Przed startem pucharowej jesieni w Europie prognozowaliśmy, że Legia będzie miała bardzo trudno obronić pozycję w rankingu UEFA, którą polskie zespoły wypracowały sobie w eliminacjach europejskich pucharów. Nie dlatego, że nasi sąsiedzi w rankingu grali w bardziej prestiżowych rozgrywkach. Wręcz przeciwnie. Spekulowaliśmy, że awans Legii do LE i brak szczęścia w losowaniu grupy negatywnie odbije się na wynikach w porównaniu do krajów za naszymi plecami, które solidarnie wprowadziły po jednym przedstawicielu do Ligi Konferencji Europy. Ostatecznie dzięki dwóm zwycięstwom Legii udało się utrzymać ranking UEFA na tej samej pozycji, z której startowaliśmy po zakończonych eliminacjach (28).
Status quo zachowany
Wojskowi nie wypełnili trudnego celu, jakim było wyjście z grupy Ligi Europy. Tym samym dalsza gra na wiosnę w pucharach, choćby Lidze Konferencji Europy, obeszła się smakiem. Fakt, że w trakcie fazy grupowej nie spadliśmy w rankingu UEA zawdzięczamy nie tylko znakomitemu początkowi Legii w Lidze Europy, ale także słabości konkurencji. Spójrzmy, jak wyglądał ranking UEFA po zakończonych eliminacjach w naszym przedziale punktowym:
25) Rumunia – 16,400
26) Węgry – 15,875
27) Kazachstan – 15,250
28) Polska – 14,875
29) Azerbejdżan – 14,750
30) Słowenia – 14,500
31) Słowacja – 14,125
Dla przypomnienia – UEFA przyznaje tyle samo punktów za zwycięstwo w Lidze Europy i Lidze Konferencji. Za awans do fazy grupowej obu tych rozgrywek nie ma żadnej premii, więc samym wywalczeniem gry w rozgrywkach o wyższej renomie polska piłka nie zyskała nic. Dopiero w przypadku awansu do fazy pucharowej zespoły biorące udział w LE zyskują względem tych grających w LKE. Legii jednak to się nie udało, ale – umówmy się – nikt po losowaniu grup nie zakładał, że się uda.
Mimo wszystko, ranking UEFA mówi, że to była przyzwoita jesień w europejskich pucharach dla polskiej piłki.
Zobaczmy na punkty wywalczone tylko w fazie grupowej LE/LKE:
Azerbejdżan – 2,250
Słowacja – 1,500
Polska – 1,000
Rumunia – 0,750
Słowenia – 0,500
Kazachstan – 0,500
Węgry – 0,500
Szczerze mówiąc, myślałem, że będzie gorzej. Wprawdzie Polska nikomu nie zdołała odskoczyć, a dość mocno uciekł Azerbejdżan to trzecie miejsce w tym wewnętrznym rankingu przed startem europejskich pucharów brałbym w ciemno. Tak samo, jak dwa zwycięstwa Legii i 1 punkt do rankingu UEFA w tej trudnej grupie.
Utrzymanie 28. miejsca jest o tyle ważne, że to ostatnia bezpieczna lokata, która od sezonu 2023/24 gwarantuje trzy zespoły rozpoczynające Ligę Konferencji Europy od drugiej rundy.
Tylko Qarabag w grze na wiosnę
Zajmując ostatnie miejsce w grupie z sześcioma punktami Legia może mówić o pechu. Ostatnią drużyną, która z taką liczbą punktów zamknęła stawkę w grupie LE była Nicea w sezonie 2016/17. Przy mniej wyrównanej rywalizacji taki dorobek spokojnie starczyłby na grę w Lidze Konferencji na wiosnę. A to oznaczałoby szansę na odskoczenie grupie pościgowej w rankingu UEFA. Taką szansę ma jednak Azerbejdżan za sprawą Qarabagu, ponieważ tylko oni z interesujących nas w tym tekście krajów wyszli z grupy LKE.
Reszta rozczarowała lub po prostu nie zagrała powyżej oczekiwań. Rumuńskiemu Clujowi bukmacherzy dawali większe szanse na awans do fazy pucharowej LKE niż pożegnanie się z europejskimi pucharami po fazie grupowej. Ci jednak zajęli ostatnie miejsce zdobywając tylko 4 punkty. Slovanowi Bratysława zabrakło niewiele do awansu i dość znacząco poprawili sobie ranking, ale losowanie rywala z czwartego koszyka mieli wybitnie sprzyjające (gibraltarski Lincoln). Mura oprócz sensacyjnej wygranej z Tottenhamem przegrała wszystkie mecze. Kajrat również skończył na ostatnim miejscu w grupie gromadząc zaledwie 2 „oczka”. Najwięcej straciły Węgry. Ferencvaros wygrał tylko ostatni mecz w grupie z Bayerem Leverkusen, który miał już pewny awans z pierwszego miejsca. Oni – tak, jak Legia – grali w Lidze Europy. Ciężko o lepszy przykład, że o punkty rankingowe dużo łatwiej w LKE niż właśnie Ferencvaros.