Pierwsze trofeum ten Haga. 5 wniosków po 25. kolejce Premier League

25. kolejka Premier League była jedną z tych „okrojonych”. W niedzielę rozgrywano finał Carabao Cup pomiędzy Manchesterem United, a Newcastle, więc ich mecze – odpowiednio z Brentford i Brighton – zostały przełożone. Grania było więc trochę mniej, emocji też (nie oszukujmy się – to nie była pasjonująca kolejka), ale to nie oznacza, że brakuje tematów, które moglibyśmy poruszyć.

Transfery Arsenalu zaczynają się spłacać

Arsenal w tej kolejce wygrał z Leicester (1:0) na King Power Stadium. O samym spotkaniu nie ma potrzeby wiele pisać i wyciągać wniosków na jego podstawie, ponieważ Lisy nie pokazały nic w ofensywie. Jednym z wyróżniających się piłkarzy w barwach Kanonierów był sprowadzony w zimowym okienku transferowym Leandro Trossard. Mikel Arteta ustawił go w roli środkowego napastnika i Trossard mógł się podobać. Pokazywał się do gry, wchodził w wolne sektory i dobrze rozumiał się z kolegami. Mogły przypomnieć się występy obecnie kontuzjowanego Gabriela Jesusa, który był równie wszędobylski. Przy nim odżyła też lewa strona, która w ostatnich tygodniach wyglądała słabiej.

REKLAMA

Co najważniejsze – Trossard zaliczył asystę przy zwycięskim golu Martinelliego, a wcześniej VAR anulował jego gola ze względu na faul Bena White’a na Dannym Wardzie przy dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Pozyskanie Belga już zaczyna się Arsenalowi spłacać. Najpierw swoimi wejściami z ławki potrafił rozruszać grę zespołu, w ostatnich dwóch meczach był wartością dodaną jako zawodnik podstawowej jedenastki. To samo możemy powiedzieć o Jorginho. Włoch był ściągany, aby przy urazie Thomasa Parteya kibice Arsenalu nie musieli obgryzać paznokci ze strachu. Jorginho dostał właśnie szansę przez kontuzję reprezentanta Ghany i dobrze ją wykorzystuje. Choć czasem nie nadąża za rywalami to w fazie posiadania piłki (w której zespół znajduje się częściej) wygląda jeszcze lepiej od Parteya. Oba transfery były obliczony na „tu i teraz”, aby nie wypuścić z rąk mistrzostwa Anglii i po kilku spotkaniach zarówno Leandro Trossard, jak i Jorginho już przybliżyli swój zespół do tytułu.

Leicester nie istnieje bez Maddisona

Restart po Mistrzostwach Świata Leicester rozpoczęło bez Jamesa Maddisona. W pięciu ligowych meczach bez Anglika Lisy zdobyły punkt i tylko trzy razy trafili do siatki. Po wyleczeniu kontuzji przez 26-latka zespół Brendana Rodgersa strzelił po cztery gole Aston Villi i Tottenhamowi, a sam Maddison dwa razy trafił do siatki i asystował przy jednej bramce. W meczu z Manchesterem United przed tygodniem Leicester nie zdobyło bramki, aczkolwiek zespół swoje sytuacje miał.

Zupełnie inaczej Lisy wyglądały w sobotnim meczu z Arsenalem, gdzie ponownie zabrakło Maddisona. Leicester nastawiło się defensywnie i to można było zrozumieć, ale zagrożenie jakie tworzył (a raczej jakiego nie tworzył) zespół Brendana Rodgersa pod bramką przeciwnika jest nieakceptowalny. Ich kontrataki można by policzyć chyba na palcach jednej ręki. W całym meczu oddali zaledwie jeden strzał, który – według modelu goli oczekiwanych (xG) – miał tylko 4% szans powodzenia, a przecież przez prawie 45 minut gonili wynik. Oczywiście, mierzyli się z liderem tabeli, z zespołem, który potrafi bronić się przed kontratakami, ale w ostatnich spotkaniach rywale Arsenalu pokazywali, że można ich zaskoczyć. Leicester zagrało jednak niegodnie drużyny Premier League.

Leicester 0:1 Arsenal

Stary, dobry Liverpool w tym sezonie Premier League nie wróci

Liverpool w tym sezonie rozegrał już 23 ligowe mecze. Zespół Jurgena Kloppa miał swoje dobre momenty, ale były to tylko krótkie serie spotkań, w których piłkarze The Reds tylko nabierali swoich kibiców. Tak też stało się przed meczem z Realem, kiedy sporo osób znów uwierzyło, że Liverpool wraca na dobre tory. Królewscy strzelając 5 goli na Anfield definitywnie jednak zgasili jakiekolwiek światełko nadziei, a sobotni mecz z Crystal Palace nic nie poprawił. Zespół Jurgena Kloppa zagrał bardzo rozczarowujące spotkanie.

Tematem-rzeka w kontekście tego zespołu od początku sezonu (albo nawet od początku okienka transferowego) jest druga linia. W ten weekend Jurgen Klopp trochę zamieszał w składzie i tercet w środku tworzyli Henderson, Milner i Keta. Liverpool znów nie potrafił przejąć kontroli nad meczem i byli bezproduktywni w posiadaniu piłki wymieniając ją najczęściej między obrońcami. Jeśli już sam Jurgen Klopp na konferencji prasowej zaczął mówić o potrzebie wzmocnień w lecie to możemy z całą pewnością powiedzieć, że w tym sezonie stary, dobry Liverpool już nie wróci.

Crystal Palace 0:0 Liverpool

Manchester United ma w sobie „gen Realu Madryt”

Erik ten Hag poprowadził Manchester United do pierwszego trofeum (Puchar Ligi). Niedzielnego popołudnia na Wembley zobaczyliśmy w akcji zespół niezwykle dojrzały. Manchester United – zgodnie z tradycją ostatnich meczów – wcale nie rozpoczął dobrze, ale potrafił wykorzystać swoje momenty, objąć prowadzenie i ustawić sobie mecz. Najpierw gol Casemiro ze stałego fragmentu gry, potem typowy dla nich z ostatnich tygodni po zgarnięciu piłki w środku i błyskawicznym ataku. W drugiej połowie zespół Erika ten Haga zaprezentował inną twarz, bardziej wyrachowaną. Zagrali w typowym stylu „finałów się nie gra, finały się wygrywa”. Oddali piłkę Newcastle, trochę się wycofali i bronili perfekcyjnie. Rywale po zmianie stron nie mieli ani jednej dobrej okazji, a pierwszy celny strzał oddali w doliczonym czasie gry.

REKLAMA

Manchester United ma w sobie gen Realu Madryt. Nie muszą dominować nad rywalem przez pełne 90 minut. To nie jest zespół, który dominuje rywali przez pełne 90 minut, ale potrafi wykorzystać swoje – jak to mawia Max Allegri – momenty sprzyjające, objąć prowadzenie i ułożyć sobie mecz. Jeśli przypomnimy sobie decydujące starcia za Solskjaera, w których Man United zawsze zawodziło to widzimy jaką mentalną przemianę przeszedł ten zespół. W swoich szeregach ma liderów, którzy napędzają resztę i bez problemu potrafią udźwignąć presję w kluczowych momentach.

Manchester United 2:0 Newcastle

Tottenham rozwiązał kłopot na wahadłach?

Dwa ostatnie mecze Kogutów to dwa zwycięstwa i dwa czyste konta (z West Hamem i Chelsea). Cristian Stellini, który zastępuje na ławce trenerskiej nieobecnego Antonio Conte wystawiał na wahadłach (zapewne po negocjacjach z Włochem albo nawet na jego życzenie) Emersona Royala i Bena Daviesa. Obaj zawodnicy nie pasują swoją charakterystyką do typowego wahadłowego u Antonio Conte, który ma dokładać sporą cegiełkę w ofensywie. Brazylijczyk i Walijczyk jednak dobrze spisują się w defensywie i skutecznie zamykają stronę, na której bronią. W niedzielę Chelsea najczęściej tworzyła ataki środkiem, kiedy znaleźli wolną przestrzeń między linią pomocy, a obrony.

Emerson Royal to odkrycie ostatnich tygodni w Tottenhamie. Internet śmieje się, że po sprowadzeniu do klubu Pedro Porro, kolejnego konkurenta na jego pozycję Brazylijczyk nie jest już z drewna. Ben Davies natomiast u Antonio Conte grał jako pół-lewy stoper (oczywiście w trzyosobowym bloku obronnym), więc grę w defensywie ma opanowaną znacznie lepiej niż przekwalifikowani z pozycji skrzydłowych Ivan Perisic i Ryan Sessegnon. Ostatnie mecze trzeba zapisać obu zawodnikom na plus, ale jednocześnie zaznaczyć, ze nie mierzyli się z dobrymi ofensywami.

Tottenham 2:0 Chelsea

Co jeszcze działo się w 25. kolejce Premier League?

  • Fulham zremisowało z Wolves (1:1), a po raz kolejny bohaterem spotkania został Monor Solomon. Izraelczyk w trzecim meczu z rzędu zdobył bramkę po wejściu z ławki i swoimi trafieniami zapracował już na 3 dodatkowe punkty dla zespołu w ligowej tabeli.
  • West Ham wygrał aż 4:0 z Nottingham Forest wszystkie bramki strzelając po 70. minucie gry i tym samym opuścili strefę spadkową. Danny Ings, który zdobył dwa gole może okazać się ważnym wzmocnieniem w walce o utrzymanie.
  • W rywalizacji dwóch nowych trenerów w swoich zespołach – Javiego Gracii w Leeds i Rubena Sellesa w Southampton (dla niego był to drugi mecz w roli pierwszego trenera, jednak wcześniej był jeszcze szkoleniowcem tymczasowym) lepsze okazały się Pawie, które również po tym zwycięstwie opuściły strefę spadkową.
  • „Pod kreskę” spadł za to Everton, który na własnym boisku przegrał 0:2 z Aston Villą. Sean Dyche może jednak trochę pozytywów z tego meczu wyciągnąć, ponieważ The Toffees mieli swoje sytuacje. Gorzej jednak ze skutecznością. Bez bramkostrzelnego napastnika zespół ma ogromne problemy ze strzelaniem goli.
  • Z dziennikarskiego obowiązku odnotujemy, że znów przegrała Chelsea. Nie chcemy się już znęcać nad The Blues, bo robią to wszyscy, więc zostawimy tylko dwie statystyki. Zespół Potter w 2023 roku wygrał tylko raz, a od początku listopada żaden (!) zespół nie strzelił mniej bramek w Premier League.

***

Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,735FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ