsze zwycięstwo w Pucharze Króla. Zdobyty tytuł sprawia, że ten sezon jest tak wyjątkowy, a w Sewilli panują wyśmienite nastroje. Tych nie psuje nawet wypadnięcie poza top4 w końcówce. Zresztą, 5 miejsce na koniec rozgrywek i tak jest znakomitym wynikiem. Real Betis w kolejnym sezonie znowu zagra w europejskich pucharach, a do tego zanotował poprawę względem roku poprzedniego. Czego chcieć więcej? Walczyli na trzech frontach, a co najważniejsze na każdym z nich byli rywalem, z którym trzeba było się liczyć. Zdobyli nowe doświadczenia, sprawdzili się w graniu co 3 dni i przekonali się, że jest to w ich zasięgu. Najważniejsze będzie, co z tą wiedzą zrobią i jak ją wykorzystają w przygotowaniu do kolejnego sezonu.

Za ojca tego sukcesu należy wskazać Manuela Pellegriniego. Dla Chilijskiego trenera był to drugi sezon w Los Verdiblancos i w grze zespołu widać jego wkład. Betis chce grać piłką i próbuje przejmować kontrolę nad spotkaniami. Średnio jest przy piłce przez 54.1% czasu gry, wykonując w tym czasie 471 podań. Warto przy tym zaznaczyć, że jest to drużyna potrafiąca dostosować się pod przeciwnika. Potrafią grać krótkimi, szybkimi podaniami tworząc akcje kombinacyjne, ale równie dobrze radzą sobie z grą długimi podaniami. W takim pomyśle na grę ważne jest posiadanie dobrych technicznie zawodników, a tych w Betisie nie brakuje.

Główni autorzy wspaniałego sezonu

Zwłaszcza linia pomocy zasługuje na wyróżnienie. Z przodu akcje napędzają Nabil Fekir i Sergio Canales, obaj mający za sobą bardzo dobry sezon. Francuz od początku uważany jest za zawodnika przewyższającego swoim poziomem klub z Sewilli. To wymaga od niego udowadniania swoich umiejętności w każdym spotkaniu. W tym aspekcie nie zawodzi i niejednokrotnie w tym sezonie udowadniał, że potrafi wpłynąć na grę całego zespołu. Podobnie jest w przypadku Canalesa, które ma za sobą chyba swój najlepszy sezon w karierze. W 34 meczach zdobył on 5 bramek i zanotował 7 asyst. Jeżeli mamy wskazywać głównego rozgrywającego w Realu Betis, to jest nim właśnie Hiszpan.

Przy tym należy wspomnieć też i Williamie Carvalho, czyli tej bardziej defensywnej stronie pomocy. Portugalczyk wyraźnie odżył pod Pellegrinim i był w stanie wyeliminować ze swojej gry wiele mankamentów. Przy tym wzrosła jego pewność siebie, co widać po jego grze z piłką i popisach technicznych jak chociażby przy bramce w meczu przeciwko Rayo Vallecano w Pucharze Króla.

Nie można też nie wyróżnić największego objawienia tego sezonu w ekipie Beticos, czyli Juanmiego. Przed startem rozgrywek dywagowano o jego przydatności dla zespołu, co z racji na jego wiek (29 lat) wydawało się jak najbardziej słuszne. Jak bardzo mylili się wszyscy, którzy go skreślali, pokazała już pierwsza część sezonu. Hiszpan wywalczył sobie miejsce w podstawowej jedenastce, a do tego był najlepszym strzelcem drużyny. Tak też pozostało do samego końca, chociaż pod kątem bramkowym wiosna była dla niego znacznie słabsza. Wciąż jednak miał duży wkład w sukcesy i bardzo wysoką pozycję w tabeli.

Campeones!

W Realu Betis jedne rozgrywki przyćmiły w tym sezonie wszystkie inne. Chodzi oczywiście o Copa del Rey, który dość nieoczekiwanie udało się wygrać. Był to 3 triumf w Pucharze Króla, a także pierwsze trofeum w klubie od 17 lat (z raczej wiadomych powodów nie liczę mistrzostwa 2 ligi hiszpańskiej). Co ciekawe, oba triumfy łączy osoba Joaquina. Był on zawodnikiem Realu Betis, kiedy ten sięgał po Puchar Króla w sezonie 2004/05, a także w tym sezonie, mimo już 40 lat na karku. Świętowanie na ulicach Sewilli nie miało końca, ale ciężko się temu dziwić. Dla Betisu jest to jedno z największych osiągnięć klubu w całej jego historii. Jest to także wyraźny znak, że Betis aspiruje, aby wedrzeć się do czołówki klubów w Hiszpanii.

Zwróćmy jednak uwagę na pewne problemy

Real Betis osiągał znakomite wyniki, ale nie może pozwalać sobie na wydawanie wielu milionów euro na wzmocnienia tak jak kluby z wyższych miejsc w tabeli. Wspominam o tym, ponieważ zespół Betisu jest drugim najstarszym w lidze (29.7 lat). Kadra opiera się na zawodnikach doświadczonych, którzy nie jedno już w piłce widzieli. To przekładało się na grę, w której nie brakowało opanowania i trzeźwego myślenia. Przy tym jednak brakuje w niej piłkarzy młodych, którzy swoją grą dawaliby nadzieję na przyszłość. Juan Miranda czy Diego Lainez mają duży potencjał, ale także wciąż wiele do udowodnienia, zwłaszcza jeżeli chodzi o Meksykanina.

Zespół jest tworzony z myślą o osiąganiu wyników tu i teraz co jak najbardziej rozumiem. Brakuje jednak w nim naturalnie postępującej wymiany pokoleniowej. Przy aktualnej kadrze istnieje ryzyko, że w jednym momencie będzie trzeba wzmocnić kilka pozycji, ze względu na coraz słabszą dyspozycję zawodników. W przypadku Betisu nie będzie mowy o ofensywie transferowej, na czym może ucierpieć ogólny poziom drużyny.

Innym problemem Realu Betis, który jednak dał się we znaki już w tym sezonie, były wyniki zespołu przeciwko lepszym zespołom. Patrząc na bilans przeciwko obecnemu top4, Verdiblancos na 8 spotkań wygrali tylko raz (z Barceloną), jeden raz zremisowali (z Realem Madryt) i ponieśli aż 6 porażek (po 2 z Atletico Madryt i Sevillą, po 1 z FC Barceloną i Realem Madryt). Do tego można doliczyć dwie porażki z Villarrealem. Z tych lepszych ekip korzystny bilans mają jedynie przeciwko Realowi Sociedad (zwycięstwo i remis). Lepiej to wyglądało w Pucharze Króla, gdzie udało się wyeliminować po pojedynczym meczu Seville, a później Real Sociedad, ale to nadal raczej wyjątek od reguły. Jeżeli więc Betis chce powalczyć w przyszłym sezonie o wyższe miejsce w tabeli, to przede wszystkim musi poprawić grę z lepszymi od siebie.

REKLAMA

Postawić kolejny krok naprzód

Miniony sezon był fantastyczny w wykonaniu Realu Betis. Udało im się sięgnąć po trofeum, a do tego zdali egzamin dotyczący piłki na najwyższym poziomie i rywalizowania na kilku frontach. Zdobyli bardzo ważne doświadczenie i wiedzę, które odpowiednio wykorzystane mogą zaprocentować w przyszłości. Teraz bardzo dużo zależy od kolejnych ruchów, a także kierunku rozwoju, jaki zostanie obrany przez zarząd Verdiblancos.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,595FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ