Jak podaje Sebastian Staszewski, dziennikarz sport.interia.pl, coraz bardziej realny staje się powrót Pawła Wszołka do warszawskiej Legii. Byłby to już drugi raz, gdy Wszołek po raz kolejny zostaje piłkarzem „Wojskowych”.
Jak czytamy w twitterowym wpisie, Wszołek ma też do wyboru potencjalnych pracodawców z Belgii oraz z francuskiej Ligue 2. Tutaj zapewne wszystko rozbije się oto, czy 30-latek będzie wolał większe pieniądze, czy pewność regularnej gry. To drugie jest mu w stanie zagwarantować Legia, którą Paweł bardzo dobrze zna i w której doskonale się czuje. Patrząc jednak z innej strony, może to być ostatni moment dla skrzydłowego na opłacalny, wysoki zagraniczny kontrakt.
Dla Legii byłaby to doskonała wiadomość, gdyby Wszołek zdecydował się na stołecznych. W warszawskich szeregach brakuje bocznych pomocników. Na ten moment Kosta Runjaić ma w kadrze Jasurbeka Yaxshiboyeva, Lirima Kastratiego, Kacpra Skibickiego oraz Roberta Picha. Trzeba jednak przyznać, że – oprócz Picha, który dopiero co dołączył do zespołu – żaden z nich nie odgrywał dotychczas większej roli w Legii. Kastrati miał być hitowym wzmocnieniem, ale jak na razie nie pokazał za dużo umiejętności, nawet tej swojej mitycznej szybkości, o której tyle mówiono.
– Nawet jeśli założymy, że w Unionie nie będzie dla mnie przyszłości, to wyjaśni się to najwcześniej pod koniec lipca. Pytanie czy wtedy Legia będzie jeszcze potrzebowała skrzydłowego. Na pewno konieczne będą rozmowy między mną a klubem, dlatego nie chcę za dużo mówić na ten temat. Czas pokaże. Na pewno jakieś pytania o to co by było gdyby już ze strony Legii były – mówił Paweł Wszołek w wywiadzie dla legia.net.